Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Risen PC - Nowe szaty Gothic

Sebastian Oktaba | 26-10-2009 13:13 |

Magia i Mlecz

Zgodnie z obietnicami, gruntownym przeobrażeniom poddany został system walki bezpośredniej. Zmiany okazały się konieczne, bowiem pietą achillesową Gothic 3 (jedną z wielu) były właśnie irytujące, chaotyczne i nieprzyjemne potyczki. W przeciwnym wypadku, idę o zakład, Piranha Bytes nie kiwnęła by nawet palcem. Jedno trzeba przyznać, ciupanie bronią białą nareszcie nabrało sensu. Niemniej jeżeli mam być zupełnie szczery, nadal nie jestem w pełni zadowolony z efektów prac. Zmiany są zauważalne i poszły we właściwym kierunku, ale autorzy chyba sami nie wiedzą czego naprawdę chcą. Walki nie są tak dynamiczne, jak można by oczekiwać. Szybko popadają w schematy, polegające na permanentnym blokowaniu oraz prostych kontratakach, gdy przeciwnik skończy swoją serię. Brakuje pierwiastka nieprzewidywalności skoro wiadomo iż szkielet zawsze atakuje dwa razy pod rząd następnie przechodząc do defensywy, dając nam wtedy szansę się wykazać. Taktyka? Nie, prędzej wyczucie oraz szczypta zręczności. Więcej wprawy wymagają uniki, pozwalające błyskawicznie oskrzydlić adwersarza, chociaż ich roli nie należy przeceniać. Gdyby jeszcze bezimienny nie poruszał się z gracją tygodniowego trupa całość wyglądała by znacznie zgrabiej. Niestety, animacja postaci do najlepszych wcale nie należy, zaś wszystkie ruchy wyglądają niezbyt naturalnie. Przypomniawszy sobie zręczność z jaką Geralt wywijał stalowym ostrzem, trudno powstrzymać się od niewybrednych komentarzy (kuternoga!). Festiwal skoków w wykonaniu bezimiennego stanowi wystarczający powód, aby zaniechać tej makabrycznej czynności. Gdy już osiągniemy odpowiedni stopień wtajemniczenia w posługiwaniu się dowolnym orężem, nawet starcia z większą ilością nieprzyjaciół przestają być wyzwaniem i przedzieramy się przez zastępy wrogów z siłą huraganu. Jeno zapuściwszy się zbyt daleko spotkamy potwory, którym sprostać zwyczajnie nie damy rady. Rezygnacja ze skalowania poziomu trudności była zdecydowanie dobrym wyborem. Hmmm... mogło być gorzej. Zmiany cieszą o tyle, że walka jest codziennością Risen, zatem ponowne olanie tej kwestii skończyłoby się szturmem na siedzibę Piranha Bytes i palowaniem.

