Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Ojciec Chrzestny II - Jak tatuś zrobi dzióbek...

Sebastian Oktaba | 25-05-2009 14:35 |

Jak tatuś zrobi dzióbek ...

Ojeciec Chrzestny II zabierze nas do trzech odmiennych miast, zarówno pod względem klimatu jak infrastruktury. Ponury i szaro-biury Nowy Jork nie robi piorunującego wrażenia. Zdecydowanie lepiej prezentuje się słoneczna i kolorowa Floryda. Przez chwilę miałem nawet wrażenie, że Vice City powróciło. Ostatnią lokacją czekającą na zagospodarowanie jest Kuba, a gorący klimat podsyca trwająca w najlepsze rewolucja. Początkowo, gdy czujemy się jeszcze przytłoczeni nowymi możliwościami, nic nie zapowiada rozczarowania. Dopiero po kilkuminutowej przejażdżce alejami Nowego Jorku wychodzi na jaw, że to zaledwie kawałek metropolii nijak związany z Wielkim Jabłkiem! Rozmiarami może co najwyżej być porównywany z jedną dzielnicą Liberty City i na dobrą sprawę jeździmy w kółko. Miami, przy NY to prawdziwy kolos, ale także niezbyt imponujący. Kuba honoru Ojca nie ratuje, więc lepiej przemilczeć tę kwestię. Wszystko to sprawia, że świat wydaje się mały, sztuczny i sztampowy. Cóż, spodziewałem się znacznie więcej, biorąc pod uwagę jak na tym polu wypada konkurencja. Jeżeli lubisz po prostu jeździć po aglomeracji, zwiedzać zakamarki i szukać ciekawych miejsc, Ojciec Chrzestny II niewiele ci zaoferuje. Z drugiej strony, jeżeli nie ma nic do roboty ponad zdobywanie i obronę interesów, sensowność bezcelowego kluczenia byłaby mocno dyskusyjna. Pomiędzy lokacjami przemieszczamy się przy pomocy lotnisk i co ciekawe, nic nas przeloty nie kosztują. Zniżki dla mafii to coś wręcz nieopisanie wspaniałego. Na pochwałę zasługuje bardzo przejrzysta minimapa, chyba najlepsza jaką do tej pory wśród gier GTA-podobnych dane mi było zobaczyć. Reasumując, znowu zabrakło odpowiedniego rozwinięcia i wykończenia.

Cztery koła to jedyny, nie licząc własnych nóg, doraźny środek transportu. Żadnych motocykli, łodzi, rowerów czy śmigłowców nie uświadczymy. W latach 60 widocznie jeszcze nie istniały. Niepodzielnie królują samochody, których oszałamiającej ilości nie naliczyłem. Oczywiście, są to fikcyjne pojazdy, niemniej łatwo rozpoznać charakterystyczne sylwetki klasyków amerykańskiej motoryzacji. Shelby GT, Chevrolet Corvette, Chrysler Convertible czy Camaro dumnie suną ulicami i każdy można własnoręcznie przetestować. Nie chę się spierać, acz wydaje mi się iż część wymienionych modeli pojawiła się później niżeli w 1958 roku. Model jazdy nie należy do ekscytujących, łatwych oraz przesadnie przyjemnych. Fury zachowują się ociężale, zaś o zręcznych manewrach można zapomnieć. W porządku, kąśliwe powiedzenie o autach z USA, jakoby jeździły tylko do przodu może być tu pewnym wytłumaczeniem. Powątpiewam jednak w chęć skrupulatnego zachowania realizmu jazdy, skoro cała reszta ma charakter czysto zręcznościowy. Podobnie sprawa wygląda z kolizjami. Ot, dwa betonowe kloce zderzają się na drodze i słychać tylko donośne „bum!”. No bardzo przepraszam, gdzie są strefy zgniotu? Ojciec Chrzestny II pod tym względem wypada niewiele lepiej niż mocno krytykowane Saint Row 2. Samo przejmowanie interesów, to praca niełatwa i niebezpieczna. Gdy już dotrzemy na miejsce, próżno oczekiwać serdecznego powitania, za to bardziej prawdopodobne jest zarobienie kulki w potylicę. Strzelanin nie zabraknie, zaś korzystanie z arsenału jest stosunkowo przyjemne. Poza tym zawsze to jakieś urozmaicenie zabawy. Ponieważ działamy najczęściej w grupie, wrażenie uczestnictwa w prawdziwej walce Rodzin jest namacalne. Głupotę kompanów, choć bezdyskusyjną, od biedy można ścierpieć. Jeżeli dopuścimy się czynu karalnego, ktoś może nas zobaczyć i wezwać policję. Interesujące, ale gdy szybko oddalimy się z miejsca zbrodni praktycznie zostaniemy bezkarni. Stróże prawa najczęściej gubią trop i rzadko kiedy trzeba się porządnie nagimnastykować żeby im zwiać do kryjówki. Zimnym potem podczas obławy nie zdołałem się oblać ni razu.

