Recenzja Nothing Headphone (1). Nietypowy wygląd tylko odciąga uwagę od tego co ważne
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Nothing Headphone 1 - recenzja słuchawek
- 2 - Nothing Headphone 1 - jakość wykonania, ergonomia, komfort
- 3 - Nothing Headphone 1 - ANC, tryb przezroczysty
- 4 - Nothing Headphone 1 - aplikacja, czas pracy na baterii
- 5 - Nothing Headphone 1 - głośność, jakość dźwięku, jakość mikrofonu
- 6 - Nothing Headphone 1 - podsumowanie
Nothing Headphone 1 - jakość wykonania, ergonomia, komfort
Nothing Headphone 1 to bezprzewodowe słuchawki wokółuszne, o konstrukcji zamkniętej. Co ciekawe, spełniają one jakikolwiek standard szczelności, a dokładniej IP52, co przekłada się na odporność na 3 mm opadów deszczu na minutę, a także wysoką szczelność w odniesieniu do pyłu / kurzu. Jest to cecha ekstremalnie rzadko spotykana w słuchawkach wokółusznych. Stwierdzenie, że Nothing Headphone 1 wyglądają nietypowo, jest dużym niedopowiedzeniem. W przeogromnej masie słuchawek wokółusznych większość modeli wygląda po prostu nudno, a jeśli jakiś producent chce się wyróżnić, to zazwyczaj oferuje nietypowy, jaskrawy kolor lub inne błyskotki. Tymczasem jeśli zobaczysz kogoś na ulicy ze słuchawkami Nothing Headphone 1, to nie pomylisz ich z żadnymi innymi. Natychmiast wiesz, z czym masz do czynienia i to właśnie był jeden z celów producenta, który udało się osiągnąć. Jeśli chodzi o materiały, to obudowy lewej i prawej słuchawki są częściowo wykonane z aluminium, które dodaje elegancji i jest przyjemne w dotyku, natomiast większość innych materiałów to tworzywa sztuczne. Są one jednak bardzo zróżnicowane, bo mają różne powierzchnie, różne kolory i różne ozdobne elementy umieszczone w sobie, a część z nich jest nawet przezroczysta.
Najbardziej nietypowe są muszle słuchawkowe, bo oprócz wspomnianego aluminium mają centralne obudowy wykonane z przezroczystego plastiku o błyszczącej powierzchni. W oczy rzuca się to, co widać pod bezbarwnym plastikiem, czyli różne okręgi, otwory, kwadraty i inne wzory, na pozór ułożone całkiem chaotycznie. W praktyce są to jednak wyłącznie ozdoby niepełniące żadnej funkcji praktycznej, oprócz czerwonego i białego kwadratu, który oznacza prawą i lewą stronę słuchawek. Znacznie większe znaczenie ma to, co umieszczono w ich wnętrzu, czyli przetworniki dynamiczne o średnicy 40 mm, układy elektroniczne oraz akumulatory. Tak, te słuchawki mają dwa akumulatory: po jednym z każdej strony słuchawek.
Inaczej jest w przypadku aluminiowej części obudowy. Ona co prawda też ma wyglądać elegancko, ale jednocześnie mieści w sobie szereg bardzo ważnych elementów funkcyjnych. Słuchawki mają 6 mikrofonów, po 3 sztuki z obu stron. Są one umieszczone symetrycznie, po dwa od wewnątrz (na górze i na dole), plus jeden z tyłu, na krawędzi obudowy. Według deklaracji producenta w czasie połączeń głosowych wykorzystywane są cztery mikrofony oraz algorytmy AI.
Wszystkie przyciski i złącza umieszczono w prawej obudowie. Na krawędzi tylnej jest rolka, którą można obracać w lewo i w prawo, regulując tym samym głośność dźwięku. Pełni ona też rolę przycisku: krótkie kliknięcie to odtwarzanie / pauza, a przytrzymanie zmienia tryby pracy ANC. Rolka działa zupełnie gładko, z niewielkim oporem, ale w słuchawkach odtwarzane jest klikanie ułatwiające ustawianie głośności. Poniżej rolki umieszczono coś, co producent określa jako “Paddle”, czyli wiosło / łopatka. Nie służy ono do wciskania, lecz do przechylania na boki. Jedno, krótkie kliknięcie przełącza utwór na poprzedni / kolejny, natomiast przytrzymanie powoduje przewijanie utworu, ale tylko w kompatybilnych aplikacjach. Przykładowo w Spotify przewijanie działa skokowo (ale działa), natomiast w Apple Music nie działa wcale.
