Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Assassin's Creed: Valhalla - Wikiński, przyczajony tasiemiec

Ewelina Stój | 09-11-2020 12:01 |

Assassin's Creed: Valhalla - Technikalia i podsumowanie

Ragdolle, przechodzenie przez siebie postaci czy inne bugi i glicze to chleb powszedni Asasynów. Jak jest tym razem? Ośmielę się zauważyć, że lepiej niż zazwyczaj. Podczas gry napotkałam bowiem o wiele mniej takich wybryków, niż przy przechodzeniu Origins czy Odyssey. Niniejsza recenzja powstała po ograniu tytułu w wersji 1.0.1, a więc z Day One Patchem. Przy zastosowaniu konfiguracji sprzętowej Intel Core i9-9900K, RTX 2080 i 32 GB pamięci RAM (pełna specyfikacja platformy dostępna na piątej stronie niniejszego artykułu) w rozdzielczości 1920 x 1080 px i przy ustawieniach graficznych Ultra, gra generowała średnio 71 klatek na sekundę. Podniesienie rozdzielczości do 4K, zmniejszyło tę liczbę do uśrednionych 37 fpsów. Mamy więc wyniki zbliżone do tego, co otrzymaliśmy w przypadku Assassin's Creed: Odyssey, gdzie już wtedy optymalizacja została wyklęta przez niejednego gracza. Jeśli dorzucimy do tego pojawiające się niekiedy spadki nawet o 30 klatek na sekundę, nie wygląda to dobrze, podobnie zresztą jak sama grafika. Choć krajobrazy są ładne, a architektura i szczegóły otoczenia dopracowane, to wciąż czegoś tu brakuje. A, wiem - postępu. Ten miał miejsce w sumie tylko w przypadku facjat (ale też nie wszystkich), przede wszystkim w kwestii przejawiania przez nie emocji. Na nieco lepszym poziomie niż grafika jest jednak udźwiękowienie. Deweloperzy zadbali nie tylko o klimatyczne, wczesnochrześcijańskie, anglosaskie utwory w tle, ale także o wikińskie przyśpiewki w trakcie podróżowania drogą morską. Soundtrack Valhalli ostatecznie trafia na listę tych, do których z pewnością będę wracać. Z utworem The Sceptred Isle na czele. 

Recenzja Assassin's Creed: Valhalla - Wikiński, przyczajony tasiemiec [nc1]

Zarówno w plusach jak i w minusach gry można by napisać, że Valhalla to kolejny, dobry Asasyn, podany tylko w nieco innym sosie. Dlaczego rozpatrywać ten punkt widzenia jako plus? Dlatego, że formuła ta jest nie tylko sprawdzona, ale także ulepszona. No i ostatecznie, po co wymyślać koło na nowo? Pytanie tylko, kiedy ta formuła się wyczerpie, a także co musiałoby się stać, abym za rok czy dwa zdecydowała się sięgnąć po kolejny taki reskin? 

Assassin's Creed: Valhalla jest grą mocno zachowawczą, ale chyba nikt nie spodziewał się, że będzie inaczej. Mniej jest zmian między Valhallą a Odyssey, niż między Odyssey a Origins. Owego kolejnego reskina ratuje ponurawa fabuła, nordyckie mity, niezgorsze plottwisty, klimatyczna muzyka, przyzwoity bohater czy lepiej niż dotychczas zbudowany świat, który nie generuje sztucznie dodatkowych godzin gameplay'u (choć przygotujcie się ponownie na minimum 70 godzin zabawy). Gameplay zbudowano tak, że fabuła główna się nie rozmywa, a gracz może skupić się tylko na najważniejszych rzeczach. Granie daje sporą oczywiście sporą frajdę, choć elementy parkouru bywają miejscami wciąż dość drewniane (wydawało mi się, że w Odyssey poruszanie się było sprawniejsze). Mimo wszystko posługiwanie się bronią czy to krótko- czy długodystansową jest przyjemne, podobnie jak skradanie (skradanie jest nawet bardziej przyjemne). W grze nie brakuje zdrad, spiskowania, zabójstw, defetystów i wszystkiego tego, co fani Asasyna pokochali już lata temu. Wielkie brawa należą się też za fabułę choć tę z drugiego planu, o której nie mogę pisać ze względu na spoilery, niemniej miłośnicy skandynawskiego lore będą usatysfakcjonowani. Ostatecznie, zarówno do plusów jak i do minusów można by dopisać, że Valhalla to kolejna odsłona tego samego, dobrego Asasyna. Dlaczego rozpatrywać ten punkt widzenia jako plus? Dlatego, że formuła ta jest nie tylko sprawdzona, ale także ulepszona, więc po co wymyślać koło na nowo, skoro wystarczy je doszlifować. Pytanie tylko, kiedy ta formuła się wyczerpie, a także co musiałoby się stać, abym za rok czy dwa zdecydowała się sięgnąć po kolejny taki reskin? Na tę chwilę trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, ale wiem, że aby zachęcić mnie do kolejnego Asasyna, Ubisoft będzie musiał stanąć na uszach.

Assassin's Creed: Valhalla (PC)
Cena: 199 zł

Assassin's Creed: Valhalla (PC)
  • Mniej "śmieci" w świecie gry - znajdziek, broni czy zbroi
  • Nowa formuła śledzenia zadań, większy porządek w misjach
  • Świetnie wkomponowane mity nordyckie, choć nie od początku gry
  • Więcej skradania niż w poprzednich odsłonach
  • Świat jest bardziej "upakowany", podróżowanie nie nudzi
  • Poważniejsza tematyka, z mroczną oprawą dźwiękową (soundtrack)
  • Świetna aktorka głosowa żeńskiej wersji Eivora
  • Przekonująca, udoskonalona mimika bohaterów
  • Pierwsze godziny w Norwegii nie wróżą niczego dobrego - nuda
  • Gra nie urzeka krajobrazami aż tak jak Odyssey
  • Nie jest też aż tak mrocznie, jak osobiście oczekiwałam
  • Przeciętna optymalizacja i srogie spadki fpsów
  • Bardzo ograniczona rola kruka, jest niemal zbędny
  • Wciąż zbyt ograniczone ruchy bohatera, jak na taką grę AAA

Grę do testów dostarczyła firma:

Recenzja Assassin's Creed: Valhalla - Wikiński, przyczajony tasiemiec [nc1]

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 57

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.