Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国
 

Let's play czyli dlaczego ludzie płacą za to, żeby oglądać czyjąś grę

Ewelina Stój | 02-12-2019 13:30 |

Let's play czyli dlaczego ludzie płacą za to, żeby oglądać czyjąś gręPamiętam czasy, gdy jako mały smark przyglądałam się grającemu na "Pleju" kuzynowi. Zawsze gdy proponował, abym przejęła pada, panicznie odmawiałam bojąc się chyba (chyba, bo dokładnie nie pamiętam), że przerżnę rundę (powiedzmy, że w Tekkena) z kretesem. Nie wspominając o strachu, jaki wywoływał we mnie Resident Evil. Niemniej do pełni dziecięcego szczęścia wystarczyło mi oglądanie tego, jak bracia grali w Medal of Honor, a do ich szczęścia nie trzeba było wówczas jeszcze browaru. Czas jednak mijał, a ja naturalną koleją rzeczy wyrosłam ze "strachu przed padem" do tego stopnia, że dziś zastanawiam się, czy nie wyskoczyłam razem z nim z łona matki. Dziś, nie oddałabym go już w zamian za bierne przyglądanie się cudzej grze. A jednak wiele osób wciąż to robi. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie nie jest taka jednoznaczna, a żadna nie jest właściwsza od drugiej.

Nagrania z gier typu let's play są popularne nie od wczoraj. Od samej ich istoty bardziej fascynujące jest to, dlaczego tak wielu ludzi je ogląda, a czasami nawet za to płaci. Czy oglądanie może być przyjemniejsze niż granie, a może chodzi o coś zupełnie innego?

Let's play czyli dlaczego ludzie płacą za to, żeby oglądać czyjąś grę [1]

Streamowanie gier czy też nagrywanie z nich pełnych let's play'ów zaczęło się najprawdopodobniej gdzieś na YouTubie w czasach równoległych do tych, w których pojawił się wysyp śmiesznych filmików z kotami. Nie bez powodu zestawiam ze sobą te dwa rodzaje nagrań. Otóż w moim mniemaniu oba mają podobną wartość rozrywkową. To po pierwsze. A po drugie, i jedno i drugie można oglądać po wsze czasy, gubiąc rachubę kolejnych dni, a i tak nic z tego nie wyniesiemy. No dobra, może nie w przypadku wszystkich gier. Są przecież takie, z których wyniesiemy wartość edukacyjną (chociażby wszelkie survival horrory, które przygotowują na koniec świata, który nadchodził już z pińcet razy). Jednak większość dzisiejszych produkcji growych to raczej rozrywka dla rozrywki. Strzelanie dla strzelania czy otwieranie lootboksów dla... zmniejszenia obwodu swojego portfela lub pręgów od rodzicielskiego pasa w miejscu gdzie plecy tracą swa szlachetną nazwę.

Let's play czyli dlaczego ludzie płacą za to, żeby oglądać czyjąś grę [9]

Ale no właśnie - rozrywka. Na trywialne pytanie "dlaczego gramy w gry" można odpowiedzieć w prosty sposób: kiedyś czytano książki, później zaczęto oglądać filmy uznając, że książki są już passe, a dziś rozrywkę stanowią gry. Mało mówić, że gamedev dziś wart jest już więcej niż Hollywood. Również moim zdaniem, gry to najlepsza rozrywka jaka mogła się nam przydarzyć (immersji w dobrych grach nie przebije prawie żadna książka, a już na pewno żaden - moim zdaniem - "nowoczesny film"). Ale - no właśnie - gry jako rozrywka to nic dziwnego. Trochę dziwnie zaczyna się jednak robić wtedy, gdy w nie nie gramy, a je... oglądamy (w sensie oglądania gameplay'ów, a nie okładek gier - to dopiero by była perwersja: takie patologiczne oglądanie pudełek z grami w markecie). Wracając na główne tory: przy okazji pisania tego felietonu chcę, aby była pewna jasność. Otóż szanuję osoby oglądające let's play'e, jednak za nic w świecie nie potrafię rozkminić ich pobudek (co nie oznacza, że nie spróbuje tego zrobić - własnie tu i teraz).

Let's play czyli dlaczego ludzie płacą za to, żeby oglądać czyjąś grę [10]

Część użytkowników YouTube'a ogląda let's play'e z prostej przyczyny: nie dysponują aż tak mocnym komputerem czy w ogóle konsolą (przy ekskluziwach), by mogli samodzielnie zaznajomić się z grą, a dana produkcja ich po prostu ciekawi. To coś jak oglądanie filmików z jazdy samochodem wysokiej klasy, gdy sami go nie posiadamy (ależ mi się udało te łopatologiczne porównanie). No i odczucia są podobne, to znaczy... nieporównywalne. Tak czy siak, wciąż mogę tego precedensu nie rozumieć. Osobiście wolałabym nie robić sobie spoilerów i wierzyć, że za kilka lat skomponuję zestaw, który już odpali dany tytuł, bym mogła ograć go samodzielnie. No, ale ludzie są różni i wypada mi przynajmniej udawać, że toleruję odpały wszelakie. Nie chcąc być gołosłowną - sama nie posiadam PlayStation 4 i nie mogę wręcz doczekać się, aby zaznajomić się z grą Death Stranding (mimo sporej krytyki), ale za nic w świecie nie obejrzę let's play'a ze wspomnianej gry. Prędzej kupiłabym konsolę, bo samodzielne przechodzenie w przyszłości gry, którą już oglądaliśmy jest co najmniej słabe.

