Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Prawie wszystko mający Adaptec Snap Server 210

paranoik | 22-01-2007 01:35 |

Nie szata zdobi serwery

Nasz Snap jest troszkę większy od cegły, ma wymiary 155x109x267mm. Z przodu posiada 4 zielone diody informujące nas o włączeniu zasilania, ruchu na interfejsie sieciowym, pracy dysków i poprawności działania urządzenia. Przód jest perforowany, aby umożliwić wlot świeżego powietrza. Jest ono wyciągane przez wentylator umieszczony w tylnej części obudowy. Z tyłu znajdziemy też 4 porty usb 2.0, wejście zasilania, port rs232 (służy tylko do celów serwisowych) i port ethernetowy. Brak natomiast jakiegokolwiek wyprowadzenia portu D-Sub, czyli możemy zapomnieć o podłączeniu monitora. Plusem jest to, że całość została dopracowana bardzo starannie, nie ma żadnych ostrych kantów czy niedopiłowanej blachy, którą można by się było pociąć.

Tylny panel, na zdjęciu Snap Server już po zdjęciu obudowy. Widać tutaj (od lewej): wejście zasilania, 4 porty USB 2.0, port RS-232 i gniazdo ethernetowe.

Pierwszy start. Jumbo-jet, szlifierka kątowa czy tupanie kota po dywanie?

Czas odpalić nasze maleństwo. Po podłączeniu zasilacza do prądu i samego urządzenia (od strony Snapa mamy bardzo miłą zapinkę zapobiegającą ewentualnemu wyciągnięciu kabla, widać konstruktorzy urządzenia zadbali o każdy szczegół), podłączenia kabla sieciowego do switcha i wciśnięciu przycisku na przedniej stronie obudowy atakuje nasze uszy glos startującego samolotu. Na szczęście trwa to jakieś 5 do 10 sekund, potem dalsza praca jest praktycznie niesłyszalna.

Czas bootowania samej maszyny zajmuje około 2 minut (może się trochę wahać, w zależności od ilości usług, które chcemy mieć uruchomione). Po tym czasie nasze urządzenie jest gotowe do pracy. Ponieważ chciałem wstępnie przetestować ergonomię i prostotę użytkowania, nie ruszałem przed pierwszym odpaleniem instrukcji. Jak się później okazało nie było takiej potrzeby. Snap sam pobrał adres sieciowy z serwera DHCP, później już tylko wystarczyło się zalogować przez interfejs www. Dla tych, którzy nie posiadają DHCP zawsze istnieje możliwość ustawienia adresu IP poprzez oprogramowanie zawarte na płytce.

Logujemy się.

Ku mojej uciesze przy logowaniu wita nas porządnie napisany interfejs w Javie, a nie jakieś badziewie w CGI przykładem z niskobudżetówek. Interfejs jest prosty - za co chwała autorom. Do tego działa bezbłędnie pod każdą przeglądarką - testowaliśmy pod Operą, FireFoxem i IE. Menu nie ma żadnych migających ikonek, wszystko jest czytelne. Na samym początku musimy przejść wstępną konfiguracje - data, godzina, strefa czasowa, nazwa serwera i kilka innych dodatków - czyli praktycznie sprowadza się to do klikania OK. Po przejściu tej procedury dostajemy już dostęp do pełnego interfejsu. Muszę zaznaczyć, że jest on bardzo rozbudowany, ale zarazem prosty. Dysponujemy także kilkoma konfiguratorami automatycznymi (wizardami), które zwykłemu użytkownikowi pozwolą skonfigurować urządzenie do pracy w kilka minut. Tutaj na prawdę nie potrzeba dogłębnej wiedzy informatycznej.

Jak juz wcześniej wspomniałem możemy nasze dyski spiąć w macierz RAID. Ze względu na tylko dwa dyski w urządzeniu mamy do wyboru dwa tryby. Pierwszy z nich to RAID0, czyli stripping. Dane są rozkładane równomiernie na każdy z nośników, pojemność jest łączona, czyli w naszym wypadku otrzymujemy jeden dysk o pojemności 500GB. Ma to oczywiście swoje zalety i wady. Prędkość zapisu i odczytu na dyskach praktycznie podwaja się. Mankamentem tego rozwiązania jest to, że w przypadku awarii jednego z nośników tracimy wszystkie dane z dwóch dysków. Drugą opcją jest RAID1, znany także jako mirroring. W tym wypadku na obu dyskach zapisane są dokładnie takie same informacje - w przypadku awarii jednego z nich wszystkie dane jesteśmy bezproblemowo w stanie odzyskać. Problemem jest tutaj zmniejszona pojemność, która jest równa pojemności jednego dysku. Za to szybkość odczytu jest praktycznie dwukrotna, bowiem głowice dysków mogą czytać z dwóch miejsc na raz.

Ustawiamy nazwę serwera...

...i czas.

Konfigurator, tworzymy nową macierz RAID...

Wybieramy dyski (w tym wypadku nie mamy dużego wyboru).

Potwierdzamy...

Ustawiamy wielkość partycji i ilość miejsca na snapshoty...

Konfigurator pozwala bezpośrednio na udostępnienie zasobu, co też czynimy...

I jesteśmy w domu. Cały proces zajął nam niecałą minutę.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.