Ja tatę proszę, niech tata nie robi wsi! Trudno, już za późno ... Ojciec Chrzestny II, podobnie zresztą jak Saint Row 2 czy Grand Theft Auto IV nie jest pozbawiony wpadek technicznych i merytorycznych. Panowie z Redwood Shores bardzo się spieszyli, skoro ich produkt zdradza wiele symptomów „niedorobienia” i liczne ułomności. Absurdalnych sytuacji nie brakuje. Jedną z najbardziej zaskakujących było zniknięcie właściciela nocnego klubu, który pod naporem ciosów dosłowne wszedł w ścianę. Nie pozostało nic innego, jak ponownie wgrać zapis i jeszcze raz pofatygować się do jegomościa, tym razem ostrożniej przeprowadzając akcję. Przenikanie postaci i pojazdów przez podłoże oraz skopany ragdoll, to widok na tyle częsty, że po jakimś czasie przestaje irytować. Pewne błędy można także zaobserwować podczas oglądania licznych przerywników filmowych. Dominic rozpoczynając konwersację ubrany jest w kamizelkę kuloodporną, by za chwilę zaprezentować się już tylko w marynarce. Mizerne AI współtowarzyszy notorycznie blokujących przejścia i przede wszystkim preferujących taktykę rodem z ZSRR (Naprzód! Huuuura!), bezlitośnie obnaża opisywany tytuł z resztek godności. Zastanawiające są również niektóre idiotyczne sytuacje, gdy jako Don musimy prosić przypadkowych ludzi z ulicy o udzielenie ważnych informacji. Brzmi śmiesznie? Zapewniam, to jeszcze nie koniec farsy. Zwyczajne ukatrupienie jednego z ludzi innej rodziny byłoby zbyt proste, autorzy wpadli więc na „genialny” pomysł. Definitywne wyeliminowanie oprycha możliwe jest tylko w jeden, określony z góry sposób. Uduszenie, podpalenie czy zrzucenie z dachu to wymóg, w przeciwnym wypadku gość zmartwychwstanie ... Heloł?! Szkoda, że nie trzeba odciąć biedakowi głowy by przejąć jego moc (Nieśmiertelny sie kłania). Co prawda nie są to babole całkowicie wypaczające sens zabawy, aczkolwiek od produktu z górnej półki (także cenowej) mamy prawo wymagać dopieszczenia. Suma summarum grywalność Ojca Chrzestnego II wypada niewiele powyżej średniej. Owszem, jest lepiej niż w przypadku opisywanego kilka tygodni temu Saint Row 2, lecz czwarta część GTA nadal pozostaje niedoścignionym wzorem tego typu gier i nic nie zapowiada jej detronizacji. Dopiero Mafia II ma szanse poważnie namieszać, szczególnie ze względu na swój klimat i otoczkę.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.