Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Metadane - Pokaż mi swoje zdjęcie, a powiem Ci kim jesteś...

Przemysław Banasiak | 05-09-2016 12:00 |

Metadane - Pokaż mi swoje zdjęcie a powiem Ci kim jesteś...Niestety, wszystko co dobre się kończy – w tym i wakacje. Sporo osób miało okazje spędzić urlopy na wyjazdach za granicą, inni zostali w Polsce. Śliczne widoki, morskie plaże, polskie Bieszczady, Mazury, hotelowe baseny… Wszystkie przyczyniają się do powstawania licznych, nowych zdjęć z letnich wojaży. A czy zastanawialiście się kiedyś ile informacji na swój temat udostępniacie w sieci? Odpowiedź jaka ciśnie się na usta to „wcale”? Przecież schowani jesteśmy za pseudonimami, część nie ma nawet konta na facebooku, nie korzysta z Instagrama, a i w ciemię bici nie jesteśmy - nie podajemy prawdziwych danych w internecie na lewo i prawo! Ot, czasami wrzuci się jakieś zdjęcie na jedno z nielicznych for czy portali, na których się udzielamy. Oczywiście pilnując, by nie było na nich wrażliwych informacji na nasz temat! Ale czy na pewno? Niestety nie do końca. Dzisiaj zajmiemy się tematem dotyczącym metadanych dołączanych automatycznie do zdjęć i tym jak wiele o nas mówią.

Metadane – błogosławieństwo czy może jednak przekleństwo?

W celu dalszej lektury najpierw trzeba zacząć od podstaw, bowiem nawet wielkie drzewo szybko upadnie bez dobrze zakorzenionej podstawy. Metadane – co to jest, gdzie występuje i co oznacza? Chociaż pojęcie dla wielu znajome ze słyszenia to niekoniecznie tak łatwe do wyjaśnienia. Zróbmy więc jak na studiach przed egzaminem i wszystko przystępnie streśćmy. Metadane to najprościej mówiąc "dane o danych” lub też "informacja o informacji”. Są to ustandaryzowane, ustrukturalizowane informacje stosowane do opisu zasobów informacji lub obiektów informacji. Ułatwiają odnalezienie, identyfikacje, a także zarządzania określonymi zasobami, do których zostały przypisane. Najpopularniejszym przykładem metadanych, który jest łatwy do zrozumienia nawet dla osób „nieskomputeryzowanych” jest katalog biblioteczny lub… etykieta ze składem na puszce.

Metadane - Pokaż mi swoje zdjęcie a powiem Ci kim jesteś... [1]

Zagłębiając się trochę dalej w temat można dojść do wniosku, że metadane to nie tylko suche pojęcie a coś co otacza nas codziennie. Dostarczają nam bowiem informacji pozwalających na uporządkowanie danych takich jak dokumenty, pliki graficzne lub pojęć oraz elementów świata rzeczywistego – ludzi, organizacji, miejsc, produktów. Z tego też względu niezbędne są pewne standardy oraz podziały. Jak łatwo było zauważyć po wstępie i tytule dzisiaj skupimy się na zdjęciach. A dokładniej – na standardzie EXIF, czyli Exchangeable Image File Format, przygotowanym i rozpowszechnionym przez japońską organizację handlu Japan Electronics and Information Technology Industries Association.

Metadane - Pokaż mi swoje zdjęcie a powiem Ci kim jesteś... [2]

Dane EXIF są bogatym źródłem informacji na temat zdjęć.

Praktycznie każdy z dostępnych na rynku aparatów, dotyczy to zarówno niezależnych urządzeń jak i wbudowanych w smartfony czy tablety, wraz z obrazem zapisuje wiele dodatkowych informacji. Chwilę temu już je nazwaliśmy - są te metadane w standardzie EXIF. Chociaż rozwinięcie tego skrótu brzmi mało zachęcająco, to ukryte tam dane mogą być równie przydatne co i niebezpieczne. Zajmijmy się na razie ich przydatnością. Co więc możemy odczytać z takiego zdjęcia? Całkiem sporo, a między innymi:

  • marka aparatu
  • model aparatu
  • data wykonania zdjęcia
  • miejsce wykonania zdjęcia
  • rozmiary i waga zdjęcia
  • format
  • czas naświetlania
  • ogniskowa
  • przysłona
  • ustawienia dla lampy błyskowej
  • czułość ISO
  • korekta ekspozycji
  • inne opcje wbudowane w aparat
  • wybrany program
  • nazwa programu użytego do edycji zdjęcia (dochodzi na późniejszym etapie)

Całkiem dużo informacji jak na jedno zdjęcie, nieprawdaż? A to i tak nie wszystko, co przypisane może zostać do pojedynczego pliku. Poniżej możecie zerknąć na przykładowe informacje EXIF jednego z naszych redakcyjnych zdjęć – od razu wiadomo kto jest autorem.

