Recenzja A Vampyre Story - Wampiry bez zębów
Jaka to zagadka?
Nieodzownym elementem każdej gry przygodowej, są rzecz jasna zagadki. Najczęściej łamigłówki wiążą się ze spotykanymi postaciami, które mają do nas jakiś interes. W zamian za pomoc, odwdzięczą się niezbędną informacją lub przedmiotem, a my będziemy mogli dalej kontynuować swoją podróż. Pamiętam, jak ludzie rwali sobie włosy z głowy przy niektórych kultowych tytułach, desperacko szukając rozwiązań. Często bez pomocy poradnika ukończenie takiej pozycji graniczyło z cudem. Dzięki Bogu, A Vampyre Story nie dostarcza ton frustracji i zwątpienia w poziom własnej inteligencji. Zagadki są logiczne, a rozwiązania, gdy się chwilę zastanowić, wręcz oczywiste. Jednak trafią się także łamigłówki, które zagonią do pracy znaczną część naszych szarych komórek. Poziom trudności bywa nieregularny, niemniej dominują „łatwe” szarady. Niecenioną pomocą przy niektórych zagwozdkach okaże się nikt inny, jak Froderyk. Często nasz podopieczny podzieli się z nami celną uwagą. Niesfornego nietoperza możemy wykorzystać do załatwienia podstawowych spraw (przynieś, podaj, pozmiataj), lub też łączyć z określonymi przedmiotami. Wystarczy tylko przesunąć jego podobiznę w ekwipunku na wskazaną rzecz i gotowe. Koleją istotną sprawą, są konwersacje z mieszkańcami zamku Kiefera i całej Draxsylvanii. Liczba dostępnych zazwyczaj opcji dialogowych jest umiarkowana, ale dzięki temu szybciej zdobywamy potrzebne informacje. Mimo wszystko, przydałoby się trochę więcej możliwości, sposobność łgania, manipulacji czy używania siły fizycznej. Chociaż gdy się dobrze zastanowić, gra mogłaby wtedy stracić nieco ze swojego lekkiego klimatu, co byłoby niewskazane. Sumując za i przeciw, A Vampyre Story zostało dobrze wyważone oraz starannie przemyślane, i to się chwali.
Do odwiedzenia czeka około trzydziestu niezwykle urokliwych lokacji. Dwuwymiarowe tła, sprawiające wrażenie trójwymiarowych, wykonano bardzo starannie i po prostu muszą się podobać. Czuć tu artystyczny kunszt i rękę mistrza Billa Tillera. Wnętrza zamku, wśród których znajdziemy między innymi sypialnię Mony, kuchnię i salę tortur trzymają wysoki poziom, podobnie jak okoliczne miasteczko czy kwatera czarownicy. Na ekranie można podziwiać wiele drobnych szczegółów, zaś atrakcyjności grafice dodaje upiorna stylistyka. Postacie wykreowano w 3D, ale w niczym to nie przeszkadza - świetnie komponują się z resztą. Jedynie animacja mogłaby być nieco „żywsza”, nawet jeżeli główną bohaterką jest panna zimna jak lód. Pomimo, iż nie znalazłem opcji, która pozwalałaby ustawić rozdzielczość wyższą niż 1024x768, nie było powodów do narzekań. Grafika naprawdę zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Wymagania sprzętowe są bardzo niskie, dzięki czemu każdy z 1.5 GHz procesorem i 512 MB pamięci będzie mógł sobie A Vampyre Story uruchomić bez stresu. Gdyby tylko przerywniki filmowe przygotowano w wyższej rozdziałce, byłoby świetnie - tymczasem straszą pikselozą. Całości dopełnia intrygująca muzyka, również utrzymana w klimacie produkcji Tima Burtona. Ten zlepek osobliwych dźwięków dodatkowo podkreśla ekscentryczną atmosferę. Gra wydana w naszym kraju przez firmę Cenega, została zlokalizowana w sposób kinowy. Był to zdecydowanie dobry pomysł, ponieważ głosy oryginalne wypadają rewelacyjnie. Mona otrzymała lekko angielski akcent, zaś Froderyk ... hmmm ... cóż, brzmi przekonywująco jak na gadającego nietoperza.
Słowo na niedzielę
Proces rodzenia się do życia A Vampyre Story był długi i bolesny. Autumn Moon natrafiali cały czas na przeciwności, czy to w postaci problemów finansowych, czy upadających wydawców. Gdy znalazł się wreszcie inwestor, postanowiono nie zwlekać dłużej i natychmiast wydać grę. Skutek tego taki, że otrzymujemy produkt dość krótki jak na przygodówkę. Należy go jednak traktować jako pierwszy rozdział historii, która ma znaleźć rozwinięcie w następnych częściach, zresztą już zapowiedzianych. Jeżeli obecny poziom zostanie utrzymany, wróżę spory sukces A Vampyre Story 2. Wróćmy jednak do podsumowania. Przede wszystkim opisywany dziś tytuł wciąga, pozwala się odprężyć i ujmuje swoim klimatem. Point and Click w takim wykonaniu sprawiają, że aż łezka się w oku kręci. Świetna oprawa wizualna, zajmujące zagadki oraz interesująca fabuła sprawiają, że obcowanie z tym tytułem to czysta przyjemność.
|
Plus i Minus: 75/100 PLUSY:
|
Za dostarczenie gry do testów dziękujemy firmie Cenega Poland - oficjalnemu wydawcy A Vampyre Story w Polsce.
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
90
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150