Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Zestaw gracza według przepisu Razera

Co tam słychać w głośnikach? W zasadzie nic ciekawego, bowiem ich miejsce zajęły słuchawki - nieodzowny element wyposażenia każdego gracza. Zamiast znosić kolejne prośby, groźby i błagania zaczynające się najczęściej od „ścisz to!”, można uniknąć podobnych stresów i od razu wyposażyć się stosowny zestaw. Trudno wytłumaczyć fakt, dlaczego domownicy akurat chwilę po północy muszą kłaść się spać, gdy na rozegranie czeka jeszcze jedna partyjka wymagająca pełnego wyostrzenia zmysłów. Wiadomo wszak, że dźwięk podczas zabawy odgrywa niebagatelne znaczenie. Właśnie dla wymagających użytkowników Razer przygotował słuchawki stereo z mikrofonem ochrzczone nazwą Carcharias, mające spełnić ich wygórowane oczekiwania. Zaczynamy klasycznie, od kilku apetycznych technicznych szczegółów.

Charakterystyka słuchawek:

  • Pasmo przenoszenia: 20-20000 Hz
  • Impedancja: 32 Ohm przy 1 kHz
  • Czułość (przy 1 kHz, 1 V/Pa): 102+/-4 dB
  • Moc: 200 mW
  • Głośniki: 40 mm z neodymowymi magnesami
  • Kabel: 3 metrowy w otulinie z włókna
  • Wtyczka: 3,5 mm jack

Charakterystyka mikrofonu: 

  • Pasmo przenoszenia: 50-16000 Hz
  • Czułość (przy 1 kHz, 1 V/Pa): -37+/-4 dB
  • Stosunek sygnał/szum: 50 dB
  • Tryb zbierania dźwięków: jednokierunkowy

Carcharias, o dziwo, nie jest gadem płazem ani owadem - to gatunek rekina. Mamy zatem pewne odstępstwo od typowego nazewnictwa. Pudło skrywające stereofoniczne słuchawki jest solidnych rozmiarów, zaś przez „okno” można zobaczyć część urządzenia. Doskonale znana kolorystyka łącząca czerń z jadowita zielenią, występuje także w tym przypadku. Ok, otwieramy...

Carcharias pomimo swoich niemałych rozmiarów, są bardzo lekkie i dość elastyczne. Zakładając je, nie mamy przykrego wrażenia korzystania z hełmofonu, co przy konstrukcjach dedykowanych graczom czasami się zdarza. Może sympatykom Rudego 102 to nie przeszkadza, ale mnie owszem. Pozycje ułożenia nauszników można swobodnie regulować przy pomocy ruchomych podłużnic. Nawet pokaźnych gabarytów głowa bez problemu dopasuje się do kształtu Carcharias. Plastik w kolorze fortepianowej czerni (na zmianę z matowym odcieniem) z którego wykonano słuchawki, okazuje się być wysokiej jakości i nie brudzi nagminnie. Osoby ceniące estetykę z pewnością zaliczą na plus poziom wykonania produktu Razera, który ocenić należy jako bardzo dobry.

Nauszniki oraz szeroki pałąk wyłożono od strony wewnętrznej miękkim materiałem. W środku zapewne znajduje się sprężysta gąbka. Miło mi zakomunikować, że nawet podczas wielogodzinnych sesji moje uszy czuły się naprawdę komfortowo i nie bolały. Docisk jest dobrze dobrany, zaś rozstaw nauszników wręcz idealny. Co warto zauważyć, słuchawki nie izolują całkowicie grającego od reszty otaczającego świata. Część odgłosów otoczenia dociera do użytkownika. Jednym może taki stan rzeczy przeszkadzać, innym niekoniecznie - kwestia indywidualnej oceny.