Metadane - Pokaż mi swoje zdjęcie a powiem Ci kim jesteś... [3]

Po co mi to? Z czym to się je?

Skoro już wiemy czym są metadane oraz co mogą w sobie zawierać to kolejnym pytaniem, które dość szybko się pojawia jest to jak się do nich dostać. Sposobów jest wiele, zależne są głównie od systemu, posiadanego sprzętu oraz tego jak wiele informacji potrzebujemy. Jeśli zdjęcie wykonane aparatem nadal znajduje się w jego pamięci (lub na karcie, to bez znaczenia) to podstawowe informacje możemy odczytać już z tego poziomu. Stopień skomplikowania może być różny dla każdego modelu - w lustrzance Nikona wystarczy użyć przycisku podglądu a następnie nacisnąć w dół klawisz funkcyjny. Jeśli jakieś zdjęcie przenieśliśmy już do komputera lub pobraliśmy je z sieci będzie jeszcze prościej – klikamy na fotografie i wybieramy opcję „Właściwości” a następnie „Szczegóły ”(Windows) lub po kliknięciu na plik kierujemy się do pola o nazwie „Informacje” (OS X).

Metadane - Pokaż mi swoje zdjęcie a powiem Ci kim jesteś... [4]

Jeśli jednak potrzebujemy obszerniejszych, dokładniejszych informacji, aniżeli te podstawowe sięgnąć będzie trzeba po grubszy kaliber. Możemy skorzystać z opcji dostarczanych przez zewnętrzne programy do podglądu zdjęć takie jak Adobe Bridge, Google Picasa (EoL), IrfanView lub dedykowanych temu rozwiązań. Darmowymi aplikacjami wartymi uwagi jest chociażby Opanda iExif (Windows) lub EXIF Viewer (OS X), dodatkowo istnieją oczywiście również wtyczki do przeglądarek – dla Firefoxa jest to FxIF. Ostatnią opcją pozostają usługi online, jednak trzeba pamiętać, że wtedy nigdy nie mamy pewności z kim dzielimy się wysyłanym zdjęciem ani co się z nimi stanie. Duża część z wymienionych wyżej programów pozwala, wraz z edytorami graficznymi, na wyczyszczenie dołączonych metadanych.

Teorii mówimy dość! Do czego może mi się to przydać?

Zastosowań jest równie wiele jak i informacji, które pozyskać możemy z pojedynczego zdjęcia. Znajdą się zarówno takie, które wykorzystamy w domowym zaciszu, jak i bardziej wyszukane, przydatne fotografowi, detektywowi czy... szpiegowi. Jakkolwiek ostatni z wymienionych wzbudza największe zainteresowanie to na kilka minut zostanie odsunięty na dalszy plan, skupimy się na amatorach. Chociaż przez krótką chwilę. Jaki pożytek niosą metadane dla przeciętnego Kowalskiego? Przede wszystkim ułatwiają szybsze uzyskanie informacji na temat zbiorów danych, dostępnych dla interesującego nas obszaru.

Metadane potrafią ułatwiać życie użytkownikowi, przyśpieszając znacznie wyszukiwanie opisywanych przez siebie danych, plików.

Prościej mówiąc załóżmy, że sięgamy do kopii naszych zdjęć bo koniecznie potrzebujemy tych wykonanych na wycieczce do Sosnowca sprzed trzech lat, gdy podobno jeszcze leżał w granicach Polski - musimy się sami upewnić. Podłączamy jeden z dysków i... pojawia się zgrzyt. No tak - nasz stary, leniwy "ja" zgrywał wszystko jak leci. Bez podziału na katalogi, mniejsze podfoldery. Nic nie jest podpisane, no chyba, że liczymy losowy ciąg znaków w nazwie, z którego co najwyżej wyciągniemy datę (a dokładnego dnia wykonania zdjęcia nie pamiętamy). Co teraz? Przeglądanie wszystkich fotografii zajmie wieki, kopiowanie na chybił trafił to też liczenie na łut szczęścia. I tu skorzystać możemy z metadanych i segregacji plików. Momentalnie wyciągniemy te z lokalizacją "Sosnowiec" lub wykonane naszym ulubionym aparatem, który zabieramy zawsze na wycieczki. Uff, o wiele szybciej.

