Kobo Libra Colour to czytnik ebooków z kolorowym wyświetlaczem, odtwarzacz audiobooków i notatnik w jednym. Recenzja
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Kobo Libra Colour - recenzja czytnika ebook z kolorowym wyświetlaczem
- 2 - Kobo Libra Colour - obudowa, jakość wykonania
- 3 - Kobo Libra Colour - wyświetlacz
- 4 - Kobo Libra Colour - jasność, interfejs główny
- 5 - Kobo Libra Colour - notatki odręczne
- 6 - Kobo Libra Colour - opcje fontów, dysk w chmurze, ustawienia, WWW
- 7 - Kobo Libra Colour - czas pracy na baterii
- 8 - Kobo Libra Colour - podsumowanie
Kobo Libra Colour - jasność, interfejs główny
Jak już wspomniałem wcześniej, czytnik oferuje funkcję płynnej regulacji światła. W praktyce oznacza to tyle, że gdy mamy otwartą książkę, komiks lub jakiś dokument PDF, możemy przesuwać palcem w pionie, wzdłuż lewej krawędzi wyświetlacza, aby zmienić jasność. Przy czym potężną zaletą jest to, że nie widać żadnych skoków. Nie ma czegoś takiego, że przełączamy się miedzy np. dziesięcioma ustawieniami oświetlenia. Jeśli regulujemy jasność gestem przy lewej krawędzi ekranu, to zmiany następują niemal idealnie płynnie. Możliwa jest zmiana nawet tylko o 1% (wartość wyświetla się na górze wyświetlacza). Oczywiście można też aktywować górny pasek z podręcznymi narzędziami i tutaj zmienić jasność, choćby o 1%, dotykając piktogramów jaśniej/ciemniej, umieszczonych na końcach paska albo przesuwając palec po nim. Automatycznej regulacji jasności niestety nie ma.
Należy też zwrócić uwagę na obecność funkcji oświetlenia nocnego, czyli po prostu cieplejszej temperatury barwowej światła LED. Jej intensywność można dostosować do własnych preferencji. Ponadto jest opcja ustawienia automatycznej aktywacji ciepłego światła o określonej godzinie. Przydatna rzecz dla osób, które lubią czytać książkę w łóżku, przed pójściem spać. Jeśli chodzi o jasność, to oczywiście minimalny poziom jest zerowy (brak doświetlenia), a maksymalny poziom jest na tyle wysoki, że w ciemnym miejscu razi w oczy. Natomiast w przeciwieństwie do wyświetlaczy LCD / AMOLED maksymalna jasność nie ma większego znaczenia, ponieważ nie musi ona walczyć ze światłem zewnętrznym, aby obraz był czytelny. Jeśli jest ciemno, to stosujesz delikatne światło, żeby nie raziło Cię w oczy, a jeśli jest jasno, to nie używasz doświetlenia wcale, bo po co? W dzień obraz i tak jest bardzo czytelny, choć jeśli mam być szczery, to bez podświetlenia (tylko światło odbite), jasność obrazu jest gorsza, niż w czytniku Kobo Libra 2, który ma czarno-biały wyświetlacz. Wpływa to też na obniżony kontrast. Wciąż jednak sytuację opisałbym jako dobrą. Obraz jest wyraźny.
Warto od razu podkreślić fakt, że nawet jeśli włączymy tryb ciemny, to obejmuje on wyłącznie tekst i tło w książkach (białe na czarnym). Natomiast interfejs główny i wszelkie elementy menu pozostają klasyczne, czyli czarny tekst i grafiki, na białym tle. Jeśli mam być szczery, to z mojego punktu widzenia jest to dość dziwne. Wydaje mi się, że nic nie powinno stać na drodze zastosowania tego samego schematu w interfejsie. Dla części osób może to być pewien mankament, bo jeśli ktoś czyta książkę przez dłuższy czas w nocy lub w jakimś ciemnym miejscu i oczy przyzwyczają się już do ciemności, to wyjście z książki z ciemnym motywem, do ekranu głównego może po prostu razić i być nieprzyjemne. Ponadto drobną wadą jest też konieczność wchodzenia w ustawienia, żeby włączyć lub wyłączyć tryb ciemny. Przydałby się skrót do tego, umieszczony w menu jasności.
