Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Test MSI S30 - Pseudo ultrabook w przystępnej cenie?

Kamil Śmieszek | 17-03-2013 18:28 |

MSI S30 - Wygląd zewnętrzny

Większość ultrabooków cechuje się bardzo wyszukanym i eleganckim designem. Najbardziej urzeka w tego typu komputerach smukła konstrukcja oraz wysoka jakość wykonania, co w połączeniu z aluminiową obudową świadczy w pewnym sensie o ich (umownej) ekskluzywności Jednak wszechobecna „cienkość” ultrabooków niesie za sobą pewne konsekwencje. Przede wszystkim, po bokach obudowy nie uświadczymy takiej liczby portów, jak w tradycyjnych notebookach, a to stanowi dla niektórych użytkowników dość istotną wadę. Niska waga wraz z niewielkimi gabarytami często również odbijają się na sztywności konstrukcji, czego doskonałym przykładem może być Toshiba Z830. Skoro te naprawdę wysoko wycenione komputery cierpią na owe dolegliwości, to w przypadku taniego MSI S30 sytuacja przedstawiać może się jeszcze gorzej? Otóż nie...

Zacznijmy może od opakowania, w jakim przyjechał do naszej redakcji bohater dzisiejszego testu. Producent chyba nie zdążył jeszcze zaprojektować pudełka specjalnie dla serii S, gdyż model S30 zapakowany został w karton dedykowany rodzinie X-Slim. Fotografia umieszczonego na nim notebooka przypomina bowiem z bocznego profilu MSI X370. Nie ma się więc co spodziewać cudów wewnątrz opakowania - oprócz laptopa znaleźliśmy tylko zasilacz wraz z odpowiednim kablem. Wątpliwe jest zresztą, aby egzemplarze sprzedażowe były wyposażone lepiej.

Sam notebook konstrukcyjnie wygląda bardzo podobnie, jak wspomniany wyżej MSI X370, wszak to niemalże ta sama bryła, identycznie rozmieszczone porty, a nawet srebrna obwódka biegnąca dookoła obudowy. Najwidoczniej producentowi bardzo przypadł do gustu wcześniej stworzony model notebooka i nie miał zamiaru zmieniać w jego budowie praktycznie nic. Urok „smukłości” tego komputera zdecydowanie ulega zmniejszeniu przez pogrubiający go ośmiokomorowy akumulator. Jednak stanowi to zarówno wadę, jak i zaletę - niemalże wszystkie ultrabooki na rynku posiadają bowiem wbudowany akumulator o niewielkiej pojemności.

Przechodząc do konkretów, plastikowy dekiel ultrabooka pokrywa błyszczący biały lakier, na którym dostrzec można ciekawy wzorek. Prezentuje się to naprawdę fajnie i tym razem powstrzymamy się od krytyki tego świecącego się rozwiązania właśnie ze względu na kolor - odciski palców będą tu widoczne jedynie pod światło. Z pewnością jednak przyczepić można się do tego, że klapa z ekranem dość znacznie ugina się pod naciskiem, choć jak już wspomnieliśmy, nie jest to obce także i droższym ultrabookom.

We wnętrznościach MSI S30 zbyt łatwo sobie nie pogrzebiemy, gdyż producent nie wydzielił tu nawet najmniejszej klapki dostępu do pamięci RAM. Na spodzie umieszczono za to dwa głośniki grające bardzo cicho i metalicznie, a także otwory wentylacyjne. Te z kolei usytuowano dość nietypowo, bowiem w przedniej części notebooka. Takie rozwiązanie wydaje się być niezbyt dobre dla naszej lewej ręki, bowiem wylatujące nagrzane powietrze z pewnością powodować będzie pewien dyskomfort. Na pytanie, jak się to ma do rzeczywistości, odpowiemy kilka stron dalej Potwierdza się natomiast postawiona wcześniej teza o niewielkiej liczbie interfejsów wejścia/wyjścia rozlokowanych po bokach komputera, co można określić jako niezbędne minimum. Biorąc pod uwagę cenę tego komputera, zbyt wiele jednak oczekiwać nie można. Po lewej stronie zainstalowano złącza RJ45, VGA, HDMI oraz czytnik kart pamięci.