Metadane - Pokaż mi swoje zdjęcie a powiem Ci kim jesteś... [5]

Dalej - chcemy się przeprowadzić do nowego miasta, gdzie nikogo nie znamy. Potrzebne jest nam mieszkanie, w tym wypadku nie ważne czy chodzi o wynajem czy też kupno. Wpierw musimy znaleźć interesujący nas lokal, ale jak? Znajomych do podpytania brak, nikt charytatywnie nam nie pomoże. Czas więc usiąść przed komputerem i ruszyć do mozolnego przeglądania internetowych ofert. Jest, wreszcie po wielu godzinach mamy to! Niestety, koszt zakupu mieszkania wykracza nieznacznie ponad nasz i tak już napięty budżet. Ale! Sprzedawane jest przez pośrednika, a gdyby skontaktować się bezpośrednio z właścicielem? Dokładnych informacji brak, jest tylko osiedle... Jednak ściągamy zdjęcia na dysk, sprawdzamy dane EXIF i mamy koordynaty GPS. Wklepujemy je w Google Maps i gotowe, można ruszać zostawić wiadomość w skrzynce lub podpytać sąsiadów o numer do właściciela. Zbyt abstrakcyjny przykład? Takie są właśnie dane o danych, stwarzają czasami dużo więcej możliwości niż pliki, których dotyczą. A ta akurat sytuacja jest z życia wzięta. ;)

Metadane - Pokaż mi swoje zdjęcie a powiem Ci kim jesteś... [6]

Dane o danych świetnie wpasowują się w ideę Lifehackingu.

Przechodząc do kolejnego zawodu, jak metadane mogą przydać się fotografowi? Prócz wspomnianego wcześniej zastosowania - segregacji oraz wyszukiwania zdjęć w zbiorach, istnieje co najmniej jedno dodatkowe. Chociaż dla wielu oczywiste, to dla zwykłego użytkownika, który zdjęcia wykonuje co najwyżej smartfonem już niekoniecznie. Rozchodzi się o wymienione dużo wcześniej dane pokroju ogniskowej, czasu naświetlania, ustawień lampy, czułości ISO i tak dalej, i tak dalej. Wgląd na te parametry, zarówno w przypadku własnych zdjęć, jak i konkurencji lub uznanych w świadku artystów prowadzi do samodoskonalenia. Pozwala bowiem ustalić, jakie atrybuty są najlepsze w danych warunkach i sytuacji. Podpatrzeć można również ciekawe, nieznane przez nas do tej pory zabiegi i sztuczki. To szczególnie ważne, kiedy dopiero stawiane są pierwsze kroki w świecie fotografii.

Metadane - Pokaż mi swoje zdjęcie a powiem Ci kim jesteś... [7]

Agencie 007, czas wkroczyć do akcji...

Powróćmy znowu do wykorzystywanej wcześniej lokalizacji GPS przypiętej do wielu zdjęć. Jeszcze chwilę temu okazała się ona bardzo przydatna i pomocna. Jest to jednak broń obusieczna, która równie dobrze może zostać wykorzystana przeciwko nam. Wiele z portali społecznościowych wcale nie czyści wgrywanych przez użytkownika plików z metadanych. Co ciekawe - Facebook to robi, jednak nikt z nas nie ma pewności czy nie wykorzystuje ich do własnych celów. Boleśnie przekonał się o tym jeden z zielonych lud... wróć - rosyjskich żołnierzy, który dwa lata temu wrzucił na Instagrama swoje własne selfie z wnętrza transportera opancerzonego BTR 80, chwaląc się ćwiczeniami na poligonie. Jednak z powodu roztargnienia lub czystej głupoty zapomniał wyłączyć kilku ustawień telefonu. Dane EXIF podpięte do zdjęcia, dokładniej koordynaty, wskazały iż wojak wcale nie znajduje się w Mateczce Rosji a... na terenie Ukrainy! Warto przypomnieć, że w tamtym momencie Rosja oficjalnie umywała ręce od konfliktu u swoich sąsiadów. Jak żołnierz przypłacił za swoją głupotę można się tylko domyślać...

Metadane - Pokaż mi swoje zdjęcie a powiem Ci kim jesteś... [8]

Lekkomyślnie pozostawiona lokalizacja GPS okazała się już gwoździem do trumny dla niejednej osoby. Czasami niestety dosłownie.

