Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Alien: Blackout - nie wstydźcie się, że macie telefony

Jakub Krawczyński | 09-03-2019 17:00 |

Recenzja Alien: Blackout - nie wstydźcie się, że macie telefonyAlien: Isolation to dla mnie jedna z najwybitniejszych gier obecnej generacji. Bezkompromisowa, artystycznie spójna i rzucająca nieustanne wyzwania. Studio Creative Assembly odniosło sukces w zredefiniowaniu gatunek survival horroru w formacie gry AAA. Sztuka ta udała się przy jednoczesnym przywróceniu tytułowemu ksenomorfowi należnej estymy jako perfekcyjnej (bio-mechanicznej) maszyny do zabijania. Takiej na miarę podziwu ze strony Asha lub Davida w filmach. Gdy myślicie sobie o kontynuowaniu historii z Amandy Ripley, to zapewne nie wyobrażacie sobie robienia tego w formie mobilnej? Jeszcze do tego w 40-lecie premiery kinowej filmu Ridleya Scotta? I ja was tutaj rozumiem – bo takie też były moje pierwsze odczucia związane z ogłoszeniem Alien: Blackout.

Alien: Blackout to bezpośrednia kontynuacja Alien: Isolation. Na pewno wielu fanów nie oczekiwała gry mobilnej, ale trzeba przyznać, że w swoim formacie Blackout spisuje się naprawdę dobrze

Recenzja Alien: Blackout - nie wstydźcie się, że macie telefony [2]

Jak pamiętacie, lub nie, po wydarzeniach z Izolacji, Amanda Ripley po ustawieniu autodestrukcji stacji Sewastopol trafiła z powrotem na statek Weyland-Yutani (Torrens). Tam właśnie ratując się w ostatniej chwili przed gigerowskim pasażerem na gapę wystrzeliła się w przestrzeń kosmiczną. Po niedługim czasie zabiera ją ekipa ratunkowa ze stacji Mendel, która w międzyczasie stała się siedliskiem ksenomorfów. Plan ucieczki to dotarcie do kapsuły Haldin (odwołanie do „W oczach Zachodu” J. Conrada – nieustannej referencji w serii). Trzeba do niej poprowadzić czwórkę postaci, którymi nie możemy bezpośrednio kierować. Opowieść podzielona jest na siedem poziomów, a my wcielamy się oczywiście w Amandę Ripley. Po raz kolejny – fenomenalnie zresztą – jej rola jest odgrywana przez młodą, zdolną amerykańską aktorkę mieszkającą w Londynie, Andreę Deck.

Recenzja Alien: Blackout - nie wstydźcie się, że macie telefony [8]

No dobra, pierwsza lampka zapewne się już zaświeciła przy wzmiance, że nie kierujemy postaciami bezpośrednio. Nie oznacza jednak, że to gra na szynach. Co ciekawe – za inspirację tutaj posłużyła ostatnia część Obcego: Przymierze – właśnie sceny z systemem kamer gdy załodze tytułowego statku podstępnie pomagał David. Właśnie na czymś podobnym opiera się tutaj główna mechanika rozgrywki – kierujemy ekipą przy użyciu systemu kamer a także kontrolujemy drzwi i czujniki ruchu. Poza tym, możemy także kreślić załodze Mendela ścieżki po których mają się poruszać. Gdy trzeba sugerujemy ukrycie się albo w obliczu tykającego czasu możemy ich także poganiać.

Recenzja Alien: Blackout - nie wstydźcie się, że macie telefony [1]

Gra jest bardzo dobrze dopasowana do specyfiki sterowania ruchami i gestami – nie zagramy w nią w żaden inny sposób. Mimo wszystko rozgrywka, gdyby ją zamknąć w wyżej opisanym fragmencie byłaby nader sterylna. Dlatego też autorzy zdecydowali się na ciekawy zabieg – mianowicie zginąć nie tylko może kierowana przez nas załoga, ale też… my sami. Wymusza to w nas niezwykle dużą czujność, gdzie i tak musimy ogarniać jednocześnie bardzo wiele rzeczy. Gra przez to jest niezwykle intensywna i trudna. Naprawdę trudna.

Resident Evil 2 niczym Aliens - kontynuacja prawie doskonała

Recenzja Alien: Blackout - nie wstydźcie się, że macie telefony [3]

Aby pomóc zrozumiemy z czym mamy tutaj gameplayowo do czynienia wrócę się do rozwiązania z poprzedniej gry. Okazjonalnie w Alien: Isolation mieliśmy do czynienia z panelami, którymi mogliśmy m.in. otwierać/zamykać niektóre drzwi, uruchamiać system oddymiania i tworzyć kilka innych sytuacyjnych rodzajów dywersji. Mimo wszystko gra nie do końca robiła z tego świetny pożytek w porównaniu do reszty mechanik. Tak czy inaczej, tutaj właśnie zabawa (lub horror) tkwi w balansowaniu dostępnym poziomem mocy. Nie możemy wykonać wszystkich akcji jednocześnie – dlatego ciągle będziemy musieli wybierać, co jest dla nas w danym momencie najbardziej odpowiednie. A wszystko przy upływającym czasie do tytułowego "blackoutu" czyli wygaśnięcia mocy.

Pomimo, że pomagamy załodze Haldin kierując ich za pomocą sieci kamer, to tytułowa kreatura może się zakraść także do nas.