Cóż więcej moi mili? Kwestie związane z magią oraz łucznictwem praktycznie nie zostały ruszone. Kto grał w Gothic, ten więcej wiedzieć nie musi. Pragnę jedynie zauważyć, że zdanie się na łaskę klasycznej broni miotanej to inwestycja niepewna. Rolę łuku oraz kuszy lepiej traktować fakultatywnie, jako urozmaicenie „menu”. Z kolei faceci w pidżamach, czyli parający się magią kryształów, wcale źle na tym nie wychodzą. Szkoły mamy trzy z których najbardziej efektywna okazuje się ścieżka ognia, chociaż reszta też jest niczego sobie. Spośród zaklęć wszelakich w pamięci zostaje przemiana w „łodzika” - małego ślimaka, dzięki czemu przenikniemy do pozornie niedostępnych miejsc. Przyda się również lewitacja oraz telekineza ułatwiające zaglądanie tam, gdzie wzrok nie sięga. Tworzenie postaci ukierunkowanej na magię jest o tyle przyjemne, iż po świecie Risen porozrzucano dziesiątki kamiennych płyt podnoszących współczynnik mądrości. Podbijanie statystyk nie jest więc wielkim problemem i można zaoszczędzić trochę przy pobieraniu nauk. Ciekawostką są kryształy, uniemożliwiające rzucanie czarów na pewnym terytorium, co czasami bywa zgubne w skutkach. Niezwykle przydatne okazują się runy, stanowiące alternatywną drogę do poznania arkanów wiedzy tajemnej. Część umiejętności wzajemnie się uzupełnia, jak wydobywanie rud metali oraz kowalstwo. Fach rzemieślniczy tym bardziej procentuje, że zastanawiająco mało znajdujemy unikatowych pancerzy, czego nie można powiedzieć o biżuterii której występuje całkiem sporo. Żeby nie latać z gołym tyłkiem oraz pustymi rękoma warto zainwestować w kowalstwo, jako że oferta wyspecjalizowanych sklepów jest wyjątkowo skromna. Bardzo dużo frajdy zapewnia eksploracja licznych jam, grot, podziemi, świątyń oraz pozostałych wilgotnych i mrocznych lokacji. Poszukiwanie skarbów czy drogocennych kamieni bawi jak nigdy dotąd. Bezdenny plecak, zdolny pomieścić dowolną ilość przedmiotów, przyda się każdemu. Gra kultywuje modelowi „zbieracza”, poniekąd zmuszając do ładowania w kieszenie wszystkiego co popadnie. Nigdy nie wiadomo, kiedy przyda się jakiś „śmieć”. Ot, kolejny punkt na bardzo długiej liście, który zbliża Risen do Gothic.

Korzenie nowej produkcji Piranha Bytes sięgają tak głęboko, że nie sposób zarzucić jej podobieństw także pod względem lokacji. Miasto portowe wygląda dziwnie znajomo, stanowiąc w zasadzie jedyne większe skupisko ludności. Kryjówka bandytów Dona Estabana ulokowana na bagnach, to wszak niemal Nowy Obóz. Z kolei Wulkaniczna Twierdza Inkwizytora zdradza wyraźne podobieństwa do Klasztoru Magów Ognia. Zatem kilka poprzednich części Gothic w pigułce. Wielopoziomowość terenów sprawia, iż pomimo niewielkich rozmiarów, świat początkowo wydaje się ogromy. Jednak to tylko złudzenie, które z czasem zaczyna słabnąć. Gra wcale nie jest trudna do „ogarnięcia” co rzutuje na czas zabawy - około 25 godzin. Jak na cRPG to niewiele. Bestiariusz obfituje zarówno w potwory będące obowiązkowym kanonem fantastyki, jak i całkowite oryginały. Nie mogło zabraknąć szkieletów, ghuli, gnomów oraz wilków. Z kolei takie dziwadła jak szarańcza bojowa (?), gigantyczny sęp morski czy kolcoszczur stanowią akcent charakterystyczny dla niemieckich programistów, słynących z nieprzeciętnej wyobraźni. Risen pomimo wielu zalet, nadal zdradza piętno „Gothickowości”. Poza samowykonującymi się zadaniami, błędów naliczyłem co najmniej garść. Najbardziej razi zawieszanie się postaci w trakcie wskakiwania na półki skalne, definitywnie kończące przygodę. Po prostu bohater znika, jakby wpadł pod teksturę! Prawdziwe czary... Osobiście nie spotkałem się z przypadkiem zepsutego skryptu, lecz na forach internetowych nie brakuje rozpaczliwych próśb o pomoc w takich sprawach. Niezmiernie wkurzające jest również powtarzanie się twarzy NPC, co podważa wiarygodność przedstawionego świata oraz brak możliwości swobodnego biwakowania. Zarzuty można by mnożyć, lecz uczciwie trzeba przyznać że w stosunku do Gothic 3, Risen zasadniczo jest zjadliwy. Nie jest to tytuł pozbawiony wad, aczkolwiek nie wpływają one dramatycznie na komfort zabawy. No i ten klimat...

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.