By pozostać bezstronny pod względem mocarstw na świecie podobny błąd trzeba wytknąć również armii Wielkiego Brata, która w tym przypadku przecierała szlaki. Bowiem już w 2007 roku, czyli siedem lat przed niefortunny rosyjskim selfie, z powodu zdjęcia umieszczonego w internecie przez amerykańskiego żołnierza doszło do ataku moździerzowego na bazę w Iraku. W jego wyniku zniszczonych zostało między innymi kilka helikopterów klasy Apache. Tego typu wpadki nie samym żołdakom się zdarzają. Kolejnym nieco głośniejszym przykładem niech będzie haktywista Higinio O Ochoa III, czyli członek grupy Anonymous. W walce o lepsze jutro i w zgodzie ze swoimi przekonaniami upublicznił on prywatne dane osobowe setek policjantów. Nie spodobało się to FBI, które dość szybko ujęło sprawcę. Jak? Znowu w grę wchodzi głupota, niewiedza lub roztargnienie. Atak bowiem zakończony został upublicznieniem widocznego poniżej zdjęcia. Po sprawdzeniu jego szczegółów odesłało ono do dokładnej lokalizacji w Australii. Tam zaś była właścicielka piersi, dziewczyna hakera. Dość ochoczo wydała go w ręce sprawiedliwości. Chciało by się powiedzieć - "Ach, te kobiety!".

Metadane - Pokaż mi swoje zdjęcie a powiem Ci kim jesteś... [9]

Nie przekonują was te przykłady? Nie ma sprawy - mamy kolejny. Jeszcze bardziej medialna osoba i jeszcze głośniejsza sprawa, co prawda tym razem z mądrzejszym bohaterem. Mało kto nie zna Johna McAfee’ego, amerykańskiego programisty i twórcy znanego programu antywirusowego. Amerykanin w 2012 roku ukrywał się na terenie Gwatemali w związku z poszukiwaniami prowadzonymi przez policję z Belize. Oskarżony bowiem był o związek z morderstwem amerykańskiego emigranta. John zaprosił do siebie dziennikarzy magazynu Vice, ci zaś dokładnie udokumentowali całe spotkanie przy pomocy telefonu iPhone 4S. Zapomnieli jednak przed wrzuceniem zdjęć do internetu o... tak! Wymazaniu informacji EXIF. I tym razem dane GPS okazały się niezastąpione, chociaż z tą opinią na pewno nie zgodzi się sam McAfee. Został przy ich pomocy odnaleziony i ujęty na mocy prawa.

Metadane - Pokaż mi swoje zdjęcie a powiem Ci kim jesteś... [10]

Narażeni na kompromitację przy użyciu metadanych są wszyscy. Niezależnie od zawodu czy posiadanej wiedzy.

Jak widać potwierdzeń zagrożeń, które niosą ze sobą metadane mamy na pęczki. Co gorsza nie dotyczą one tylko osób "ważnych" i rozpoznawalnych, takich jak politycy, aktorzy, dziennikarze, biznesmeni czy wojskowi. Zagrożony jest każdy z nas. Dane o danych ułatwiają śledzenie nas zarówno wszelakim wywiadom, jak i zwykłym ludziom. Jedni i drudzy bynajmniej nie robią tego z dobroci serca. Zaraz pewnie ktoś odezwie się butnie - przecież ja nie mam nic do ukrycia! Normalny obywatel nie ma się czego bać! I faktycznie, nie ma co popadać w przesadę. Ale tyczy się to zarówno bycia za jak i przeciw. Dla jednych zdrajca, dla innych bohater - Edward Snowden. To właśnie on ujawnił ściśle tajne informacje, uświadamiając świat o takich działaniach NSA jak chociażby projekt RIOT, który ma za zadanie profilować obywateli na podstawie informacji zbieranych z ich profilów społecznościowych. Wykorzystywane są też przy tym fotografie wgrywane do sieci, które są katalogowane a następnie przeszukiwane pod kątem określonych metadanych. Powiedzonko "Nic wgrane do internetu już z niego nie znika" nabiera nowego znaczenia, nieprawdaż?

Metadane - Pokaż mi swoje zdjęcie a powiem Ci kim jesteś... [11]

Dobrze jest również myśleć przyszłościowo. To, że obecnie nasza pozycja społeczna nie jest nikomu do niczego przydatna nie oznacza, że za kilka lat kogoś nie zainteresujemy. Chociażby poprzez zdobywanie coraz wyższego stanowiska w międzynarodowej firmie, a tym samym większego dostępu do tajnych informacji. Czyżbym odpływał zbyt daleko od tematu? Nie do końca. Metadane, zarówno te dotyczące zdjęć jak i bardziej ogólne, potrafią zdradzić naprawdę wiele. Świetnie uzmysławia to slajd poniżej z konferencji EEF w 2013 roku. W wolnym tłumaczeniu:

Czemu metadane mają znaczenie?

