Mini-recenzja Bluboo S1 - Bezramkowiec za śmieszne pieniądze
- SPIS TREŚCI -
Bluboo S1 - Interfejs i aparat
Bluboo S1 pracuje pod kontrolą Androida 7.0 Nougat. Na całe szczęści producent nie zdecydował się pójść drogą wielu swoich chińskich konkurentów i dostarczył smartfona z praktycznie czystym systemem z jedynie niewielkimi modyfikacjami. Te obejmują przede wszystkim zmodyfikowany launcher oraz kilka dodatkowych funkcji i aplikacji, nie ingerując w sam trzon interfejsu. To moim zdaniem bardzo dobra decyzja, ponieważ na czystego Androida można narzekać, ale przynajmniej jest on przejrzysty gwarantuje bezproblemową obsługę, czego nie można niestety powiedzieć o wielu chińskich nakładkach. Do tego całość w przypadku bohatera dzisiejszego testu działa szybko i sprawnie. Niestety idealnie nie jest, bowiem telefon nie posiada certyfikatu Google Play i choć obecnie nie robi to jeszcze znacznej różnicy, to w przyszłości może rodzić poważne problemy z działaniem usług Google oraz innych aplikacji.
Jeśli chodzi o oferowaną funkcjonalność, to ta nie należy do szczególnie szerokich, choć nie stwierdziłem też jakichś rażących braków. Zestaw aplikacji jest kompletny, a producent pokusił się nawet o dodanie elementów, których nie znajdziemy w czystym Androidzie, takich jak menedżer plików czy menedżer urządzenia, w którym uzyskamy dostęp do rozszerzonych ustawień. Niestety większość aplikacji wzięta została bezpośrednio z AOSP i pamięta naprawdę zamierzchłe czasy. Dotyczy to w szczególności odtwarzacza muzyki, który pojawia się tutaj w formie niezmienionej od czasów Gingerbreada, czyli Androida 2.3. Jak nietrudno się domyślić, większość dostarczanych z telefonem programów jest więc dość toporna i niezbyt bogata w funkcje. Do tego czasem zdarzają się błędy pokroju niedziałających funkcji, jednak nie są one szczególnie wielkiego kalibru. Na pokładzie znajdziemy także kilka ciekawych rozwiązań związanych z obsługą gestami czy dodatkowymi skrótami. Ogólnie rzecz biorąc nie jest pod kątem funkcjonalności źle, jednak nie należy mieć zbyt wysokich wymagań.
Aplikacja aparatu, w którą producent wyposażył testowanego smartfona, jest prosta i wręcz toporna. Pod tym względem nie wyróżnia się od reszty interfejsu. Co prawda znajdziemy tutaj większość podstawowych funkcji niezbędnych przy fotografowaniu, nawet kilka dodatkowych, takich jak kolorowe filtry czy tryb upiększania. Niestety zarówno przełączanie się między trybami, jak i dostęp do ustawień są bardzo niewygodne. W szczególności tryb HDR umieszczono w dziwnym i mało intuicyjnym miejscu. Sytuacja niestety nie wygląda lepiej w trybie profesjonalnym, który pozwala jedynie na zmianę balansu bieli ( i to wyłącznie z presetów), ISO i ekspozycji. Tylko tyle. Nie dostajemy nawet opcji ręcznego ustawiania ostrości.
A jak Bluboo S1 radzi sobie z robieniem zdjęć? W końcu jeśli producent zdecydował się na podwójny aparat w konfiguracji 16+3 MP, to sugeruje, że jednak trochę uwagi temu aspektowi poświęcono. Cóż, być może i poświęcono, jednak niestety jakość samych fotografii nie powala. Tutejsza matryca nawet w idealnych warunkach oświetleniowych rejestruje mało szczegółów, natomiast generuje wyraźny szum. Dodatkowo kontrast nie powala, a na części obiektów dostrzeżemy zaróżowione krawędzie. Efekty na całe szczęście dalekie są od tragedii, jednak na jakieś wybitne pochwały smartfon też tutaj nie zasłużył. Znacznie gorzej jest niestety w nocy, kiedy autentycznie nie można zrobić ostrego zdjęcia. Tutaj już niestety nie da się Bluboo S1 wybronić. Dodatkowo warto wspomnieć słowem o dodatkowym obiektywie, który wykorzystywany jest do uzyskania efektu głębi ostrości. Niestety spisuje się on tragicznie, a jakość uzyskanego w ten sposób rozmycia jest bardzo, ale to bardzo słaba. Szkoda, że producent w ogóle zaprzątał sobie tą funkcją głowę, zamiast zafundować nam jeden porządny moduł.
Próbki w oryginalnej rozdzielczości: