P565 w praktyce
Co tu się rozpisywać? Wszystko, co trzeba - działa prawidłowo. Mikrofon nie jest za głośny, głośnik nie jest za cichy, sms-y dochodzą do adresatów. Szerzej pozwoliłem sobie przetestować wbudowany aparat fotograficzny. Dla większej przejrzystości wyników podzieliłem każde zdjęcie na dwie części. Z lewej strony widoczna jest połowa zdjęcia skalowana „w dół”, natomiast prawa strona przedstawia niewielki fragment zdjęcia w rzeczywistym rozmiarze.
Próba numer jeden: krajobraz. Cóż można napisać o jakości fotografii? Kilka lat temu pewnie bym ją zachwalał, ale na dzień dzisiejszy jest dla mnie na „solidną trójkę z plusem”. Detale nie są wystarczająco wyraziste, a kolory nienaturalnie przebarwione. Rozdzielczość rzędu trzech megapikseli to dziś standard. Ktoś by powiedział, żebym nie przesadzał – to tylko w końcu telefon komórkowy a nie lustrzanka – owszem, jednak konkurencja już dawno pokazała, że zdjęcia wykonane telefonem mogą być lepsze.
Powyższe zdjęcie przedstawia możliwości trybu makro w słabych warunkach oświetleniowych. Po niezbyt wnikliwej analizie z radością mogę poinformować – drodzy studenci, to urządzenie doskonale nadaje się do fotografowania pytań na egzaminie w celu nauczenia się ich na poprawkę!
To zdjęcie zostało wykonane w nocy. Może przeszkadzać brak lampy błyskowej, ale nie oszukujmy się – wbudowany aparat to nie jest mocna strona P565. Daleko mu do jakości zdjęć oferowanej chociażby przez telefony marki Sony Ericsson - nawet te kilkukrotnie tańsze, niestety.