 

Długa wajcha po lewej stronie, to mikrofon, którym można swobodnie obracać o 270 stopni. Niestety nie ma sposobności odłączenia go od słuchawek - jest integralną częścią zestawu. Dobrze, że przynajmniej raz umieszczony na swoim miejscu nie zdradza tendencji do samoistnego opadania. Na długim (3 metry!) i elastycznym przewodzie łączącym Carcharias z komputerem umieszczono nie tylko potencjometr regulujący głośność. Znajdziemy tu także przycisk włączający bądź wyłączający wspomniany mikrofon. Całość przypominającą wyglądem broszkę (:]) z logiem Razer można dzięki zapince przypiąć sobie do koszulki. Poręcznie i prosto - o to chodzi. Na drugim końcu przewodu znajdują się dwie wtyczki 3,5 mm jack.

Wewnątrz opakowania, jak to zwykle w przypadku Razera bywa, czeka etui skrywające kilka mniej lub bardziej użytecznych dupereli. Obok katalogu produktów, certyfikatu autentyczności, instrukcji obsługi oraz naklejek czegoś ewidentnie brakuje. Fakt, tym razem nie otrzymamy żadnego dedykowanego oprogramowania. Trudno nawet gdybać, co owa aplikacja miałaby regulować więc jej brak nie boli. W ogóle calość nie sprawia wrażenia przekombinowanego gadżetu, lecz solidnego i dobrze wykonanego narzędzia pracy bądź rozrywki. Nic się nie świeci, pulsuje ani mruga. Osobiście cenię sobie skromne konstrukcje i dlatego Carcharias wizualnie przypadł mi do gustu.

Dobra, dość już teorii i czas na testy, aby zobaczyć jak specyfikacja techniczna, niewiele mówiąca laikowi, przekłada się na wrażenia odsłuchowe. Tutaj musicie zdać się na moje gumowe ucho, które karmione codzienną porcją muzyki oraz dźwięków z gier powinno być wyczulone na wszelkie korzystne, bądź nie, niuanse. Dominować będą raczej rockowe klimaty, ale nie zabraknie też nieco innych gatunków. Wybrałem wyłącznie numery, które doskonale potrafią pokazać ile dany sprzęt jest wart. Co prawda moja karta muzyczna Sound Blaster X-Fi Audio Extreme nie jest marzeniem melomana, niemniej nie zostałem skazany na łaskę i niełaskę zintegrowanego kodeka płyty głównej.

Red Hot Chili Peppers - Higher Ground

O tak, numer który nabiera rumieńców na dobrym sprzęcie, towarzyszy mi od dawna. Początkowa zagrywka grana na gitarze basowej slapem, brzmi świetnie szczególnie gdy podkręcimy potencjometr. Mocne uderzenia sprawiają, że na twarzy pojawia się tak zwany „banan” - to zdecydowanie dobry znak. Riff słychać selektywnie, podobnie jak perkusję i wokal. Przy głośności maksymalnej prędzej wysiądą nam uszy i w głowie zacznie szumieć, niż Carcharias będzie źle generował dźwięki.

Rhapsody -Dawn of Victory

Melodyjny symfoniczny-turbo heavy metal zarżnął już niejeden zestaw obnażając przy okazji jego słabe strony. Niesamowite tempo riffu brzmi naprawdę czysto (o dziwo), podobnie jak wstawki grane na instrumentach znacznie bliższych muzyce klasycznej niż gitara elektryczna. Podniosłe (miejscami do przesady) partie wokalne są wyraźne. Co najważniejsze, nie uświadczymy tutaj zbyt dużej ilości basu, który mógłby ogólną harmonię dźwięków popsuć. Carcharias mile mnie zaskoczył, liczyłem że przynajmniej częściowo polegnie.

