Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Google+ znów się zmienia: warto dać mu drugą szansę

LukasAMD | 27-11-2015 20:15 |

Google+Zaledwie nieco ponad tydzień temu informowaliśmy o nowej wersji serwisu społecznościowego Google+, a ten przeszedł już kolejne przeobrażenia. Firma rozwijając swoją usługę stara się zarówno słuchać głosu użytkowników, jak i dokładnie obserwować ich zachowanie i aktywność. Akurat w takim przypadku badanie tego, co robimy przez jakiegoś odgórnego operatora, ma sens – z usługi korzystamy przez przeglądarkę, jeżeli nie chcemy, nie musimy jej w ogóle wykorzystywać, a zarazem właśnie w taki sposób da się szybko sprawdzić, jak zmiany zostały odebrane przez użytkowników i czy należy wprowadzić zmiany. Skoro tak szybko ogłoszono wprowadzenie kolejnych poprawek, najwyraźniej przy pierwotnej premierze coś poszło nie tak. Jako użytkownik Google+ muszę stwierdzić, że tak było w istocie. Nadal nie jest idealnie, choć poprawki są istotne.

Ostatnie zmiany na Google+ stanowią nową szansę dla tej sieci. Nigdy nie stanie się Facebookiem, ale przecież nie taki jest jej cel.

Google Plus #1

O zmianach poinformował Luke Wroblewski z Google. Zaznaczając, że wynikają one przede wszystkim z głosu użytkowników tworzących sieć społecznościową konkurującą na niektórych polach z Facebookiem. W przypadku otwierania strony na szerokich ekranach zobaczymy trzecią kolumnę z wpisami – po prawdzie nie jest to nowa funkcja, lecz powrót takiej, która nagle zniknęła, ale o tym za chwilę. Google usunęło także limit wyświetlanych kręgów i ich strumieni w bocznym menu. Poprzednio ich liczba była ograniczona do sześciu, co irytowało niektórych użytkowników. Ostatnie z poprawek dotyczą działania niektórych z przycisków. Teraz możemy np. szybko wyświetlić posty z określonego kręgu znajomych, a także przejść do opcji odpowiadania na komentarz innego użytkownika. Zmiany nie są jeszcze widoczne u wszystkich użytkowników, ich wprowadzanie następuje stopniowo. Rzecz jasna, jeżeli nie chcemy korzystać z nowej wersji Google+, wciąż możemy powrócić do starszej odsłony. To, co stało się z serwisem w ostatnich dwóch tygodniach, wymaga jednak nieco większego komentarza – jest to zarówno coś pozytywnego, jak i negatywnego. Zmiany wprowadzone w ostatnim czasie można oceniać z dwóch zupełnie odmiennych perspektyw: jako nowy użytkownik usługi, a także jako ktoś, kto korzysta z niej od dłuższego czasu. W tym pierwszym przypadku Google+ na pewno stało się czymś wygodniejszym, a także łatwiejszym w odbiorze. Usługa nie przytłacza już wieloma odrębnymi opcjami, zamiast tego stawia na prostotę i eksponuje tylko najważniejsze funkcje, czyli społeczności i kolekcje.

Kolekcje i społeczności: te dwa mechanizmy powodują, wyszukiwanie wartościowych treści jest znacznie łatwiejsze.

Na Facebooku w zasadzie nie znajdziemy żadnego z tych elementów. Tak, sieć posiada własne grupy użytkowników, my możemy w ramach swojego profilu tworzyć grupy znajomych, ale to jednak nie to samo. Społeczności można przyrównać do forów dyskusyjnych: posiadają własnych moderatorów, kategorie dyskusji i panuje w nich znacznie większy porządek niż na Facebooku. Oprócz tego społeczności są wykorzystywane do np. testowania aplikacji na Androidzie, służą więc deweloperom i osobom, które chcą zgłaszać błędy. Kolekcje to z kolei tematyczny podział wpisów. Każdy użytkownik Google+ może utworzyć własne kolekcje (np. „Gry”, „Ciekawostki”, „Moje wycieczki”), a następnie publikować wpisy właśnie w nich. Dzięki temu zainteresowani nie muszą obserwować całego naszego profilu, mogą skupić się jedynie na wpisach określonego typu. To opcja bardzo wygodna i umożliwiająca łatwiejsze dotarcie do interesujących treści.

