Huawei MateBook X - test ciekawego ultrabooka z Dolby Atmos

Huawei Matebook X - wygląd zewnętrzny

Huawei Matebook X przyjechał do redakcji w małym, białym opakowaniu. Bardzo minimalistyczny projekt, podobnie jak wygląd samego urządzenia. Na zewnętrznej obwolucie widnieje tylko logo producenta oraz szczątkowe informacje dotyczące specyfikacji. Po jej zdjęciu ukazuje nam się właściwe pudełko z wiekiem otwieranym od góry. W środku spoczywa Matebook X, zasilacz, kabel zasilający - co ciekawe jest to wtyczka USB typu C, podstawowa stacja dokująca MateDock, w której znajdują się złącza USB 3.1 typu C, USB 3.0, HDMI oraz D-Sub (VGA). Ostatnim elementem jest skrócona dokumentacja laptopa. Całość jest w miarę lekka, a przede wszystkim zajmuje mało miejsca. Nie będzie więc problemu ze schowaniem opakowania. Zerknijmy teraz na ogólną specyfikację techniczną, zanim przyjrzymy się jego budowie.

Charakterystyka Huawei Matebook X:

• Ekran: 13,3” / błyszczący IPS / 2160x1440 pikseli / Chi Mei CMN8201 (P130ZDZ-EF1)
• Wymiary: 286 x 211 x 12,5 mm (D x SZ x G)
• Waga: 1,05 kilograma z akumulatorem
• Bateria: litowo-polimerowa / 6-komorowa / 40 Wh
• Materiał: Aluminium / Szkło Corning Gorilla Glass
• Wyjścia/wejścia audio: 1x złącze audio-combo (słuchawkowe i mikrofonowe)
• Wyjścia: 2x USB 3.1 typu C Gen.1
• Wbudowany mikrofon
• Zasilacz 45W (waga około 210 gramów)
• 24 miesiące gwarancji Door-to-Door z możliwością rozszerzenia

Pod względem jakości wykonania wiele zarzucić najnowszemu Huawei Matebook X nie można. Całość jest praktycznie jedną bryłą wykonaną z aluminium. Jedynie powierzchnia ekranu chroniona jest taflą szkła Corning Gorilla Glass. Dziwi jednak wykorzystanie takiego materiału, skoro matryca nie jest dotykowa. Pozostała część obudowy, a więc zewnętrzna pokrywa, pulpit roboczy oraz spód to już matowe, tytanowe aluminium prezentujące się bardzo dobrze. Dzięki matowej powierzchni materiał ten jest całkiem skutecznie odporny na zabrudzenia. Kiedy bierzemy do ręki laptopa Huawei Matebook X od razu czuć, że obcujemy z urządzeniem wyższej klasy jakościowej. Sam design jest bardzo prosty i minimalistyczny. Na zewnętrznym dekielu znajdziemy tylko błyszczące logo producenta. Pulpit oraz spód nie zawierają żadnych błyszczących elementów budowy. Podkreślę raz jeszcze, że ogólna jakość wykonania sprzętu stoi na wysokim poziomie, a jedyna zastanawiająca rzecz to wykorzystanie szkła Gorilla Glass.

Chociaż powłoka matrycy jest błyszcząca, wyraźnie widać że ramki wokół ekranu są cienkie. Dodaje to elegancji, bowiem sprzęt wydaje się być nieco mniejszy pomimo zastosowania panelu o przekątnej 13,3". Widać, że kolejni producenci zaczynają forsować to rozwiązanie, co osobiście bardzo mi się podoba. Sztywność obudowy oceniam bardzo dobrze. Na obszarze pulpitu roboczego nic się nie ugina ani nie skrzypi, a poszczególne elementy obudowy są ze sobą wzorowo spasowane. Można tylko dostrzec niewielkie uginanie się zewnętrznej pokrywy pod większym naciskiem. Widoczne jest to jednak tylko w środkowej części i przy użyciu większej siły. W codziennym użytkowaniu będzie to raczej ciężko dostrzec. Spód dodatkowo utrzymywany jest na czterech gumowych nóżkach. Dzięki temu przyczepność do podłoża jest znakomita, a samo aluminium zastosowane na obudowie nie rysuje się.

Klawiatura w ultrabooku Huawei Matebook X pozbawiona została osobnej części numerycznej, co jest zrozumiałe biorąc pod uwagę wymiary urządzenia. Użytkownik otrzymuje do dyspozycji klawiaturę wyspową typu chicklet, gdzie każdy klawisz jest odseparowany od pozostałych. Pisanie po niej jest całkiem wygodne. Na szczęście klawiatura nie jest zbytnio płytka, tudzież podczas stukania w klawisze wyraźnie wyczuwalny jest skok klawiszy i charakterystyczny "klik". W samym układzie klawiszy w zasadzie można się przyczepić do dwóch rzeczy. Po pierwsze lewy Shift jest bardzo krótki, co może z początku być nieco dezorientujące. Po drugie zmniejszone zostały także klawisze kierunkowe "Góra" i "Dół", co może być uciążliwe gdy dużo z nich korzystamy. Klawiatura zastosowana w Huawei Matebook X jest podświetlana na kolor biały. Podświetlenie jest 2-stopniowe i można je regulować poprzez naciśnięcie klawisza F3.