Recenzja Alien: Blackout - nie wstydźcie się, że macie telefony [4]

Na początku liczba interfejsów po których będziemy przeskakiwać może przytłaczać. Tak samo jak konieczność nasłuchiwania się czy Obcy akurat nie chce wejść do nas przez szyb wentylacyjny, aby zdążyć zareagować i się od niego odgrodzić. Jest to rozgrywka o charakterze mocno intelektualnym, premiująca szybkie myślenie i umiejętność przewidywania sytuacji. Łatwo mówić – z takim nieobliczalnym bydlakiem z kwasem zamiast krwi – pewnie pomyślicie. No i w sumie będziecie mieli rację. Z racji jednak tego, że to gra mobilna, jest on jednak nieco stonowany. Zachowuje się on nadal w sposób losowy, ale na samym początku poziomów jego działania są skryptowane. Potem już oczywiście powraca do swoich nieprzewidywalnych skłonności.

Recenzja Alien: Blackout - nie wstydźcie się, że macie telefony [5]

Mówiłem wcześniej o konieczności balansowania ograniczoną mocą. Gdy otworzymy 5 par drzwi (mamy zawsze tylko 5 jednostek mocy), to na przykład nie odgrodzimy się już sami przed Alienem gdy będzie to konieczne. Game over, man. Dlaczego podkreślam tę informację po raz kolejny? Ano dlatego, że gra w bardzo przemyślany sposób dając nam systemy monitoringu stwarza sytuacje, w których nie wszystkie pomieszczenia są pokryte kamerami czy wykrywaczami ruchu. Część sal możemy podejrzeć, w innych zdamy się na pikanie widoczne z poziomu mapy, ale niektóre obszary są całkowitą nieznajomą. Wtedy musimy popatrzeć się z reguły na rozmieszczenie szybów wentylacyjnych by przewidywać, z której strony może nadejść zagrożenie. Jest to niezwykle efektywna formuła rozgrywki.

Alien: Blackout to niestety gra mobilna. W planach jest jeszcze MMO

Recenzja Alien: Blackout - nie wstydźcie się, że macie telefony [6]

Jak już wspominałem, gra jest niezwykle trudna – ukończyłem ją przy jedynie jednej postaci (poza Ripley) która pozostała przy życiu. Co ciekawe, w Blackout postaci komentują nawzajem śmierci członków załogi, albo pewne linijki są dokładane lub odejmowane w zależności od przebiegu wydarzeń. Poziom aktorstwa jest naprawdę bardzo solidny i nieodstający od wielkobudżetowej poprzedniczki. Nie ma tutaj co prawda zbyt wiele fabuły, ale też Blackout niczego nie psuje w kanonie, co przy tak wrażliwym IP jakim jest Alien jest także niezwykle ważne (bo kto wie - może właśnie następne filmy czy seriale będą dotyczyły Amandy?).

Blackout jest grą kompletną, pozbawioną mikrotransakcji, co jest miłą odmianą względem wielu innych tytułów mobilnych. Nawet cena nie jest specjalnie wygórowana bo to koszt jedynie 23,99 PLN.

Recenzja Alien: Blackout - nie wstydźcie się, że macie telefony [7]

Bardzo istotna w przypadku licencjonowanej gry opartej na marce Obcy jest tutaj oprawa dźwiękowa i graficzna. Blackout używa wielu dźwięków i tekstur z Isolation, dlatego też jak na grę komórkową wygląda bardzo dobrze. Retrofuturystyczny styl znany z oryginału Ridleya Scotta jest tutaj zachowany i jest to mocna strona gry. Wygląd nie służy jedynie wrażeniom – gra inteligentnie sygnalizuje załamującym się dźwiękiem i obrazem, że akurat w kadrze kamery pojawia się ksenomorf, co jest miłym, przemyślanym drobiazgiem. Jest to ogólnie dobrze zminiaturyzowana wersja Izolacji.

Obcy: Izolacja - 10 powodów, dla których warto wrócić do gry

Recenzja Alien: Blackout - nie wstydźcie się, że macie telefony [8]

Ogólnie, wbrew pozorom Alien: Blackout jest zaskakująco dobry. To kompletna gra, bez żadnych mikrotransakcji. Za 23,99 PLN otrzymujemy pełnoprawny produkt. Oczywiście na dłuższą metę taka gra jak Isolation zasługuje na więcej i mam nadzieję, że otrzymamy sequela AAA. Jednakże nie mogę gardzić Blackoutem tylko dlatego, że to pozycja dostępna wyłącznie na urządzenia mobilne. Fakt, przy siedmiu poziomach, które można ukończyć w jakieś 8 minut każdy, nie jest to gra szczególnie długa (około godziny), ale wyzwanie i klimat jakie oferuje jest znakomite. Mimo wszystko, mam nadzieję, że jest to jedynie preludium do większego projektu, a nie danie główne.

Alien: Blackout
Cena: 23,99 zł

Alien: Blackout
  • Świetny klimat i autentyczność
  • Jest trudno i strasznie
  • Andrea Deck ponownie użycza głosu Amandzie Ripley
  • Intensywna rozgrywka wymagająca szybkiego myślenia i refleksu
  • Gameplay bardzo dobrze dopasowany pod sprzęt mobilny
  • Świetny UI
  • Brak mikropłatności
  • Krótka kampania
  • Początkowo przytłacza ilością elementów interfejsu
  • Niewiele fabuły
Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 10

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.