Microsoft nie chce wyjaśnić sprawy pobierania Windows 10

Nie tak dawno temu w sieci pojawiła się informacja, która wzbudziła prawdziwą niechęć do firmy Microsoft. Nie od dziś wiadomo, że użytkownicy systemów Windows 7 oraz Windows 8.1 mogą skorzystać z "darmowej" aktualizacji do Windows 10. Odbywa się to na takiej zasadzie, iż system operacyjny pobiera na dysk twardy pliki instalacyjne, informuje użytkownika o możliwości wykonania aktualizacji i w ten oto sposób na naszym komputerze pojawia się Windows 10. Do pewnego momentu sądzono, że pobieranie plików instalacyjnych odbywa się tylko za wyraźną zgodą użytkownika. Okazało się jednak, że tak nie jest - system Windows 7 oraz Windows 8.1 potrafi sam, bez uprzedniego informowania użytkownika, pobrać wszystkie pliki instalacyjne i zapisać je na dysku.

Pobrane dane nie tylko zajmują cenne miejsce na dysku, ale i obciążają nasze łącze internetowe. Microsoft pierwotnie odpowiedział, że pliki są pobierane na “zaś”, jednak ta informacja nie zadowoliła dziennikarza Marka Wilsona, który postanowił głębiej zbadać tę sprawę. Cały problem tyczy się połączeń mobilnych, gdzie pobranie zbyt dużej ilości danych może grozić wyższym rachunkiem, jednak firma Microsoft odpowiedziała na ten zarzut w następujący sposób:

“System Windows 8.1 ma nie pobierać aktualizacji dla systemu lub aplikacji, jeżeli wykryje połączenie limitowane. Dodatkowo użytkownicy mogą sterować pobieraniem plików.”

Tak też jest faktycznie - jeżeli ustawimy, że Windows 8.1 na połączeniu mobilnym ma nie pobierać aktualizacji, to dostosuje się do naszej woli. Niestety, nawet najlepsze mechanizmy mogą nie zadziałać i co zrobić w sytuacji, kiedy system operacyjny błędnie oceni typ połączenia i pobierze na nasz dysk pliki instalacyjne? Stanowisko korporacji z Redmond jest następujące:

“Nie mamy nic więcej do powiedzenia poza tym, co podaliśmy wcześniej.”

Korporacja z Redmond wierzy zatem w bezawaryjność swoich rozwiązań i wie lepiej, co użytkownik powinien trzymać na swoim komputerze, a czego nie.