Google Plus #2

Osobiście korzystam z Google+ od dawna, nie mogę więc traktować wprowadzonych ostatnio zmian jako czegoś zupełnie nowego. Można to nazwać raczej stopniową ewolucją tego serwisu, co ważne, w dobrą stronę – już od dawna nie podjęto co do niego tak przemyślanych decyzji. Pierwsze wrażenie po zaprezentowaniu nowej odsłony było świetne. Serwis stał się czytelny (co wcale nie oznacza, że nie był dla mnie taki wcześniej, ot, nowa wersja jest pod tym względem jeszcze lepsza), do tego działa znacznie szybciej, a na urządzeniach mobilnych sprawuje się lepiej i teraz w zasadzie można już zupełnie zrezygnować z osobnej aplikacji do jej obsługi. Od dawna chciałem poszukać nowych interesujących treści właśnie we wspomnianych wcześniej społecznościach i kolekcjach. Brakowało na to czasu, organizacja sieci społecznościowej nie jest przecież niczym priorytetowym. W nowej odsłonie nie musiałem już tego robić. Serwis automatycznie się tym zajął i wyświetlił rekomendowane elementy do obserwowania. Rzecz jasna niektóre można było od razu odrzucić, niemniej w kilku przypadkach skorzystałem i z perspektywy kilkunastu dni muszę stwierdzić, że polecenia te były trafne.

Google Plus #3

Niestety nie ma róży bez kolców, w tym przypadku denerwujące detale wyszły po czasie. Z Google+ usunięto opcję używania komunikatora Hangouts, przez co zostałem zmuszony do korzystania z osobnej, dodatkowej karty. Wpisy, choć nieco większe, obsługiwało się gorzej za sprawą ukrytych przycisków i niezbyt intuicyjnemu (przynajmniej w porównaniu do poprzedniego wydania) rozwijania komentarzy dopiero po kliknięciu na sam wpis. Szybko dało się także odczuć brak trzeciej kolumny z wpisami: oznaczało to masę niewykorzystanego miejsca, czyli coś podobnego do Facebooka. Menu boczne stało się proste, ale zarazem wyparowały z niego niektóre opcje: gdzie są wydarzenia? Gdzie podziało się zarządzanie własnymi stronami? No i gdzie jest „Na Topie”, czyli miejsce, do którego trafiają w jakiś magiczny sposób wyróżnione wpisy? Nie powiedziałbym, aby było to najlepsze miejsce w tej usłudze, ale czasami można było do niego przejść choćby dla poprawienia sobie humoru od lektury niektórych wpisów i komentarzy związanych z polityką. Oj nie drogie Google+, w taki sposób działać nie będziemy. Nieco zachęcony nowym interfejsem bazującym na Material Design, a zarazem nieco rozczarowany wróciłem do starszej wersji. Ta nowa jest ciekawa, ale wymaga dopracowania.

Google Plus #4

No właśnie, zmiany, jakie zaszły w ostatnich godzinach, są już oznaczane jako poprawki dla wersji beta, wersji poglądowej nowego Google+. Wersji beta? Doskonale zdaję sobie sprawę, że w obecnych czasach wszystko ewoluuje i czasami jest udostępniane w formie, która szybko zmieni się na inną - wystarczy popatrzeć na lipcową premierę Windows 10, aby dojść do wniosku, że producentom oprogramowania i usług coraz częściej udaje się wręcz bezkarnie dostarczać nam produkty niedorobione. Pierwsze informacje o zmianach i metamorfozie w Google+ o niczym takim nie wspominały i choć jest to usługa, a nie aplikacja instalowana na komputerze, można poczuć się dziwnie. Zupełnie inaczej wyglądało to przy starcie tego serwisu. Błędów nie udało się wtedy uniknąć, ale jednocześnie nikt tak otwarcie nie rzucał nam wersji testowej. Wygląda na to, że musimy się już zupełnie przyzwyczaić do korzystania z elementów, które będą się zmieniały wraz z nami, użytkownikami. Oczywiście w przypadku oprogramowania pewnym wyborem jest wybranie takiego, które stawia na stabilność – w tym momencie przypomina o sobie np. Debian.

