Jak przerobić Radeon R9 290 na R9 290X - To możliwe?
Lubicie modyfikować podzespoły komputerowe i wykręcać z nich maksymalne możliwości? Najnowsze komponenty dostarczane przez różnych producentów nie są już tak podatne na "ulepszenia" użytkowników jak kiedyś - warto w tym momencie przypomnieć sobie rysowanie ścieżek mających na celu zwiększenie napięcia dopływającego do rdzenia. Najnowsza era kart graficznych zna jednak bardziej interesujące (a na pewno łatwiejsze) eksperymenty, które jeszcze jakiś czas temu pozwalały na zaoszczędzenie kilkuset dolarów. Mowa tutaj oczywiście o odblokowywaniu elementów procesora graficznego, czyli mówiąc krótko - zmianie słabszego modelu wykorzystującego obcięty rdzeń na znacznie szybsze GPU... w dodatku całkowicie za darmo. Prawdopodobnie najbardziej popularną kartą graficzną podatną na takie zabiegi był Radeon HD 6950, a raczej jego wczesne wersje potrafiące w kilka minut zamienić się w topowego Radeona HD 6970. Czyżby czekała nas powtórka z rozrywki?
Na niemieckim forum PC Games Hardware pewien użytkownik pochwalił się w pełni odblokowanym Radeonem R9 290X, który - według jego zapewnień - narodził się z modelu Radeon R9 290 oferowanego przez firmę PowerColor lub ASUS. Oczywiście po raz kolejny największe znaczenie ma tutaj BIOS, czyli system bazowy przenoszony z jednego modelu na drugi - sflashowanie słabszej karty graficznej powoduje ponoć odblokowanie sztucznie wyłączonych procesorów strumieniowych oraz jednostek teksturujących. Referencyjny Radeon R9 290 korzystający z rdzenia Hawaii posiada 2560 procesorów strumieniowych oraz 160 jednostek teksturujących, jak również 64 ROP.
Czyżby wróciła moda na odblokowywanie?
Po dość ryzykownym zabiegu możemy ponoć uzyskać 2816 pełnoprawnych procesorów strumieniowych oraz 176 jednostek teksturujących znanych z flagowego modelu Radeon R9 290X. Czy możemy zatem zaoszczędzić kilkaset złotych bez żadnej straty wydajności? W tym momencie byłbym bardzo ostrożny - wartości odczytywane przez GPU-Z nie muszą być wcale zgodne z realiami, natomiast cała "afera" jest jak na razie wywołana przez zaledwie jednego użytkownika. Niemniej jednak warto przyjrzeć się bliżej tematowi i obserwować dalszy rozwój sytuacji. Poniżej znajdziecie zrzuty ekranu pochodzące od wspomnianego "szczęśliwca".
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Źródło: PC Games Hardware