Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

O nie, FCC zniosło neutralność sieci! Czy trzeba panikować?

Arkadiusz Bała | 16-12-2017 17:10 |

O nie, FCC zniosło neutralność sieci! Czy trzeba panikować?Nie sądzę by uchowała się w internecie dusza, której w ciągu ostatnich kilku dni choć raz nie przewinął się przed oczami zwrot "neutralność sieci". Wszystko za sprawą jednej decyzji amerykańskiej Federalnej Komisji Łączności (FCC), na mocy której rzeczona zasada przestała obowiązywać. Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że przez sieć przetoczyła się fala paniki, jakiej nie widzieliśmy od dawna. Mówi się o końcu internetu jaki znamy, cenzurze na niespotykaną dotąd skalę i wielu innych niezbyt przyjemnych rzeczach. Rzeczywiście, ostatnia decyzja FCC to nic dobrego... ale niemal wyłącznie dla mieszkańców USA. Na szczęście w naszym kraju nie mamy poważnych powodów do obaw, przynajmniej na razie.

Zasada neutralności sieci oznacza, że cały ruch w internecie ma być traktowany tak samo, a operator nie może w niego ingerować.

Zacząć należałoby od wyjaśnienia o czym tak właściwie rozmawiamy, bo choć pojęcie neutralności sieci co jakiś czas wraca na łamy mediów i portali internetowych, to nie wszyscy muszą wiedzieć co dokładnie się za nim kryje. Najogólniej rzecz biorąc jest to zasada, według której dostawcy internetu nie powinni w żaden sposób faworyzować danych w oparciu o to, z jakiego pochodzą one źródła. Dla przykładu, jeśli użytkownik pobrałby po 25 MB oglądając filmy na YouTube i Netflixie, to w myśl zasady neutralności sieci operator nie może żądać za transfer tych danych innej stawki lub wpływać na szybkość transmisji danych tylko dlatego, że pochodzą z innych stron internetowych. Cały ruch w sieci ma być traktowany tak samo. Brzmi sensownie, prawda? Problem polega jednak na tym, że choć neutralność sieci uchodzi obecnie za swego rodzaju niepisany fundament internetu, to jest on właśnie... no, "niepisany". Choć w kilku państwach zasada ta chroniona jest prawnie, to jednak jest to stosunkowo niewielka grupa. Do tego brak jest norm, które regulowałyby tę kwestię globalnie.

O nie, FCC zniosło neutralność sieci! Czy trzeba panikować? [1]

No dobrze, ale dlaczego neutralność sieci jest taka istotna? Z prostego powodu - ponieważ jest to podstawowy środek, dzięki któremu dostawcy internetu nie decydują o tym co i kiedy możemy oglądać. Powiało grozą, prawda? Choć rozumiem, że dla niektórych takie stwierdzenie rodem z Orwella może brzmieć jak przesadne wyolbrzymienie, to niestety tej przesady tak naprawdę zbyt wiele tam nie ma. Operatorzy internetowi mają przecież nieograniczony dostęp do infrastruktury sieciowej, dzięki której korzystamy z internetu. Od strony technicznej posiadają de facto pełny wgląd do całej naszej aktywności w sieci i gdyby nie ograniczenia o charakterze prawnym, to zapewne ze swoich możliwości bardzo chętnie by korzystali. Dlaczego? Bo można na tym zarobić. Dużo zarobić. Wystarczy przecież, że taki operator wprowadziłby dodatkową opłatę za korzystanie z Facebooka, a przecież może to zrobić - w końcu dokładnie widzi skąd pochodzą dane i może dowolnie kontrolować ruchem w ramach własnej sieci. Myślicie, że dużo osób pozwoliłoby sobie na odcięcie od portalu Marka Zuckerberga? Śmiem wątpić. Zresztą żadne opłaty na abonentów nie muszą być nakładane - równie dobrze za preferencyjne traktowanie swoich usług mógłby płacić sam właściciel portalu. Dlaczego miałby to robić? Powód jest prosty - przecież nikt nie będzie chciał korzystać z konkurencyjnego serwisu, jeśli ten będzie chodził w ślimaczym tempie; w szczególności jeśli w grę wchodzi streaming multimediów. Wszystko to brzmi strasznie i można sobie łatwo wyobrazić, jakie konsekwencje takie działania pociągnęłyby za sobą, a to przecież tylko dwa przykłady. Uwierzcie mi, sposobów na preferencyjne wykorzystanie łącza jest więcej i większość z nich wcale nie wygląda lepiej.

O nie, FCC zniosło neutralność sieci! Czy trzeba panikować? [3]
fot. Kyle Grillot/Reuters

Jak nietrudno się domyślić, największymi orędownikami zniesienia neutralności sieci od zawsze byli dostawcy internetu, którzy mogą na tym dużo zarobić. Podnoszą oni często argument, że spośród wszystkich kategorii firm związanych z dostarczaniem usług przez sieć to oni ponoszą największy ciężar związany z utrzymaniem infrastruktury, a jednocześnie jako jedyni spętani są zasadą neutralności sieci. Wskazuje się tutaj często dla kontrastu na przykład Google, który posiada przecież równy, jeśli nie większy potencjał w moderowaniu treści w internecie niż operatorzy, a mimo to zasady związane z neutralnością go nie dotyczą (przynajmniej nie w tak szerokim zakresie). Zarzut, że neutralność sieci blokuje rozwój gospodarczy jest innym często powracającym argumentem. Brzmi to wszystko trochę jak wymówki chciwych korporacji, ale z drugiej strony nie można takiego stanowiska jednoznacznie obalić. Dodatkowo odcieni szarości w tym czarno-białym sporze dodaje fakt, że coraz częściej mówi się o usługach sieciowych, które ze względu na swój charakter musiałyby być faworyzowane w celu zapewnienia im niezawodnego działania. Wskazuje się tutaj np. usługi medyczne oraz konieczność zapewnienia infrastruktury dla autonomicznych pojazdów. Ustępstwa tutaj automatycznie będą oznaczałyby rezygnację z zasady neutralności sieci, przynajmniej w swojej czystej postaci.

