Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Ojciec Chrzestny II - Jak tatuś zrobi dzióbek...

Sebastian Oktaba | 25-05-2009 14:35 |

Don Korniszon

Jak cię widzą, tak cię piszą. Do naszej dyspozycji oddano zatem bardzo rozbudowany edytor postaci, ułatwiający kreację wirtualnego alter ego. Co prawda Saint Row 2 pod tym względem raczej trudno przebić, ale i tutaj możliwości jest co niemiara. Wpływ na wygląd nawet najdrobniejszych anatomicznych detali (podbródek, oczy etc.) oraz elementów ubioru (koszule, buty, spodnie, dodatki) powinien usatysfakcjonować każdego, w tym także fanatyków The Sims. Zabrakło bodajże jedynie opcji wyboru barwy głosu protegowanego. Co ciekawe, podczas gry pełna modyfikacja image'u głównego bohatera z poziomu menu jest jak najbardziej możliwa. Ma to pewne uzasadnienie, bowiem żadnego sklepu z ciuchami, fryzjera czy butiku nie znajdziemy na całej Florydzie i Nowym Jorku. Ameryka, stolica konsumizmu w wydaniu Ojca Chrzestnego II okazuje się bardzo uboga ... szczególnie w porównaniu do dzieł Rockstars i Volition. Nota bene, trzon rozgrywki jest niemal dokładną kopią serii Grand Theft Auto. Mamy więc widok z perspektywy trzeciej osoby, otwarty świat gry (sandbox) oraz sporo swobody. Nie brakuje również przemocy, krwi, rozbojów i kradzieży. Gra jest bardzo brutalna, niepozbawiona golizny i niecenzuralnych zwrotów. W każdej chwili możemy ukraść dowolny pojazd lub kogoś z zimną krwią kropnąć. Psychopaci poużywają sobie do woli, ku rozpaczy obrońców moralności. Cała zabawa - niespodzianka - ma charakter wybitnie zręcznościowy.

Życiowe doświadczenie uczy, że najlepiej rozrabia się w dobrze zorganizowanej grupie. Z racji iż w Ojcu Chrzestnym II zaczynamy jako Don (yeah!), otrzymujemy do pomocy podwładnych, których liczba będzie systematycznie wzrastać. Co prawda, nie dane nam będzie rozsiąść się wygodnie w fotelu i tylko zarządzać interesami, ale smaku prawdziwej władzy nieco zaznamy. W sumie nasza rodzina może liczyć dziewięciu członków, z czego tylko trzech zabierzemy na czynną akcję. Żołnierze, co warto zauważyć, mogą pochwalić się kilkoma pożytecznymi profesjami. Wśród typów spod ciemnej gwiazdy znajdą się zapaleni piromani, lekarze, kasiarze oraz saperzy. Oczywiście ich użyteczność zależy głównie od wyobraźni i zmysłu taktycznego grającego. Chłopakom z ferajny zlecimy za pomocą prostych komend wysadzenie lokalu konkurencji, odcięcie zasilania aby nikt nie wezwał posiłków czy też rozprucie sejfu. Nieoceniona okaże się także rola lekarza, który pozbiera nas do kupy gdy ołowiane pestki sprawią, że poczujemy się źle i zaczniemy obficie broczyć juchą. W zasadzie wykorzystanie familii nie jest niezbędne w większości przypadków, ale znacznie uatrakcyjnia zabawę i otwiera nowe możliwości. Gdyby nie przedpotopowe A.I. ... Poza tym, przyjemniej jest powozić się po mieście gablotą z wysuniętymi za okno Tommy Gunnami., na które zawsze można liczyć w razie przypadkowego (lub nie) konfliktu. Oddanych pobratymców wedle uznania awansujemy na kolejne szczeble w mafijnej hierarchii (Capo, Consigliere) i rozwijamy ich umiejętności. Ulepszenia obejmują m.in. ilość punktów życia, długości odsiadki, efektywność w łamaniu kończyn czy też obycie z bronią. Ot, taki spłycony element RPG, który mnie osobiście przypadł do gustu. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie papierowe charaktery i nijakość gangsterów. Większość z nich przypomina wyglądem członków The Beatles, robiących jedynie za statystów. Wielka szkoda, rozwinięcie tego aspektu mogło nadać Ojcu Chrzestnemu II niepowtarzalnego klimatu, a pole do popisu było ogromne. Cóż, może w trzeciej części?

Przestępczość zorganizowana jest jak każdy inny biznes. Trzeba być lepszym od konkurencji, a w zasadzie to się jej pozbyć. Dlatego będziemy zmuszeni przejąć określone okręgi przestępcze, które gwarantują różnorakie premie. Nieśmiało przechodzimy do widoku Dona ... i tutaj właśnie pojawiają się wspomniane wcześniej elementy zarządzania, planowania i ekonomii. Brzmi przerażająco? Początkowo faktycznie trudno się w tym połapać, ale zagubienie szybko mija, zaś sam pomysł okazuje interesujący i stosunkowo świeży (SimFather?). Widok Dona to nic innego jak mapa miasta z zaznaczonymi punktami, takimi jak knajpy, domy publiczne, kasyna i posesje. Cała sztuka w tym, aby wyrwać je z łap rywali i samemu ciągnąć zyski z płatnej protekcji. Po udanym rozgromieniu ochrony, namierzamy właściciela przybytku i przystępujemy do „negocjacji”. Tryb zastraszania przedstawiono okrutnie i bez uwzględnienia zasad savoir vivre. Otóż, gdy jegomość nie chce współpracować trzeba znaleźć sposób, który zmusi go do podjęcia właściwej decyzji. Dewastacja mienia, kaleczenie kończyn czy zwyczajne lanie po ryju zawsze przynosi wymierne efekty. Trzeba przy tym uważać żeby nie przekroczyć puntu krytycznego, bowiem martwi sąniewypłacalni. Niektóre placówki mogą być trudno dostępne, ale w końcu od czego mamy specjalistów? Wysadzą ścianę, wyłamią drzwi, odetną zasilanie i droga staje otworem. Oczywiście niegdysiejszy włodarze mogą zgłaszać apelacje, próbując siłą odebrać co im się bezprawnie należy, ale nie z Corleone takie numery. Przezorny zawsze ubezpieczony - wykupujemy więc strażników, a w razie potrzeby dosyłamy w miejsce akcji członków rodzinny. Pieniądze, wpływy i szacunek, oto etos gangstera. Tak, teraz mogę powiedzieć, że dzięki tej namiastce zarządzania można poczuć się jak Don. Niestety procedura przejmowania placówek sprowadza się do jednego monotonnego schematu, który powtarzany kilkadziesiąt razy potrafi zanudzić na śmierć. Na szczęście zdalne kontrolowanie pozyskanych melin działa całkiem sprawnie i ratuje nieco sytuację. Boli natomiast całkowity brak absorbujących zajęć dodatkowych. Panowie Redwood Shores nie mieli nigdy do czynienia z GTA IV ani Saint Row 2? Wstydziłby się Ojciec ...

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.