Huawei Matebook X został oczywiście wyposażony w płytkę dotykową. Ma ona prostokątny kształt, a jej wymiary to 10,5 cm x 6,3 cm. Jest więc pod względem wymiarowym absolutnie zwyczajna (choć i tak całkiem niezła biorąc pod uwagę rozmiary laptopa). Precyzja działania jest bardzo dobra, powierzchnia jest przyjemnie gładka co tylko pozytywniej wpływa na komfort użytkowania. Podczas jeżdżenia palcami po niej nie zdarzały się żadne zacinki czy niespodziewane przeskakiwanie kursora. Touchpad nie posiada osobnych przycisków LPM oraz PPM, są one zintegrowane z resztą płytki. Miejsce to ma wyraźnie słyszalny klik, aczkolwiek jest cichsze niż np. w testowanych przez mnie ostatnio ultrabookach marki ASUS. Sam nacisk nie powoduje także irytującego opadania się płytki, co jest doskonale widoczne np. w modelu Zenbook UX430.

System audio to rzecz, która zdecydowanie mnie zaskoczyła podczas testowania ultrabooka Huawei Matebook X. Kiedy brałem do ręki urządzenie spodziewałem się raczej mocno przeciętnego dźwięku z racji niewielkich wymiarów laptopa (a więc i małych głośników). Już samo pudełko jednak informuje o wsparciu dla technologii Dolby Atmos. Sama firma Dolby chwali się, że w Huawei Matebook X znalazły się specjalnie zaprojektowane głośniki, który zostały stworzone specjalne pod tę technologię. Ich zadaniem jest więc stworzyć, przynajmniej częściowe, efekty przestrzenności dźwięku. Trzeba przyznać, że efekt końcowy jest bardziej niż zadowalający. Z czystym sumieniem na początku przyznam, że Huawei Matebook X zdecydowanie przoduje w tej kwestii w porównaniu do innych ultrabooków. Sprzęt posiada dedykowaną aplikację o nazwie Dolby Atmos Sound System. Pozwala on na prostą konfigurację systemu dźwiękowego w zależności od tego co robimy na urządzeniu. Program posiada następujące profile: Film, Muzyka, Gry, Głos. Ich znaczenia nie trzeba raczej tłumaczyć. Pierwszy poprawia jakość audio podczas oglądania filmów, drugi podczas słuchania muzyki, trzeci podczas grania a ostatni uwypukla dialogi. Dodatkowo jest opcja Dynamiczny, gdzie program inteligentnie wybiera najlepszą opcję audio w zależności od tego, co aktualnie jest robione na sprzęcie. Ostatnia opcja to Spersonalizuj, gdzie użytkownik sam może regulować odpowiednie pasma dźwięku. Ultrabooka wykorzystałem do słuchania muzyki i oglądania filmów i przyznam, że efekt audio był naprawdę dobry. Dźwięk był krystalicznie czysty i bardzo głośny, co niejako było dla mnie zaskoczeniem. Czasami był tylko problem z niskimi tonami, których nieco brakowało - to jednak powiązane jest z brakiem osobnego głośnika niskotonowego.

W przypadku dedykowanych portów Huawei Matebook X niezbyt rozpieszcza użytkownika, aczkolwiek nie ma też absolutnego dramatu. Sam ultrabook ma tylko trzy porty. Po lewej stronie znajduje się złącze USB 3.1 typu C Gen.1 służące do ładowania sprzętu. Co ciekawe tylko tym złączem naładujemy laptopa, gdy zajdzie potrzeba. Ładownie nie rozpocznie się, gdy wtyczkę umieścimy do drugiego portu USB 3.1 typu C, które znajduje się z prawej strony. Identycznie wygląda sytuacja z dodatkową stacją MateDock, która jest w pudełku z laptopem. Można ją podłączyć tylko do złącza USB typu C znajdującego się z prawej strony ultrabooka. Oprócz tego po lewej stronie znajduje się jeszcze port audio jack 3,5 mm. Wspomniałem o stacji dokującej MateDock. Jest to najbardziej podstawowy model, który jednak nieco rozszerza ubogie możliwości laptopa. Stacja podłączana jest przez złącze USB typu C i posiada następujące dedykowane porty: USB 3.1 typu C Gen.1, USB 3.0, HDMI oraz D-Sub (VGA). Niestety nie ma czytnika kart pamięci, toteż w tym wypadku wymagane będzie dokupienie odpowiedniej przejściówki. Gdy tak spojrzeć na lokalizację portów, można by pomyśleć, że Huawei zgapił co nieco od nowych Macbooków Pro 13. Tam też nie znajdziemy nic innego prócz złącz Thunderbolt 3 (USB 3.1 typu C Gen.2) oraz audio-jacka 3,5 mm. Oprócz złączy znajdziemy jeszcze czytnik linii papilarnych, który umieszczony został w przycisku włączenia urządzenia. Działa więc na podobnej zasadzie jak Touch ID w nowych Macbookach Pro. Precyzja działania jest bardzo dobra, czytnik działa bez zarzutu. Umieszczenie go więc w takim miejscu to był moim zdaniem strzał w dziesiątkę.

Dostęp do wnętrza laptopa teoretycznie jest prosty, jednak niewiele to daje, bowiem ingerencja w wymianę podzespołów jest praktycznie niemożliwa. Procesor, pamięć RAM oraz akumulator są wbudowane i nie ma możliwości ich wymiany. Chłodzenie jest pasywne, a jedynym elementem wymiennym jest dysk SSD na złączu M.2 2240. Gdyby nie ta jedna rzecz, wówczas możliwości rozbudowy Matebooka X byłyby porównywalne z Microsoft Surface Laptop. Cóż, przynajmniej spodnią klapę można łatwo usunąć. Trzymana jest przez trzy śrubki Torx oraz cztery krzyżakowe, które ukryte są pod gumowymi nóżkami.

• « pierwsza
• ‹ poprzednia
• 1
• 2
• 3
• 4
• 5
• 6
• 7
• 8
• 9
• …
• następna ›
• ostatnia »