Test dysków Seagate IronWolf NAS w serwerze Synology DS916+

Podsumowanie: Seagate IronWolf - godna alternatywa dla WD Red

Muszę przyznać, że podchodząc do tego testu byłem dość sceptycznie nastawiony do nowych dysków Seagate IronWolf. Nie chodzi tu w żadnych wypadku o jakieś uprzedzenia do nowości, marki, itp., ale o ideę. W przypadku serwerów NAS liczą się w zasadzie trzy aspekty: niezawodność dysku, niski pobór mocy i stosunek ceny do pojemności. Moje uprzedzenia zostały przynajmniej częściowo rozwiane po dogłębnej lekturze specyfikacji oraz materiałów informacyjnych dotyczących IronWolfów. Całość na papierze wyglądała dość obiecująco - zarówno rozwiązania z zakresu ochrony danych zgromadzonych na dysku, te, które w założeniu miały pozytywnie wpłynąć na pobór mocy i temperaturę podczas pracy, no i oczywiście cena. Entuzjazm nieco opadł, gdy zauważyłem, że niektóre usprawnienia zarezerwowane są dla dysków o pojemnościach od 4 TB w górę, ale i tak chętnie przystąpiłem do sprawdzenia czterech ST2000VN004 w boju. Punkt numer jeden - wydajność. Dyski WD Red idą z IronWolfami na ogół łeb w łeb pod względem szybkości zapisu/odczytu danych - patrząc na specyfikację techniczną obydwu modeli łatwo można dojść do wniosku, że inaczej być wręcz nie mogło. W obu przypadkach talerze kręcą się ze zbliżoną prędkością (w IronWolf nawet nieco szybciej), a na pokładzie mają identyczną ilość pamięci cache. Aspekt ten jednak nie powinien przesądzać o ostatecznym wyborze dysku twardego do serwera NAS, gdyż najczęściej to i tak wydajność samego serwera oraz zastosowane łącze sieciowe stanowić będzie wąskie gardło (w przypadku serwerów pokroju Synology DS916+). Będzie to szczególnie odczuwalne, gdy z serwera korzystać będzie wielu użytkowników czy to w domu, czy w małej firmie. Na wszystkie pozostałe rzeczy powinno się już zwrócić uwagę. Dyski Seagate IronWolf mają coś, czego u konkurencji próżno szukać - czujnik drgań. Co prawda dotyczy to wariantów od pojemności 4 TB wzwyż, ale nawet i to nie stanowi większego minusa, bo...wersja 4 TB o oznaczeniu ST4000VN008 jest i tak kilkadziesiąt PLN tańsza od WD Red WD40EFRX. Dyski Seagate'a są lepsze od konkurencji również pod względem poboru mocy oraz ilości generowanego ciepła - do naszych uszu będzie dobiegać dzięki temu zdecydowanie mniej irytujących chroboczących odgłosów, jeśli serwer zostanie ustawiony gdzieś na wierzchu.

Dyski Seagate IronWolf stanowią dla konkurenta spod stajni WD godziwą alternatywę, jeśli weźmie się pod uwagę kluczowe dla pracy w środowisku NAS aspekty. Nie ustępują również pod względem wydajności.

Co zaś tyczy się oprogramowania IronWolf Health Management, to... w zasadzie nic nowego nie wnosi - tj. równie dobrze mogłoby go nie być, a dysk nadal robiłby dobrą robotę. Podsumowując, nośnik Seagate IronWolf stanowią dla konkurenta spod szyldu WD godziwą alternatywę, jeśli weźmie się pod uwagę kluczowe dla pracy w środowisku NAS aspekty. Kontrpropozycja Seagate zdecydowanie warta jest rozważenia, choć ostateczny wybór zależeć będzie oczywiście od preferencji końcowego odbiorcy, co do pożądanych cech HDD. Wybierając Seagate IronWolf możemy zaoszczędzić około 50 złotych, bo tyle wynosi różnica względem WD Red 2 TB, a jeśli składamy NAS z kilkoma dyskami, zaczyna to istotnie wpływać na całokształt inwestycji. 

Seagate IronWolf 2 TB ST2000VN004
Cena: 340 zł

Niski poziom emisji ciepła w spoczynku Bardzo wysoka kultura pracy Przystępna cena jak HDD od NAS Mało funkcjonalne oprogramowanie IHM

Sprzęt do testów dostarczył:

• « pierwsza
• ‹ poprzednia
• …
• 2
• 3
• 4
• 5
• 6
• 7
• 8
• 9
• 10