Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Split Second: Velocity - Highway To Hell

Sebastian Oktaba | 09-06-2010 07:22 |

Lecim na Szczecin

Zaczynamy jak zwykle od najsłabszego pojazdu w towarzystwie podobnych nam amatorów z niespełnionymi ambicjami. Dopiero zaliczając kolejne zawody będziemy mieli szansę zdobyć coraz to lepsze fury, odkryć nowe trasy, poznać ekscytujące tryby rozgrywki i systematycznie piąć się po szczeblach kariery. Standardy obecne w każdej porządnej „ścigałece” nie ominęły również Split Second. Zatem, w zależności od zdobytego miejsca na podium, otrzymamy także pewną ilość kredytów oraz przepustkę do następnego rozdziału z możliwością drobnego wpływu na jego przebieg. Zarobienie lokalnej waluty nie pozwoli jednak dowolnie wybierać czterech kółek spośród udostępnionej puli wozów, jak to bywa w podobnych produkcjach. Nie podzielono ich nawet na klasy czy grupy. Zwyczajnie po zdobyciu pewnej sumy punktów świeżutki stalowy rumak trafia automatycznie w nasze łapska powiększając zasoby garażu. Trochę szkoda, że pozbawiono gracza przywileju decydowania o doborze środka transportu, ale twórcy widocznie uznali taki system za najbardziej przejrzysty. Poza tym, samochody opisują cztery statystyki (przyspieszenie, prędkość maksymalna, wytrzymałość i podatność na driftowanie), które przedstawiają ich ogólne właściwości jezdne. Niby niewiele, aczkolwiek jak na zwariowaną arcade'ówkę w zupełności wystarczy. Jeszcze tylko decyzja odnośnie koloru karoserii i ruszamy gnębić współzawodników...

Z oczywistych względów nie należy oczekiwać, iż w Split Second poprowadzimy licencjonowane maszyny rodem z Need 4 Speed, Forza Motorsport czy Grand Turismo. O dziwo, producenci ekskluzywnych samochodów nie przepadają za widokiem, gdy ich flagowe modele w wyniku zderzeń czołowych zamieniają się w kupę dymiącego złomu. Pewien wyjątek od reguły stanowi Blur będący bezpośrednim konkurentem Split Second lecz recenzja tego tytułu na łamach PurePC pojawi się dopiero w najbliższym tygodniu. Występujące podczas gry pojazdy są więc wytworami wyobrazi ekipy Black Rock Studio, chociaż inspiracje realnymi super-brykami można łatwo dostrzec. Cobretti 455 GT nawiązuje do Ferrari Modena, Hanzo Indus V8R żywo przypomina Nissana Skyline GTR, Rayback Mohawk to wykapany Chevrolet Camaro, zaś Cobretti Vortek jest bratem bliźniakiem Lamborghini Murcielago. Każdy kto ogląda programy motoryzacyjne w mig rozpozna swoich ulubieńców. W sumie do objeżdżenia przygotowano kilkadziesiąt sportowych fur, amerykańskich krążowników, masywnych półciężarówek oraz terenówek. Większość prezentuje się nienagannie (zdarzają się też brzydale), ale gigantycznej różnicy w prowadzeniu jeepa albo japońskiego „ścigacza” raczej nie wyczujemy. Split Second to wszak zręcznościówka pełną gębą, gdzie liczy się głównie kabotyństwo. Zabrakło natomiast opcji tuningu pozwalającej przynajmniej na modyfikacje wizualne, że już o ulepszaniu gabloty w dopalacze (nitro!) nie wspomnę.

Styl prowadzenia samochodów, jak już zostało wcześniej powiedziane, skupia się wyłącznie na doznaniach oraz frajdzie. Czy będzie zaskoczeniem gdy stwierdzę, iż z realizmem łączy go naprawdę cieniutka nić? Wciskamy gaz do dechy, brawurowo tniemy zakręty szerokim łukiem, wymijamy niebezpieczne przeszkody i zanośmy głośnym rechotem, gdy któryś ze staranowanych przeciwników wypadnie z trasy. Żadne przepisy tudzież drogowe savoir vivre nie obowiązują - cel uświęca środki. Zresztą, eliminowanie oponentów stanowi poniekąd kwintesencję zabawy oraz konieczność, jeżeli chcemy zajmować czołowe miejsca w tabeli. O szerokim wachlarzu wybuchowych „niespodziewanek” czekających na uczestników show możecie przeczytać w następnym rozdziale, tymczasem wróćmy do modelu jazdy. W zasadzie, to mechanika Split Second jest absolutnie bezkompromisowa i bardziej arcade niż Flatout i Burnout razem wzięte. Komunikat pojawiający się przy uruchamianiu gry, informujący o zagrożeniu wynikającym ze stosowania podobnych praktyk w świecie rzeczywistym, nie pojawia się tam przypadkiem. Poczucie prędkości (licznika km/h nie uświadczymy) wprawdzie nie wgniata w fotel, rekompensując to nadzwyczaj łatwym pokonywaniem zakrętów driftem. Słowem - Split Second łączy rekreacyjne wyścigi z mocnym akcentem położonym na anihilację, przepychanki oraz czysty „fun” płynący z dwóch powyższych czynników. Panowanie nad autami nie wymaga godzin treningów, ani dodatkowego kontrolera - siadasz i zasuwasz.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 3

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.