Na dolnej krawędzi umieszczono fizyczny suwak do włączania słuchawek. Obsługuje się go wygodnie, ale jest dość mały i stawia wyraźny opór, więc nie ma ryzyka, że ktoś włączy lub wyłączy słuchawki przez przypadek. Miła odmiana w stosunku do większości innych słuchawek bezprzewodowych, które włącza się przyciskiem. Obok niego jest jeszcze dioda pokazująca aktywność słuchawek i parowanie Bluetooth. Szkoda tylko, że świeci się ona podczas odtwarzania muzyki. Dalej widać też złącze USB-C do ładowania akumulatora oraz przewodowego odtwarzania dźwięku, a także klasyczne, analogowe gniazdo mini jack 3,5 mm do odtwarzania muzyki z dowolnego wyjścia słuchawkowego, choćby z komputera, laptopa, odtwarzacza MP3 itp. Na tym jednak nie koniec, bo w prawej obudowie umieszczono jeszcze dwa zwykłe przyciski: jeden widoczny i jeden ukryty. Pierwszy z nich znajduje się na zewnątrz i służy do szybkiego uruchamiania asystenta głosowego w większości telefonów z Androidem oraz iOS. Natomiast w smartfonach Nothing pozwala jeszcze przełączać aplikacje audio oraz ulubione. Ja podczas testu nie korzystałem niestety z telefonu Nothing. Natomiast ukryty przycisk znajduje się na wewnętrznej stronie prawej obudowy i jest całkowicie płaski, więc zlewa się z plastikiem. Można go przytrzymać, by ręcznie wymusić parowanie Bluetooth.
Poduszki wokółuszne mają wymiary zewnętrzne 95 x 77 mm, a otwór wewnętrzny ma 57 x 39 mm. Słuchawki można więc z całą pewnością zaklasyfikować jako wokółuszne, choć poduszki nie są wybitnie duże. Osoby mające małe lub średniej wielkości uszy moim zdaniem będą się czuły w tych słuchawkach komfortowo. Dla mnie wygoda może nie była wybitna, ale na pewno określiłbym ją jako bardzo dobrą, zwłaszcza że głębokość muszli to maksymalnie 26 mm, a na dnie znajduje się gąbka pokryta miękką, przyjemną w dotyku tkaniną. Poduszki są wypełnione pianką i pokryte syntetyczną skórą. Ich zaletą jest to, że zapewniają bardzo dobrą izolację pasywną. Do tego stopnia, że w większości niezbyt głośnych miejsc włączanie ANC jest zbędne. Szum wentylacji, klimatyzacji, komputera czy oddalonych rozmów zupełnie nie przeszkadza. ANC przydaje się natomiast na ulicach miasta lub w środkach komunikacji publicznej. Wada natomiast jest taka, że w ciepłe dni niestety skóra wokół uszu poci się dość intensywnie, bo wentylacja jest słaba. Ponadto poduszek bocznych nie da się łatwo zdjąć i wymienić w razie zużycia lub uszkodzenia. Próbowałem je wyciągnąć razem z plastikową ramką, do której są przyczepione, ale w końcu stwierdziłem, że prędzej je uszkodzę, niż wyjmę (a to nie mój sprzęt, więc nie chciałem ryzykować). Wewnątrz prawej obudowy znaleźć można też czujnik zbliżeniowy, wykrywający założenie słuchawek i aktywujący automatyczne odtwarzanie lub pauzę.
Pałąk łączy się z obudowami za pomocą wąskiego, metalowego elementu w kształcie litery Z, ale z kątami prostymi. Muszle słuchawkowe są obrotowe, więc można je położyć na płasko, ale słuchawki jako całość nie są składane. Górna część pałąka jest pokryta tworzywem sztucznym, ale ogólna sztywność i siłą docisku sugerują, że struktura wewnętrzna jest niemal na pewno stalowa. Regulacja pałąka jest płynna, bez wyczuwalnych skoków. Umieszczono ją dość wysoko, w pobliżu górnej poduszki. Sama poduszka jest relatywnie niewielka, bo ma około 95 mm szerokości, ale jest dość gruba, sprężysta i w miarę dobrze rozkłada nacisk. W komplecie użytkownik dostaje też sztywne etui ochronne oraz dwa przewody: USB-C - USB-C i mini jack 3,5 mm z dwoma prostymi, 3-polowymi wtykami. Oba mają długość około 115 cm.
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Nothing Headphone 1 - recenzja słuchawek
- 2 - Nothing Headphone 1 - jakość wykonania, ergonomia, komfort
- 3 - Nothing Headphone 1 - ANC, tryb przezroczysty
- 4 - Nothing Headphone 1 - aplikacja, czas pracy na baterii
- 5 - Nothing Headphone 1 - głośność, jakość dźwięku, jakość mikrofonu
- 6 - Nothing Headphone 1 - podsumowanie
Powiązane publikacje

Recenzja Beyerdynamic Verio 200. Otwarte bezprzewodowe słuchawki sportowe z aptX i dobrą baterią
9
Recenzja Mio MiVue J35. Dyskretny wideorejestrator z GPS i ostrzeganiem o fotoradarach za około 300 zł. Wady też są
10
Recenzja 70mai M310. Czy tani wideorejestrator za 199 zł może być dobry? Zobacz przykładowe filmy w dzień i w nocy
26
Recenzja Beyerdynamic Aventho 300. 50 godzin pracy z ANC, znakomita redukcja szumu, wysokiej jakości dźwięk i nie tylko
33