Google Plus #5

Wróćmy jednak do Google+. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że wiele osób w ogóle nie zna, lub nie interesuje się tym serwisem. Niektóre zostały odrzucone agresywną polityką Google sprzed roku lub dwóch – wtedy firma wręcz siłowo promowała swoją sieć pokazując, że użytkownicy muszą się dostosować i z niej korzystać. Ten plan się nie udał, Google+ co prawda istnieje, ale nie osiągnęło takiej popularności jak Facebook i raczej nie ma już mowy, aby coś takiego mogło mieć miejsce. Serwisu tego nie można jednak porównywać do pustyni, na której nikogo nie ma. Nie jest to też miejsce schadzek najdziwniejszych nerdów skrzyżowanych z informatycznymi orkami – sam na Google+ zetknąłem się z wieloma osobami w różnym wieku, także osobami nieco starszymi, które korzystają z sieci do wymiany poglądów czy prezentowania efektów swoich eksperymentów z fotografią. Społeczności dotyczące rozwiązań technicznych tętnią życiem, ale nie oznacza to wcale, że sytuacja ma się inaczej także w tych dla zwykłych śmiertelników. Jeżeli ktoś poszuka, znajdzie tu także śmieszne zdjęcia z kotami – coś, bez czego nie ma już prawdziwego Internetu.

Google+ wciąż żyje i wbrew pozorom, ma się naprawdę dobrze. Warto dać mu szansę, to nie alternatywa, lecz coś zupełnie innego.

Mimo wszystko Google+ jest czymś innym. Daje nam znacznie większe możliwości zarządzania treściami, jakie do nas docierają, trudniej tutaj także o ogromną ilość śmieci. Owszem, podobnie jak w przypadku Facebooka wszystko zależy od grona naszych znajomych, niemniej strumień na Google+ znacznie rzadziej zachęca do wyłączania obserwowania którejś z osób – zaznaczam, że są to jedynie moje osobiste odczucia. Poczynając od ubiegłego roku, korporacja nieco serwis „rozkroiła”. Wcześniej integrował on w sobie komunikator, sieć społecznościową, a także miejsce do magazynowania zdjęć. Usługi te zostały rozdzielone, przez co nie jesteśmy już zmuszani do używania wszystkich jednocześnie: mogę korzystać z Hangouts (notabene, naprawdę warto je wypróbować) do kontaktu ze znajomymi, a zarazem zupełnie nie zawracać sobie głowy wpisami w Google+. Mogę na smartfonie i tablecie wykonywać automatyczną kopię zapasową zdjęć bez podpinania ich do jakiejkolwiek innej witryny. To powinno wyglądać tak od samego początku, Google potrzebowało jednak nieco czasu do zreflektowania się, jak poważne błędy poczyniono podczas agresywnej promocji.

Google Plus #6

Ostatnie zmiany powodują, że teraz nie jest to już usługa tak „elitarna”, nikt nam jej nie podrzuca i nie mówi, że powinniśmy korzystać właśnie z niej – jest wprost przeciwnie, Google w zasadzie zerwało z promocją swojego serwisu. Pojawiły się nawet obawy co do jego istnienia, ale to najprawdopodobniej nie jest zagrożone. Obecnie z usługi korzysta zbyt wielu deweloperów, aby firma nagle zabrała im takie narzędzie do komunikowania się z deweloperami. Zamiast poprawek wolałbym dziesięć dni temu zobaczyć bardziej dopracowane Google+ ale… tak się nie stało i teraz pozostaje powiedzieć: jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma. Zachęcam do skorzystania z Google+, warto dać mu nową szansę.

Źródło: Google+ / PurePC.pl
Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Łukasz Tkacz
Liczba komentarzy: 16

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.