Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Duży może więcej - Test 17-calówek Samsung, HP, Toshiba i MSI

Kamil Śmieszek | 03-12-2011 14:55 |

HP Pavilion dv7-6030ew - wygląd zewnętrzny

„Computer is personal again” - to hasło widnieje na opakowaniu chyba wszystkich notebooków sprzedawanych obecnie przez HP. Każdy producent stara się w jakiś sposób wypromować swój produkt poprzez różne hasła, często jednak wychodzi z tego zwykły marketingowy bełkot. Jednak w tym wypadku, tak do końca nie jest. Obecnie producent konstruuje świetne notebooki w dowolnym segmencie, choć nie bez wad, o czym może świadczyć testowany Pavilion. Ocenianie zacznijmy od opakowania. Pudełko jest zbliżone gabarytami do produktu Toshiby, a do środka wsadzono oprócz samego notebooka, jak przystało na multimedialny komputer, sporo dodatków. Są to tuner DVB-T wraz z anteną, uchwytami oraz płytą ze sterownikami, pilot na podczerwień do sterowania laptopem, sporo broszurek, zasilacz i przewód zasilający. Komputer chroni standardowo coś w rodzaju piankowego pokrowca, a „opakowania po jajkach” zapobiegają niekontrolowanemu przemieszczaniu się Paviliona wewnątrz kartonu. Brak cierpliwości powoduje, że i tak dodatki te rozrzuca się zwykle po pokoju i dąży do jak najszybszego dotarcia do celu, czyli w tym przypadku, bohatera naszego testu. Czy warto? Jak się za chwilę okaże, to zależy, czego oczekujemy od komputera tej klasy.

Podobnie, jak było z ProBookiem, tak i tutaj mamy obudowę klapy ekranu zrobioną prawie w całości ze szczotkowanego aluminium. Prawie, bo plastikowy pozostaje cienki pasek w górnej części dekla. Na szczęście nie jest on połyskliwy. Aluminium przekłada się na świetną sztywność obudowy, a więc matryca nie wygina się ku środkowi w tak znaczącym stopniu, jak jej plastikowe konkurentki. Niestety, po paru chwilach użytkowania ukazuje się wyraźna wada tej pokrywy, mianowicie świetnie zbiera odciski palców, choć i tak nie ma co porównywać jej z lusterkiem Samsunga. Dlatego szmatka powinna być obowiązkowo dołączona do wyposażenia obu tych komputerów. Wizerunek poprawia nieco duże podświetlane logo HP, choć szkoda, że siły podświetlenia nie da się regulować, gdyż jest ono dość intensywne.

Obracamy sprzęt do góry nogami i od razu rzuca się w oczy duża zaślepka chroniąca przed grzebaniem wewnątrz komputera. Spokojnie - można ją odblokować suwakiem po wyjęciu akumulatora. Skrywa ona oczywiście RAM w jednym slocie, gdzie drugi pozostaje wolny, miejsca na dwa dyski twarde (jedno oczywiście wykorzystane) oraz gniazdo miniPCI, gdzie domyślnie zainstalowano kartę WLAN. Nie można oczywiście pominąć całkiem sporego 6-cio komorowego akumulatora o pojemności 5100 mAh i tajemniczej metalowej siatki obok baterii, kryjącej pod sobą subwoofer, o którym więcej nieco później. Na bocznych ściankach notebooka, bez rewelacji. Zarówno na lewym, jak i na prawym boku, układ portów jest bardzo podobny do pozostałych konstrukcji, dlatego nie ma sensu powtarzać się w nieskończoność, opisując to samo. Warto wspomnieć jednak o dwóch rzeczach.

Po lewej stronie dodano jedno gniazdo słuchawkowe, co pozwoli na przykład na romantyczne seanse filmowe z „Renią Grabowską” we dwoje późną nocą ;]

Po przeciwnej stronie dość niefortunnie usytuowano dwa porty USB, identycznie w stosunku do testowanego niedawno ProBooka. Zbyt bliskie rozmieszczenie ich obok siebie powoduje, że oczywiście nie jest możliwe podłączenie na raz pendrive’a i np. modemu 3G. Na boku swoje miejsce znalazły także diody zasilania, pracy HDD oraz ładowania akumulatora. W przeciwieństwie do dużego, dającego znać o sobie mocnym światłem logo na wierzchu komputera, są bardzo małe, wręcz filigranowe, czym nie zwracają zbytniej uwagi użytkownika.

