Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Saints Row: The Third - Grand Theft Auto na wesoło

Sebastian Oktaba | 28-11-2011 20:54 |

Szacunek ziom!

Szacunek człowieku! Nawet obdarty z odzienia, pozbawiony dóbr wszelakich oraz wpływowych przyjaciół, musisz wzbudzać respekt inaczej marnie skończysz. W gangsterskim półświatku estyma to najcenniejsza zdobycz, dlatego trzeba intensywnie pracować nad własnym wizerunkiem, nieustannie dostarczając ziomkom dowodów na bycie hardcorowym kozakiem. Podczas rozgrywki nabijamy więc wskaźnik „szacunu” pełniącego w Saints Row: The Third rolę punktów doświadczenia, dzięki czemu awansujemy na wyższe poziomy i odblokowujemy nowe umiejętności, ulepszenia oraz przedmioty. Pasek postępu najszybciej wzrasta jeśli wykonujemy zadania, ale praktycznie wszystkie nawet pozornie nieistotne czynności, owocują przyznaniem cennego „expa”. Niezależnie czy wyprzedzamy na trzeciego, zabijamy członków rywalizującego gangu czy przebieramy w odjazdowe ciuszki - licznik ciągle cyka przybliżając do unikalnych premii i bonusów.

Każdy kolejny poziom „szacunu” przynosi sporo interesujących zdolności do wykupienia, dostępnych z poziomu menu wzorowanego na interfejsie smartfona. Wystarczy wejść w zakładkę ulepszenia i oczom naszym ukaże się dziesięć kategorii, gdzie znajdziemy po kilkanaście lub kilkadziesiąt skilli, znacznie ułatwiających dalsze gnębienie mieszkańców Steelport. Oprócz tradycyjnego zwiększenia żywotności, długości sprintu, redukcji zainteresowania policji, szybszego przeładowywania broni tudzież podwojenia ilość noszonej amunicji, znajdziemy także mnóstwo cholernie dziwnych i nietuzinkowych zdolności. Wysysanie krwi z zakładników, otrzymywanie pojazdów bez konieczności ich szukania, gigantyczne rękawicę robiące z przeciwników krwawą miazgę albo wyłączenie efektu ragdoll przy wybuchach - takie cuda można kupić wraz z konsekwentnym wspinaniem po drabinie zbrodni. Rozwijamy zresztą nie tylko siebie, ale również gang, fortece, pojazdy i zdobywamy wiele oryginalnych gadżetów np.: maczugę w kształcie męskich genitaliów.

Pieniądze zdobywane w trakcie eskapad przeznaczamy na lansowanie, dozbrajanie, kupowanie ubranek oraz pozostałe czynności z simsowymi korzeniami. Wizyty w sklepach odzieżowych, gabinetach chirurgii plastycznej, salonach tatuażu i magazynach z bronią przecież kosztują, niemniej szybko dorabiamy się dużego majątku, a dzięki zakupom zagarniamy coraz więcej „szacunu”. Wybór najróżniejszych gadżetów jest zresztą przeogromny - naszego bandziora przyodziejemy nawet w strój wojowniczej księżniczki, zbroję rycerza czy tunikę ministranta. Obok typowego konsumpcjonizmu funkcjonuje także wątek ekonomiczny, bowiem niektóre specjalistyczne budynki możemy kupować, otrzymując regularne przychody od prowadzonego interesu. Przy okazji przejmujemy kontrolę nad dzielnicami Steelport i nieustannie okładamy z członkami przeciwstawnych grup - całokształt przypomina nieco założenia Grand Theft Auto: San Andreas, dodając grze odrobiny powagi.

Aglomeracja w jakiej umieszczono akcję Saints Row: The Third niestety nie dorównuje Liberty City zarówno pod względem infrastruktury, udostępnionego obszaru, jak i rozmaitości. Większość lokacji wygląda podobnie, miastu ogólnie brakuje nieco charakteru, zaś największymi ulicami jeździ raptem kilka samochodów jednocześnie. Tylko czasami byłem świadkiem blokady, strzelaniny i policyjnego pościgu lub zaobserwowałem kloszarda uporczywie grzebiącego w śmietniku - życie niby jakieś występuje, ale Grand Theft Auto w tym aspekcie niepodzielnie rządzi. Teren działań obejmuje trzy wysypy, ale przejechanie z jednego krańca na drugi zajmuje około czterech minut, a oprócz centrum hazardu brakuje zapadających w pamięci dystryktów. Stylizacja Steelport sprawia wrażenie inspirowanej GTA III, chociaż zakres możliwości bardziej wskazuje na GTA: San Andreas, natomiast luzacki klimat delikatnie odbija w kierunku GTA: Vice City. Cóż, nawet jeśli twórcy starali się zdystansować od głównego rywala, to skojarzenia bywają silnie i chyba uzasadnione.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 5

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.