Parlament Europejski walczy z postarzaniem produktów

Mieliście kiedyś wrażenie, że kiedyś sprzęty były trwalsze? I nie, nie chodzi mi tu o pancerną Nokię 3310, tylko o całe rzesze urządzeń, które potrafiły działać nawet kilkanaście lat, dopóki jakieś niefortunne zwarcie lub inny młotek nie skończyło ich życia. Jeśli tak, to nie jesteście sami. Problem planowego postarzania produktów, czyli projektowania ich w taki sposób, by krótko po upływie gwarancji uległo awarii i istniała konieczność jego wymiany, nie jest problemem nowym. Niestety na razie proceder ten trwa w najlepsze i choć często się o tym mówi, to jednak do tej pory nie za bardzo można z tym było cokolwiek zrobić. Widać jednak na horyzoncie światełko, bowiem problem pod lupę wziął Parlament Europejski.

Parlament Europejski podjął rezolucję, w której zaproponował kroki by walczyć m.in. z obniżaniem trwałości produktów lub utrudnianiem dostępu do części zamiennych. Tylko czy to cokolwiek zmieni?

Problem planowego postarzania produktów podniesiono na jednym z niedawnych posiedzeń Parlamentu Europejskiego, gdzie został on przez posłów przedyskutowany. Efektem obrad stała się przyjęta niemal jednogłośnie rezolucja, w której zdecydowano o walce z tym niechcianym procederem. Z punktu widzenia konsumentów nie ma ona na razie żadnych doraźnych skutków, jednak stanowi podstawę do dalszych prac w ramach struktur Unii Europejskiej nad przyszłymi rozwiązaniami służącymi zwalczaniu patologii takich jak m.in. sprzęt psujący się zaraz po upływie gwarancji, klejone baterie czy utrudnianie dostępu do części zamiennych. Wśród pomysłów Parlamentu Europejskiego pojawiło się m.in. wprowadzenie "kryteriów minimalnej odporności", które mają obejmować wszystkie kategorii produktów, oraz nakaz projektowania produktów w taki sposób, by zużywające się elementy (np. baterie, diody LED) nie były wmontowywane na stałe i była możliwa ich wymiana. Prawdopodobnie nie spodoba się to Apple i Microsoftowi.

Komisja Europejska zasądza karę za zmowę cenową firm

Nie ukrywam, przyjmuję wiadomość o rezolucji Parlamentu Europejskiego z pewnymi obawami. Podjęty problem rzeczywiście jest bardzo dotkliwy i cieszę się, że ktoś zdecydował się wreszcie z nim zawalczyć. Nie wątpię także, że ze wszystkich możliwych podmiotów to właśnie Unia Europejska ma wystarczającą siłę przebicia by coś w tej sprawie zdziałać. Problem tylko w tym, że zjawisko planowego postarzania produktów jest zjawiskiem złożonym. Tu nie chodzi o narzucenie wszystkim producentom stosowania tych samych wtyczek. Tu chodzi o zwalczanie rozwiązań technicznych, które w określonej sytuacji mogą okazać się szkodliwe dla użytkownika. A co, jeśli np. stosowanie słabszych materiałów nie jest podyktowane chęcią postarzania produktu, a kosztem produkcji? Czeka nas wzrost cen. Jak ustalić którzy producenci stosują postarzanie produktów? Pewnie za pomocą stosownej procedury certyfikacji, a ta pociągnie pewnie za sobą wzrost cen. Co jeśli nowa, przynosząca wymierne korzyści technologia okaże się mieć krótszą żywotność od dotychczas stosowanej? Nie mam pojęcia, ale nie zdziwię się, jeśli przez niefortunnie sformułowane przepisy zostanie ona na terenie Unii zablokowana. Brzmi niezbyt zachęcająco? Powinno, bo skutki takiej zabawy w Robin Hooda ze strony Unii Europejskiej potrafią być dalekosiężne i nie zawsze pozytywne. Na całe szczęście jesteśmy póki co na początku drogi i nie jest powiedziane, że taki czarny scenariusz się spełni. Trzymam kciuki, że nasi europejscy prawodawcy podejdą do problemu z głową i bardzo, ale to bardzo ostrożnie. Jeśli tak się stanie, to jako konsumenci możemy naprawdę dużo zyskać.

Darmowy internet do 2020 roku w całej Unii Europejskiej?