Tył oczywiście jest pusty - widać tylko klapę od baterii i kratkę wentylacyjną.

Z przodu sytuacja przedstawia się nieco ciekawiej, gdyż ulokowano tutaj dwa głośniki z pięciu, należących do systemu Beats Audio. Znajdziemy w tym miejscu również dwuformatowy czytnik kart pamięci SD/MMC.

Najwięcej dzieje się po uniesieniu ekranu do góry. Od razu trzeba wydzielić tutaj dwie strefy: gorszą i lepszą. Zacznijmy może od tej lepszej - pulpitu roboczego. Jak na porządny DTR przystało, jakość elementów, na których przez długi czas będziemy trzymać swoje ręce, musi być jak najwyższa. Czas to sprawdzić. Obudowa wykonana została z aluminium. Prezentuje się to nadzwyczaj elegancko i zasługuje na pochwałę. Czytnik linii papilarnych również jest w porządku, przynajmniej do czasu, gdy nie zaczniemy tego wszystkiego używać. Na obudowie, tłuste plamy zostawia się zadziwiająco łatwo. Można by przymknąć na ten defekt oko, gdyby dało się jeszcze tak samo łatwo je zlikwidować… Dla tej części notebooka, zalety aluminium są niemal identyczne jak na wierzchu komputera - solidność, wytrzymałość czy sztywność całej konstrukcji. Jednak ktoś, kto robił blat roboczy musiał się w końcu zmęczyć, bądź znudzić tak starannym wykonywaniem swojej pracy i myśleć o jak najszybszym powrocie do domu. Łatwo zauważyć, że notebook był wykonywany jakby „od przodu, do tyłu”. Zachwyceni widokiem tego, co jest najbliżej użytkownika, co jest świetnie spasowane, gdzie nie pojawiają się żadne niepokojące i negatywnie oddziałujące na opinię użytkownika szpary czy inne niedoróbki, przechodzimy wzrokiem ku tyłowi i sytuacja się radykalnie zmienia. Obok zawiasów, w miejscu, gdzie obudowa lekko wywija do góry, część aluminiowa wyraźnie odstaje od plastikowej obwódki, okalającej boki komputera. Przerwa wynosi aż 1 mm! W podobnym stanie jest przestrzeń po przeciwnej stronie. - oj, nieładnie. Ciężko stwierdzić czy to przypadłość wyłącznie testowanego egzemplarza czy może dotyczy całej serii. Mimo wszystko takie wpadki w sprzęcie za blisko 3,5 tysiąca złotych są niedopuszczalne.

Miało być jednak pozytywnie, a więc czas przejść do pozostałych elementów, mianowicie klawiatury oraz touchpada. Zbiór klawiszy jest niemalże dokładną kopią tego, zastosowanego w ProBooku, rozszerzonego tylko o blok numeryczny. W związku z tym, ich wyspowy układ jest niemalże pozbawiony wad. Klawisze są duże, nie wkradły się tu żadne udziwnienia, jak jakieś dodatkowe klawisze Fn czy Backslash. Pisze się wygodnie, gdyż łatwo trafić w zamierzony klawisz, co docenią ludzie piszący bezwzrokowo. Klawisze wciska się pewnie, ich skok jest wyraźny, choć zdają się pracować nieco twardo, ale to jest akurat zaletą, gdyż łatwo wyczuć moment ich zadziałania. Dla niektórych wadą mogą być pomniejszone strzałki góra-dół. Rzeczywiście, strzałkę w górę wciska się najczęściej razem z prawym Shiftem. Jednak uważamy, że eliminacja tej niedogodności to kwestia przyzwyczajenia. Podobnie trzeba się będzie przyzwyczaić do zmienionego sposobu wywoływania funkcji takich, jak wyciszanie dźwięku, włączenie/wyłączenie sieci WiFi czy regulację siły podświetlenia ekranu. W każdym innym notebooku robi się to standardowo, kombinacją Fn + F1…..F12. W dv7 jest na odwrót, można jednak to zmienić przez modyfikację ustawień w BIOS’ie komputera. Co się jeszcze rzuca w oczy, to przestrzeń między klawiszami pokryte błyszczącym lakierem. Nie musimy przypominać po raz kolejny, że po dłuższym okresie użytkowania, różnego rodzaju okruchy czy kurz będą tam doskonale widoczne.