Let's play czyli dlaczego ludzie płacą za to, żeby oglądać czyjąś grę [8]

Drugim wytłumaczeniem, dlaczego ludzie oglądają let's play'e może być to, że traktują takie filmiki jako swoisty tutorial. Na przykład gdy grający sami "zatną się" w jakimś miejscu i nie wiedzą co w danej grze uczynić (zmora point'n'clicków). Nie sądzę jednak, że jest to jakaś ogromna część ze wszystkich osób, oglądających tego typu materiały. Dalej mamy też takich, którym nie wystarczają recenzje gier (czy to w formie krótkiego wideo czy też w formie pisemnej) i potrzebują obejrzeć spory kawał gameplay'u, by ostatecznie samodzielnie zdecydować, czy warto się tytułem zainteresować i go kupić. Na końcu mamy jeszcze normalnych ludzi (mam nadzieję), którzy przywiązali się do konkretnego youtubera, który to tworzy sesje z gier, będące wyjątkowo zabawnymi bądź merytorycznymi i ciekawymi. Sama przyłapałam się na tym, że lubię oglądać materiały youtubera pseudonimem Angry Joe. Chociaż nie. Odkąd pojęłam, że jest on w stanie gadać jak potłuczony w stopniu bardziej zaawansowanym niż nawet ja, ostatecznie wzięłam rozwód z jego kanałem.

Let's play czyli dlaczego ludzie płacą za to, żeby oglądać czyjąś grę [7]

Nawiązując do końcówki powyższego akapitu, ostatecznie wydaje mi się jednak, że gros oglądających let's play'e na YouTubie to właśnie osoby łaknące rozrywki. Dlatego też gameplay'e nagrywane wraz z głosem czy facjatą "jutjubera", cieszą się dużo większą popularnością, niż materiały pozostawione bez komentarza. Dobrze. Powiedzmy, że taki rodzaj rozrywki jestem w stanie zrozumieć. Choć też nie do końca, bo o ile lubię obejrzeć niedługi, ciekawy lub zabawny materiał o grach, to wielogodzinne let's play'e są dla mnie po prostu jakimś wynaturzeniem. Seriously, czy ludzie nie mają co robić z czasem? Ech, chyba jestem po prostu zazdrosna, że ktoś może mieć tak wiele wolnych godzin w ciągu doby. Ale wróćmy do meritum.

Let's play czyli dlaczego ludzie płacą za to, żeby oglądać czyjąś grę [6]

Ustaliliśmy już, że oglądanie czyjejś gry może stanowić rodzaj rozrywki i tu siląc się na tolerancję (mimo braku zrozumienia), ostatecznie przyjmuję taki argument za właściwy i zasadniczo bezdyskusyjny. Mój brak zrozumienia, którego nie planuję z kolei zatuszować, pojawia się w momencie, gdy do głosu dochodzi kasa. Innymi słowy wtedy, gdy oglądający płacą "gwiazdom" YouTube'a bądź Twitcha w trakcie oglądania materiału. I znów - rozsądek próbuje przebić się przez odmęty niezrozumienia i podpowiada, że rzucanie groszem youtuberom to oczekiwana wręcz czynność. Dlaczego? Bo dla wielu z nich jest to dziś już po prostu praca. Praca, która zajmuje całe dni i noce i w dobrym tonie jest od czasu do czasu wesprzeć twórców kilkoma złotymi w podzięce za twórczość i w zachęcie do tworzenia kolejnych materiałów.

Let's play czyli dlaczego ludzie płacą za to, żeby oglądać czyjąś grę [5]

Wracając do analogii z książką czy filmem - za te formy rozrywki również płacimy, dlaczego by więc nie płacić za oglądanie jak ktoś gra. Mój Boże. A było tak pięknie, póki znów nie użyłam tego sformułowania: "płacić za oglądanie jak ktoś gra". I czar prysł. Nie, nie i jeszcze raz nie. Może to moje polakowe-cebulakowe podejście, ale ja nie uznaję po prostu wydawania swoich ciężko zarobionych (także po nocach) pieniędzy na ten własnie cel. Nie mam mocnego kompa? Ciułam grosz do grosza, jem kebaba tygodniowo mniej i kupuję tegoż kompa, by samodzielnie zagrać w upatrzony tytuł. Innych tłumaczeń nie przyjmuję (kobieta trudną jest).