W USA problem neutralności sieci jest zdecydowanie bardziej poważny niż w Europie, w związku z nietypową sytuacją na rynku, gdzie dostawcy internetu mają wyjątkowo silną pozycję.

W Stanach Zjednoczonych spór o neutralność sieci jest wyjątkowo zażarty. Żeby uzmysłowić sobie dlaczego, trzeba znać choć częściowo realia tamtejszego rynku. Generalne wbrew temu co mogłoby się wydawać, infrastruktura sieciowa w USA jest stosunkowo słabo rozwinięta, a operatorzy, czy to internetowi, czy telefoniczni, za sprawą lokalnych monopoli i miejscami archaicznych rozwiązań prawnych mogą sobie pozwolić na praktyki, które w Europie wydają się być nie do pomyślenia. Wystarczy spojrzeć chociażby na ceny internetu szerokopasmowego w Stanach, gdzie stawki rzędu 80 dolarów za łącze 100 Mb/s nie są niczym niezwykłym, by zrozumieć, że coś jest nie tak. W takiej sytuacji nie jest wielkim zaskoczeniem, że dostawcy internetu robili już bardzo poważne przymiarki do tego by kontrolować dostęp swoich klientów do poszczególnych usług. Przykładem mogą być chociażby działania sieci Comcast, która w 2012 roku została posądzona o blokowanie dostępu do serwisu Netflix, żeby promować swoją własną usługę Xfinity TV. U nas takie "śmiałe posunięcia" z pewnością chociaż częściowo zdusiłyby prawa rynku, ale w USA nie można na to liczyć, bo konkurencja praktycznie nie istnieje.

O nie, FCC zniosło neutralność sieci! Czy trzeba panikować? [4]
fot. FCC

De facto jedynym sprawnym gwarantem neutralności sieci w Stanach Zjednoczonych jest FCC. Nie byłby to w sumie taki straszny układ, bowiem od 2015 roku, kiedy to Komisja wywalczyła sobie prawo by egzekwować tę zasadę, to była w tym całkiem skuteczna. Problem polega na tym, że w tym roku na czele FCC stanął Ajit Pai, zagorzały przeciwnik neutralności sieci i osoba blisko związana z dostawcami internetu (pracował m.in. dla sieci Verizon). Wraz z jego wejściem do organu jasne stało się, że jednym z jego głównych celów jest zrewidowanie obecnych regulacji w tym zakresie. Na zmiany nie trzeba było długo czekać - 14 grudnia 2017 roku na skutek decyzji FCC neutralność sieci w USA stała się historią.

O nie, FCC zniosło neutralność sieci! Czy trzeba panikować? [5]

Olaboga! Tragedia! FCC zniosło neutralność sieci! Jak żyć, panie premierze, JAK ŻYĆ? Otóż... normalnie. Wbrew pozorom internet ani się w USA nie zaczyna, ani nie kończy. Co innego omawiana decyzja Komisji, która poza granicami USA nie ma żadnej mocy. Na całe szczęście my mieszkamy w Polsce (a w każdym razie tak pozwoliłem sobie założyć, patrząc po IP gości portalu), gdzie neutralność sieci jest względnie bezpieczna. Co prawda w naszym systemie prawnym zasadzie tej nie przyznano szczególnej ochrony, jednak nasz Urząd Komunikacji Elektronicznej jest zobowiązany w możliwie najszerszym zakresie stosować obowiązujące na szczeblu unijnym wytyczne BEREC, które dość jednoznacznie opowiadają się przeciwko faworyzowaniu jakichkolwiek treści przez dostawców internetu. Dodatkowo w Polsce mamy ten komfort, że konkurencja jest stosunkowo mocno rozwinięta, co przynajmniej częściowo umożliwia konsumentom wywieranie presji na operatorach. Dzięki temu działania, na które nie ma społecznego przyzwolenia, mogą być skutecznie hamowane, a sam problem neutralności sieci nie jest dla nas aż tak palący.

Na nasze szczęście decyzja FCC ma wpływ tylko na amerykańskich dostawców internetu. W Polsce możemy czuć się bezpiecznie, co nie znaczy, że cała ta sytuacja nie daje powodów do niepokoju.

Nie chciałbym jednak, żeby ktoś pomyślał, że niedawne wydarzenia w USA można zignorować. Choć decyzja FCC nie ma bezpośredniego wpływu na polski internet, to może ona stać się skuteczną bronią w rękach przeciwników neutralności sieci także w innych częściach świata, szczególnie że nawet w Europie bynajmniej nie jest to problem zamknięty. Dodatkowo trzeba pamiętać, że wiele spośród właścicieli największych portali internetowych (a wśród nich giganci tacy jak Facebook czy Google) zlokalizowanych jest na terenie USA, w związku z czym działania FCC i amerykańskich dostawców internetu mają realny wpływ na ich biznes. To daje już pewne powody do niepokoju. Jeśli takiemu Netflixowi uda się wygryźć wszystkich swoich konkurentów w USA dzięki współpracy z dostawcami internetu, to możemy być pewni, że w jakiś sposób odczujemy tego skutki także w Polsce. Na całe szczęście z pewnością nie będą one aż tak bolesne jak te, z którymi zmagać się będą musieli nasi sąsiedzi zza oceanu.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 29

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.