Prawy bok z kolei zawiera tylko dwa porty USB (z czego jeden w wydaniu 3.0), złącza słuchawkowe, mikrofonu i zasilania. Zastanawia brak gniazda Kensington Lock obecnego w przytłaczającej większości komputerów przenośnych. Na froncie znajdziemy jedynie rządek diod sygnalizujących pracę komputera. Konstrukcja ekranu, który „zachodzi” na tył notebooka jest też głównym powodem pustki w tymże rejonie.

Do ujrzenia pięknej błyszczącej trzynastocalowej matrycy wyświetlacza, wymagane będzie użycie siły nieco większej niż zwykle, bowiem zawiasy są naprawdę solidne i stawiają spory opór. Zbyt daleko jednak ekranu nie otworzymy - maksymalny kąt oscyluje wokół 120 stopni, co jest niezbyt dużą wartością. Właśnie dzięki owym mocnym zawiasom, nie ma co się obawiać, że lekko odchylona klapa opadnie z powrotem na pulpit roboczy. Obramowanie wyświetlacza (w którym to zawarto kamerkę internetową i mikrofon) polakierowano, w przeciwieństwie do wierzchu notebooka, na matową biel. Materiałem wykorzystanym do konstrukcji tego elementu jest oczywiście tworzywo sztuczne.

Dokładnie tak samo przedstawia się sytuacja z jednostką zasadniczą notebooka. Biały, matowy lakier pokrywa przestrzeń na nadgarstki, przydatną podczas pisaniu na klawiaturze. Plastik ma w zasadzie jedną wadę - na lewo od touchpada dość znacznie ugina się pod naciskiem. Na prawo, z kolei materiał ten jest twardy i solidny, niczym kamień. Skoro już jesteśmy przy blacie roboczym, przyczepić się trzeba do owej srebrnej obwódki biegnącej dookoła notebooka, gdyż nie została ona zbyt dobrze przymocowana do korpusu komputera. Egzemplarz S30, który otrzymaliśmy do testów, był jednak samplem przedprodukcyjnym. Mamy więc nadzieję, że sprzęt który znajdziecie w sklepach będzie pozbawiony tej wady.

Klawiaturę pozbawiono bloku numerycznego, co w przypadku tak niewielkiego notebooka, jakim jest MSI S30, okazuje się całkowicie zrozumiałe. Poza tym, nie odbiega ona konstrukcyjnie od innych modeli tego producenta. Testowaliśmy już kilka notebooków od MSI i wciąż klawiatura cierpi na te same mankamenty. Tradycyjnie, na etapie projektowania można się było pokusić o lepsze rozmieszczenie klawiszy, szczególnie oddzielenie strzałek i przywrócenie prawemu Shiftowi normalnej wielkości. W przypadku testowanego laptopa, przyzwyczaić się trzeba do kolumny z przyciskami Home, PgUp, PgDown itd. Często bowiem mając zamiar wcisnąć Enter czy Backspace, trafialiśmy właśnie w któryś klawisz z tego bloku. Co więcej, klawiatura lekko się ugina w jednakowy sposób w zasadzie na całej swojej powierzchni. Klawisze pracują dość głośno, ale wciskają się pewnie, stosunkowo miękko, a ich skok jest wyraźny, co akurat można przypisać do zalet.

Jednym ze słabszych elementów MSI S30 jest touchpad. Owszem, jeśli chodzi o samą płytkę dotykową i responsywność jej powierzchni, to nie ma się do czego przyczepić. Palec się po niej nie ślizga, co pozwala na dość dokładne i precyzyjne kontrolowanie kursora. Projektanci popełnili za to poważny błąd związany z przyciskami. Nie dość, że zintegrowano je z touchpadem, to jeszcze nacisk na którykolwiek z nich wymaga zdecydowanie za dużo siły. Poza tym, pracują głośno i często wciśnięcie ich trzeba ponawiać. Niefortunną decyzją było też znaczne odsunięcie touchpada od frontu notebooka, co szczególnie daje się we znaki przy korzystaniu z wbudowanych przycisków. Prawdopodobnie da się do tego przyzwyczaić, jednak my chcąc nacisnąć lewy, bądź prawy klawisz, często uderzaliśmy w wolną powierzchnię pod touchpadem.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Kamil Śmieszek
Liczba komentarzy: 14

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.