Recenzja Aliens: Colonial Marines - Bardzo kwaśna strzelanina
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Swój czy Obcy? Jeśli Obcy, to lej go w pysk!
- 2 - Przepraszam, czy trafiliśmy pod właściwy adres?
- 3 - Kosmiczne nieporozumienie, czyli Obcy w pełnej krasie
- 4 - Ping! Ping! Ping! Ta maszyna potrzebna nie będzie
- 5 - Robale! Setki robali! Znaczy się... błędów
- 6 - Platforma testowa
- 7 - Galeria screenów Aliens: Colonial Marines
- 8 - Anty-galeria screenów Aliens: Colonial Marines
- 9 - Grafika i Podsumowanie
Ping! Ping! Ping! Kogo tam diabli niosą po ciemnicy? Swój czy Obcy? Zdecydowanie Obcy! Powiem więcej - cała gromada ociekających śluzem maszkaronów, które tylko czekają na odpowiednią okazję, aby wybebeszyć populację stałocieplnych ssaków naczelnych... No nareszcie! Czekaliśmy z niecierpliwością na Wasze przybycie, szykując miotacze ognia, smartguny i wykrywacze ruchu. Pozwólcie, że zgodnie z tradycjami panującymi w korpusie kolonialnych marines, przywitamy Was porcją granatów oraz chóralnym: ognia! Niechaj rozpoczną się igrzyska, gdzie naprzeciwko siebie stanął przedstawiciele dwóch skrajnie odmiennych gatunków: homo-sapiens i xenomorph, aby walczyć o... honor? Splendor? Kontrakty reklamowe? Otóż żadne z powyższych, bowiem główną oraz najcenniejszą nagrodą dla uczestników tego krwawego przedstawienia będzie przetrwanie. Aliens: Colonial Marines wkracza właśnie na salony, ale jedyny kwas jaki zobaczymy nie popłynie wyłącznie z rozrywanych ciał Obcych - najnowsza produkcja Gearbox Software zrobiona na spółkę ze studiem TimeGate, to absolutnie popisowy blamaż, który nigdy nie powinien ujrzeć światła dziennego.
Autor: Caleb - Sebastian Oktaba
Zanim przejdziemy do konkretów, zróbmy właściwy nastrój i trochę powspominajmy, ponieważ później nie będzie już czasu na drobne uprzejmości. Doskonale pamiętam wrażenie pozostawione przez Obcy: Ósmy Pasażer Nostromo, którego miałem okazję oglądać wieki temu na kasetach VHS przywiezionych zza zachodniej granicy. Obraz Ridleya Scotta zrewolucjonizował kino grozy - praca kamery, kreacje bohaterów i reżyseria stały na nieprzyzwoicie wysokim poziomie, a sylwetka czołowego szwarccharakteru wymykała się ówczesnym standardom. Czegoś takiego nikt wcześniej nie widział... Do nakręcenia drugiej części zatrudniono wybitnego specjalistę kina akcji - Jamesa Camerona - ojca Terminatorów, który pokazał jak powinny wyglądać sequele. Chociaż zamiana konwencji budziła pewne kontrowersje, Cameron miał doskonały pomysł i potrafił go sprawnie zrealizować. Kolejne podejścia do Aliens pomińmy milczeniem, zaś Prometeusza (prequel autorstwa samego Scotta) trudno nawet do serii zaliczyć
Kreatura stworzona w umyśle Hansa Rudolfa Gigera od ponad trzech dekad stanowi niewyczerpane źródło inspiracji, chętnie wykorzystywane przez studia filmowe, autorów komiksów i oczywiście gier komputerowych. Ostatnia kategoria jest kojarzona przede wszystkim z marką Aliens vs Predator, którego recenzowana przed dwoma laty (LINK) odsłona nie zachwyciła, ale przynajmniej próbowała trzymać jakiś poziom. Natomiast prawdziwym ideałem wciąż pozostaje oryginalny Aliens vs Predator z 1999 roku, słusznie uważany za najlepszą egramizację z udziałem Obcego i Predatora. Xenomorphy zasługiwały jednak na własny kawałek wirtualnego tortu, wszak drzemie w nich gigantyczny potencjał oraz marketingowa siła, gwarantująca doskonały punkt wyjścia do fanów „brudnego” science-fiction. Niestety, premiera Aliens: Colonial Marines była wielokrotnie przekładana, co budziło pewne obawy o jakość końcowego produktu...
Dopóki twórcy nie afiszowali się z filmikami przedstawiającymi faktyczną rozgrywkę, byłem jeszcze względnym optymistą, liczącym na solidną strzelaninę pierwszoosobową z grubo ciosanym klimatem. Materiały opublikowane kilka tygodni przed premierą nie pozostawiały już złudzeń - Aliens: Colonial Marines w najlepszym wypadku wyglądał na przeciętniaka... Gearbox Software przy okazji Duke Nukem Forever udowodniło, że potrafi pogrzebać nawet gotowy przepis na sukces, więc spodziewałem się najgorszego. Studio najwyraźniej lubi pielęgnować niechlubne tradycje, serwując nam kolejną spektakularną kaszankę, która przejdzie do historii okryta niesławą. Ktokolwiek zlecił Gearbox lub podwykonawcy zadanie przygotowania Aliens: Colonial Marines, powinien dzisiaj razem z programistami wylądować pod mostem, ponieważ fani Obcego nie zasługują na takie traktowanie.
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- następna ›
- ostatnia »
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Swój czy Obcy? Jeśli Obcy, to lej go w pysk!
- 2 - Przepraszam, czy trafiliśmy pod właściwy adres?
- 3 - Kosmiczne nieporozumienie, czyli Obcy w pełnej krasie
- 4 - Ping! Ping! Ping! Ta maszyna potrzebna nie będzie
- 5 - Robale! Setki robali! Znaczy się... błędów
- 6 - Platforma testowa
- 7 - Galeria screenów Aliens: Colonial Marines
- 8 - Anty-galeria screenów Aliens: Colonial Marines
- 9 - Grafika i Podsumowanie
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150