Interfejs graficzny jest czysty i przejrzysty. Na samej górze ekranu głównego widoczny jest pasek z godziną, ustawieniami oświetlenia, łączności bezprzewodowej, stanem naładowania akumulatora, przyciskiem do synchronizacji i aktualizacji, a także lupką do szybkiego wyszukiwania tytułów. Nieco niżej prezentowane są ostatnio otwierane książki, komiksy i pliki PDF. Pod każdą pozycją widnieje procent ukończenia książki. A przynajmniej w teorii widnieje, bo zauważyłem, że jeśli interfejs jest ustawiony po angielsku, to ta informacja wygląda np. tak: “29% read”, czyli 29% przeczytano. Natomiast jeśli interfejs ustawimy w języku polskim, to bez sensu kolejność słów się zmienia na: “Przeczytano 29%”. Niestety miejsca jest na tyle mało, że w praktyce widoczne jest “Przeczytan…” i nic więcej. Oznacza to, że nie widać procentów. Może przegapiłem opcję zmniejszania fontów na ekranie głównym, ale w ustawieniach jej najwyraźniej nie ma. Jest natomiast opcja powiększania.
W środkowej części otrzymujemy dostęp do pełnej kolekcji własnych książek, a także do książek konkretnego autora, jeśli np. mamy kilka jego tytułów w swoich zbiorach. Jeszcze niżej można wejść w sklep Kobo, przeglądać jego zbiory i dokonywać szybkich zakupów wprost na czytniku. Co ważne, dotyczy to zarówno książek, jak i audiobooków. Bez problemu można wyszukiwać pozycje po kategorii, np. komiksy, kryminały, science fiction i fantasy, literatura faktu, młodzieżowe (young adult), biznes / finanse, beletrystyka, książki dla dzieci, romanse. Rzecz jasna po wejściu w konkretny tytuł widać nie tylko jego okładkę, ale też streszczenie, dane (np. numer ISBN), pozycje powiązane, a niekiedy nawet recenzje. Da się też wyświetlić podgląd pierwszych kilku stron książki.
Koniecznie trzeba podkreślić dwie rzeczy, które są z mojego punktu widzenia wadami. Otóż za pomocą Kobo Libra Colour można słuchać audiobooków tylko pochodzących z oficjalnego sklepu Kobo (zakupione na czytniku lub zsynchronizowane z nim). Nie da się zapisać i odtwarzać innych plików z audiobookami. Jest to pewne rozczarowanie, bo jednak Kobo nie musi zawierać wszystkich poszukiwanych tytułów, a popularność audiobooków rośnie. Drugą wadą jest to, że opisywany czytnik nie obsługuje usługi Legimi, ani np. Empik Go. To już dla wielu osób może być poważnym brakiem. Ja prywatnie z Legimi nie korzystam, ale pokazywałem ten czytnik kilku znajomym i wiele osób było zachwyconych, do momentu, kiedy dowiedzieli się, że nie mogą zalogować się do Legimi. Wtedy stwierdzili, że przy wszystkich zaletach nie jest to niestety sprzęt dla nich, bo Legimi traktują jako funkcję obowiązkową, szczególnie w droższych czytnikach. Pewnie nie każdy będzie miał podobną opinię, ale warto pamiętać o tym braku.
Przydaje się też pasek widoczny na samym dole ekranu głównego. Widać tutaj pięć przycisków. Pierwszy służy do wyświetlania strony głównej, którą krótko opisałem powyżej. Drugi nosi nazwę “Moje książki” i jak można się domyślić, służy do przeglądania pełnej biblioteki zapisanej w pamięci czytnika (32 GB), wliczając w to również grafiki i zdjęcia. Trzeci przycisk przenosi użytkownika do sekcji własnych notatek. Tutaj zapisywać można w zasadzie cokolwiek. Cytaty, przemyślenia, dodatkowe informacje dotyczące słów lub wydarzeń w treści książki, rzeczy, o których chcesz pamiętać, a nawet listy zakupów, jeśli akurat podczas czytania przypomniało Ci się, że musisz kupić biszkopty i mleko.
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Kobo Libra Colour - recenzja czytnika ebook z kolorowym wyświetlaczem
- 2 - Kobo Libra Colour - obudowa, jakość wykonania
- 3 - Kobo Libra Colour - wyświetlacz
- 4 - Kobo Libra Colour - jasność, interfejs główny
- 5 - Kobo Libra Colour - notatki odręczne
- 6 - Kobo Libra Colour - opcje fontów, dysk w chmurze, ustawienia, WWW
- 7 - Kobo Libra Colour - czas pracy na baterii
- 8 - Kobo Libra Colour - podsumowanie
Powiązane publikacje

Recenzja Amazfit Helio Ring. Pierścionek na trening i do spania za trochę ponad 500 zł. Fajny, ale nie idealny
21
Recenzja Amazfit T-Rex 3. Wygoda, długi czas pracy, wiele funkcji sportowych, czytelny wyświetlacz i atrakcyjna cena
78
Test GPD Win Mini (2024) - handheld do gier... mini laptop z AMD Ryzen 7 8840U i 32 GB RAM. Jak ta hybryda radzi sobie w praktyce?
43
Recenzja Samsung Galaxy Ring. Monitoruje trening i sen, mierzy puls i SpO2 oraz działa prawie tydzień na baterii
82