Let's play czyli dlaczego ludzie płacą za to, żeby oglądać czyjąś grę [4]

Jeszcze nieco inaczej wygląda sprawa, gdy przyrównamy płacenie za oglądanie gameplay'u do wykupowania np. transmisji z gali KSW. Skoro ojciec płaci za rozrywkę w TV, to syn może płacić za rozrywkę "w PC" i nic nikomu do tego. Kolejne usprawiedliwienie płacenia za growe materiały wideo można znaleźć w momencie, gdy przyznamy, że w dzisiejszych czasach mało już kto gra na kanapie wraz ze znajomymi, a oglądając takie "narracyjne" gameplay'e mamy w pewnym sensie namiastkę czegoś takiego. Nie wspominając już o pewnego rodzaju przynależności do danej społeczności konkretnego youtubera. O przynależności, której młodzi ludzie potrzebują dziś chyba bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Aspekt samotności przed YouTubem już pominę. Miejmy tylko nadzieję, że nasze społeczeństwo nie zmieni się w przyszłości w wąska grupę ludzi grających i szeroką - oglądających. Ludzi, którzy po pracy przygotują sobie obiad i zasiądą na długie godzinki do oglądania let's play'ów, które stają się coraz bardziej czymś w rodzaju interaktywnego TV show. Zresztą - co mi w sumie do tego. I tak bliżej mi pewnie jak dalej.

Let's play czyli dlaczego ludzie płacą za to, żeby oglądać czyjąś grę [2]

Jakby nie było, z jakiego powodu byśmy nie oglądali i płacili za let's play'e, prawda jest taka, że robi to mnóstwo ludzi, a więc tworzenie takich materiałów się opłaca. Gamerzy z wszelkich zakątków świata (PewDiePie, Ninja, czy bardziej po polsku - Rojo, Izak czy Rock) zarabiają na swojej robocie krocie. Abstrahując już od zysków z wyświetleń na YouTubie czy przelanych przez oglądających środków na Twitchu, kolejną "żyłką" złota są sponsorzy, którzy chcą by ich loga czy urządzenia "błyszczały" tuż obok znanego youtubera. Zaczynając od "grubej ryby", czyli youtubera pseudonimem PewDiePie, warto wiedzieć, że zarobił on w ostatnim roku kalendarzowym ponad 15 milionów dolarów. Ów zarobek to oczywiście coś więcej niż pieniądze oglądających i sponsorów. Wystarczy wspomnieć, że gwiazdy polskiego YouTube'a potrafią zarobić po 20 tysięcy złotych za kilkugodzinny występ na imprezach pokroju IEM. I znów: gdyby na oglądanie jak ktoś gra nie było popytu, instancja youtubera nie miałaby w ogóle zasadności.

Let's play czyli dlaczego ludzie płacą za to, żeby oglądać czyjąś grę [3]

Przyznam, że dość karkołomną pracą było wymyślanie, dlaczego to ludzie mogą chcieć płacić za oglądanie, jak ktoś inny gra. Ostatecznie nie odnalazłam na to pytanie satysfakcjonującej mnie odpowiedzi. Wciąż nie rozumiem i chyba nie zrozumiem tego fenomenu, choć ostatecznie wydaje mi się, że na tę chwilę, najbardziej jest to coś w stylu "kultu jednostki".

Przyznam, że dość karkołomną pracą było wymyślanie, dlaczego to ludzie mogą chcieć płacić za oglądanie, jak ktoś inny gra. Ostatecznie nie odnalazłam na to pytanie satysfakcjonującej mnie odpowiedzi. Wciąż nie rozumiem i chyba nie zrozumiem tego fenomenu, choć ostatecznie wydaje mi się, że na tę chwilę, najbardziej jest to coś w stylu "kultu jednostki". Jak powiedziała jedna z amerykańskich youtuberek nickiem Ms 5000 Watts, osoby które gromadzą się przed monitorami, by oglądać jej "show", wracają do kolejnych materiałów, gdyż podoba im się sposób w jaki youtuberka reaguje na pewne rzeczy. Inni - o czym z kolei nie wspominałam - oglądają gameplay'e np. by podpatrzyć czyjąś taktykę w grach bardziej wymagających np. skilla (CS:GO) czy też podpatrzyć ciekawe, kreatywne rozwiązania (Minecratf). Jak więc widać, powody dla których ludzie oglądają jak toś gra, a nawet za to płacą są mocno zróżnicowane. Jako że ostatecznie sama nie doszłam do jednoznacznych w tej materii wniosków, jak zawsze liczę na Czytelników, którzy zapewne mają na ten dylemat jakiś inny, ciekawy pogląd. Ludu, przemów!

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 66

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.