Joe Satriani - Always with Me, Always with You

Nastrojowa ballada instrumentalna mistrza gitarowego rzemiosła, który nie stawia sobie za punkt honoru wyszarpywanie jak największej ilości dźwięków. Królestwo Joe Satrianiego to klimat, selektywność oraz melodia. Always with Me, Always with You z racji swojego stonowanego charakteru pozwala spokojnie skupić się na muzycznych doznaniach. Bas pojawiający się pod koniec utworu choć delikatny, jest łatwo zauważalny i... pobudzający. Perkusyjna grzechotka (ala hi hat) oraz klaskanie w dłonie (ala werbel) brzmią należycie. Relaks ja się patrzy... lub słucha.

Children of Bodom - Hate Me!

Czildreni potrafią skatować wszystko. Połączenie brutalnej siły ciężkich riffów, zwiewnych ultraszybkich solówek, demonicznego wokalu oraz klawiszy owocuje mieszanką iście wybuchową. Hate Me! zaczyna się od solidnej porcji basu i wysokich tonów, zmiksowanych w szybkiej oraz melodyjnej wstawce. Do partii niskich trudno się przyczepić, zaś ostre zagrywki miejscami aż kują w uszy, ale to nie tyle wina słuchawek, co samego utworu. Wokal okazuje się tak obrzydliwy, jak powinien. Hmm, Carcharias raczej nie pasuje do tego typu muzy.

Terminator 2 - Theme

Motyw przewodni Terminator 2: Judgement Day zaczyna się niepozornie, ale to co najlepsze czeka na końcu. Wsłuchując się w rytmiczne uderzenia przypominające młot kowalski skrzyżowany z werblem, na nowo odkrywam głębię kompozycji. Bas oraz syntezatory świetnie się ze sobą zazębiają, a wszystko brzmi czysto, selektywnie i „mocno”.

Beverly Cop - Theme

Axel „Polej” (nam!) to już kultowy kawałek z niezapomnianego filmu z Eddiem Murphym w roli głównej. Renomę popsuła mu tylko pewna żaba ze wsi na zachodzie. Abstrahując od samego obrazu, my skupimy się na motywie muzycznym. Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na partie basowe, które brzmią dosadnie i czysto. Wesoła przygrywka na organkach brzmi należycie. Kolejne zwycięstwo Carcharias.

Czas na grę!

Jeżeli chodzi o gry, pozwolę sobie na bardziej ogólne wnioski. Generalnie Razer Carcharias podczas wirtualnych wojaży spisuje się bardzo dobrze. Zarówno dynamika, jak i odtwarzanie dźwięków nie budzi zastrzeżeń. Słuchawki testowałem namiętnie w kilkunastu popularnych tytułach na czele z Crysis, Grand Teft Auto IV i Call of Duty IV. W każdym przypadku nie miałem zastrzeżeń do jakości dźwięku. Kroki postaci, wystrzały, szmery, huki i eksplozje pochwalić się mogą niezłym basem i selektywnością. Zestaw Logitech X-540 raczej do łask już nie wróci. Nie jestem w dziedzinie sprzętu audio może uznanym autorytetem, ale przyznać muszę, że ucho mam wrażliwe. Jako gracz z pewnym doświadczeniem, przyznam że Razer Carcharias mnie usatysfakcjonował i stanie się moim codziennym narzędziem pracy.

Postanowiłem także pobawić się ciekawą technologią, dostępną dla właścicieli kart muzycznych z rodziny Sound Blaster X-Fi. CMSS-3D Surround (Creative Multi-Speaker Surround) pozwala generować dźwięk przestrzenny w słuchawkach stereo. Oczywiście takie pseudo 5.1 odbija się niekorzystnie na jakości odsłuchu. Jest to raczej bajer którym można się pochwalić, sprawdzić jak działa demo, ale nie korzystać zeń na co dzień. O ile w grach można takie coś tolerować, to już w przypadku utworów muzycznych nic nie przebije dobrego stereo. Carcharias nie jest w stanie tego faktu zmienić. Ostatnim problemem słuchawek od Razera jest ich cena... balansująca na granicy 300 zł. W mojej opinii to już naprawdę sporo.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.