Touchpad firmy Synaptics jest podobny wymiarami do Samsunga, a umieszczona w zagłębieniu płytka dotykowa działa z dość wysoką precyzją. Nie można jednak tego powiedzieć o technologii multitouch w nim zastosowanej. Niemal wszystkie gesty, nawet tak banalne, jak przewijanie ekranu przy pomocy dwóch palców działają, jak im się żywnie podoba. Zdarza się, że efekty odzwierciedlające na ekranie ruchy palców są płynnie realizowane, ale częściej jednak odbywa się to bardzo skokowo: raz działa, raz nie. Poza tym defektem nie jest źle. Odpowiedniki przycisków myszy wciskają się podobnie jak klawiatura, czyli dość twardo, ale wyraziście. Tylko ich stukot trochę przeszkadza, gdyż jest za bardzo słyszalny, choć i tak znacznie cichszy od Toshiby czy Samsunga. Ogromnym plusem jest podświetlenie ramki touchpada, przez co nie ma się problemów z wyczuciem granic aktywności gładzika.

Idziemy dalej. Powyżej klawiatury mamy wąski przycisk zasilania z diodą sygnalizującą włączenie urządzenia, a obok mały okrągły guzik do uruchamiania przeglądarki internetowej. W ProBooku 4330s spełniał on jeszcze jedną funkcję, mianowicie przy wyłączonym komputerze wciśnięcie go powodowało natychmiastowe uruchomienie domyślnie wgranego w pamięć flash systemu znanego pod nazwą HP QuickBoot. Tu niestety tego rozwiązania nie znajdziemy. Szkoda.

Powyżej tych dwóch klawiszy, widnieje srebrny pasek z kolejnymi dwoma głośnikami systemu Beats Audio - na chwilę się przy nich zatrzymamy. Należy rzec bez ogródek: jakość dźwięku jest najlepsza w całym zestawieniu. Niewiele, choć lepsza od systemu Dynaudio z MSI, szczególnie pod względem obecności niskich tonów dzięki zastosowaniu subwoofera. Nie emanuje z niego bas o nadzwyczajnej dynamice czy głębi, ale już sam fakt, że jest obecny i rzeczywiście coś wnosi do jakości dźwięku, daje powody do radości. W zauważalny sposób dźwięk zyskuje na brzmieniu. Wysokie i średnie częstotliwości odgrywane są na podobnym poziomie, jak w MSI, czyli nieźle. Maksymalna głośność również jest zadowalająca, a ustawiając takową, nie pojawią się żadne niepożądane zniekształcenia. Przestrzenność też jest mocną stroną zestawu firmowanego przez Beats Audio, przyzwoicie spisując w grach czy filmach.

Przechodzimy teraz do, jak już we wstępie napisaliśmy, gorszej części notebooka, mianowicie ekranu. Szkoda się zbytnio rozwodzić na temat wyglądu - błyszcząca, palcolubna ramka prezentuje się tak samo tandetnie, jak w Samsungu. Zupełnie, jakby była od innego, gorszej klasy notebooka. W górnej jej części usytuowano kamerkę HP TrueVision HD, a jej maksymalna rozdzielczość to HD Ready. Zapewnia dobrą jakość obrazu, choć przy wyższych rozdzielczościach pojawia się spore ziarno. Płynność z kolei jest taka sobie. Kamerka Samsunga radzi sobie pod tym względem nieco lepiej. Na plus można zaliczyć dwa mikrofony umieszczone po bokach kamerki, czujnik oświetlenia oraz diodę sygnalizującą pracę kamery.

Sam 17,3” ekran nie odbiega specjalnie od reszty stawki. Jego powierzchnia jest silnie refleksująca i bardzo ciężko się czyści z wszelakich plam. Pochwalić należy maksymalny kąt odchylenia, która wynosi około 150 stopni, czym wyróżnia się na tle rywali. Plastikowe zawiasy utrzymujące wyświetlacz w nadanej mu pozycji są masywne, choć ten fakt nijak ma się do zachowywania tej pozycji. Podczas silniejszych wstrząsów ekran potrafi bardzo łatwo o kilka centymetrów opaść. W pozostałych testowanych notebookach tego nie zauważyliśmy.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Kamil Śmieszek
Liczba komentarzy: 13

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.