  • Wiedzą, że dzwoniłeś na seks telefon o 2:24 rano i rozmawiałeś przez 18 minut. Nie wiedzą jednak, czego dotyczyła rozmowa.
  • Wiedzą, że dzwoniłeś na telefon zaufania dla samobójców z mostu Golden Gate. Temat rozmowy pozostaje jednak tajemnicą.
  • Wiedzą, że rozmawiałeś z kliniką wykonującą badania na HIV, następnie lekarzem oraz ubezpieczycielem zdrowotnym. Wszystkie trzy rozmowy wykonane jedna po drugiej. Nie wiedzą jednak, co chciałeś z nimi przedyskutować.

Metadane - Pokaż mi swoje zdjęcie a powiem Ci kim jesteś... [12]

Wywiad nie zbiera “tylko” metadanych, dobrze przeanalizowane potrafią być tymi kluczowymi.

Perspektywa robi się już wyraźniejsza i wcale nie taka zabawna, co? Wróćmy jednak do zdjęć i odwołań bardziej przyziemnych, dotyczących nas na co dzień. Przeciętny Kowalski nie dysponuje narzędziami dostępnymi dla wywiadu, a jeśli jednak - nie jest już przeciętnym obywatelem. Niestety, rozbudowane narzędzia pozwalające na zautomatyzowane zbieranie i zarządzanie danymi z obrazów dostępne są w sieci, dla każdego. Wcale nie ma potrzeby zagłębiania się w owiany złą i mroczną tajemnicą darknet oraz sieci TOR. Wystarczy nam... google. Chwila szukania i już mamy narzędzia online pokroju Please Rob Me!, które przeszukują media społecznościowe (W tym przypadku Twitter oraz wszelakie zameldowania) czy rozwiązania offline jak "Cree.py"

Metadane - Pokaż mi swoje zdjęcie a powiem Ci kim jesteś... [13]

Tego typu programy zaczytują dane EXIF, o których wiemy już całkiem sporo. Na ich podstawie oraz w odniesieniu do dodatkowych informacji jak wspomniane wcześniej zameldowania nanoszone są na mapę znaczniki. Przy ich pomocy można wyznaczyć trasę z dużą dokładnością czasowo-miejscową lub... aktualne położenie ofiary. Nie wierzycie? Mamy więc kolejny, tym razem filmowy przykład od polskiej ekipy "Z dobrym słowem". Zanim jednak do niego przejdziemy warto znowu nakreślić jak może nam to zaszkodzić. Nie każdy z nas się takiego na szczęście dorobił (lub dorobi) to jednak zawsze istnieje ryzyko stalkera. Zwłaszcza w przypadku kobiet, które narażone są z powodu swojej urody na ataki o charakterze seksualnym. Ponadto pamiętać trzeba o złodziejach. Specjaliści, którym wystarczy informacja o naszej nieobecności i godzina czasu są w stanie ograbić nas z większości najcenniejszego domowego majątku. A tego nie chciał by nikt, niezależnie od wieku, zarobków czy pozycji.

Metadane – błogosławieństwo czy może jednak przekleństwo?

Odpowiedź na zadane we wstępie pytanie nie jest taka prosta i oczywista. Zapewne ile czytelników, tyle samo opinii. Do sprawy trzeba jednak podejść zdroworozsądkowo i w miarę obiektywnie. Metadane są bronią obosieczną, to znaczy niosą ze sobą zarówno multum korzyści jak i adekwatnie dużo pułapek. Po dzisiejszej lekturze nawet osobom nieobytym w temacie pomogliśmy stwierdzić, że informacje o informacjach potrafią być przydatne dla każdego, na wielu różnych, nie zawsze oczywistych płaszczyznach. Pomagają nam w codziennym życiu jak i bardziej szczegółowo w określonych zawodach. Niestety, ich wszechstronność jest również największą przywarą. W ilości adekwatnej do pozytywów stwarzają tyle samo negatywów, wcale nie tak bardzo odrealnionych jakby mogło się wydawać. Co więc można zrobić? Trzeba wykazać się umiarem. Zakładanie od dzisiaj aluminiowej czapeczki to zły pomysł (na to już za późno), jednak warto się zastanowić przed udostępnieniem w internecie kolejnego zdjęcia. Czasami lepiej jednak usunąć z niego dodatkowe informacje kilkoma kliknięciami w programie graficznym pokroju GIMPa czy Photoshopa lub po prostu powstrzymać się przed upublicznianiem tego jednego, zbędnego na dobrą sprawę zdjęcia. Niezależnie od wyboru polecamy krótką refleksję na temat tego jak wiele informacji na swój temat udostępniamy, nie zawsze zdając sobie z tego sprawę.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 6

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.