Recenzja Mafia III PC - Mamma mia! Ależ to słaba podróba GTA
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Chłopaczki z sąsiedztwa robią gierkę
- 2 - Mama, I'm Coming Home
- 3 - Sodoma, gomorra i cholerra jasna
- 4 - Niezbyt kolorowe lata sześćdziesiąte
- 5 - Najpierw strzelaj, potem pytaj
- 6 - Brawurowa gonitwa ku przepaści
- 7 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 8 - Galeria screenów Mafia III
- 9 - Antygaleria screenów Mafia III
- 10 - Oprawa wizualna i podsumowanie
Tradycja w pewnych kręgach uchodzi niemalże za świętość, której pielęgnowanie czyni określoną grupę społeczną bardziej zintegrowaną, zdyscyplinowaną i silniejszą. Podobnemu systemowi wartości hołdują najstarsze organizacje mafijne, wymagające respektowania kodeksu, legitymowania określonym pochodzeniem, czasami nawet przestrzegania właściwego ubioru. Rasowym gangsterem zostaje osoba spełniające wszystkie kryteria, wpisująca w sztywny wizerunek rodziny. Wyobrażacie sobie czarnoskórych drabów w hawajskich koszulach, reprezentujących interesy La Cosa Nostry? Właśnie... Seria Mafia otrzymała tytuł nieprzypadkowo, garściami czerpiąc z włosko-sycylijskich tradycji przestępczych, których wizerunek utrwaliła kinematografia oraz literatura. Dominowali tam oczywiście biali faceci w czarnych garniturach. Pierwsza odsłona była utrzymana w duchu żelaznej klasyki, sequel z małymi odstępstwami podążał wcześniej wytyczoną ścieżką, natomiast trzecia część postanowiła zerwać z kanonem. Czyżbyśmy mieli pierwszą czarną owcę w rodzinie?
Autor: Sebastian Oktaba
Powiedzmy sobie szczerze - sukces Mafii polegał na umiejętnym wykorzystaniu oklepanych gangsterskich motywów, doskonale znanych ze szklanych ekranów oraz powieści sensacyjnych, barwnie przedstawiających mechanizmy rządzące przestępczym półświatkiem oraz rodzinne porachunki. Analogie do głośnej trylogii Ojciec Chrzestny były wszechobecne, obydwie produkcje czeskiego oddziału 2K dosłownie ociekały włoszczyzną, zaskarbiając sobie uznanie odbiorców. Wizerunek głównych bohaterów zamierzenie był stereotypowy - przylizana fryzurka, dobrze skrojony garnitur, karnacja jasno wskazująca korzenie. Mocno zaakcentowano również kwestie hierarchii, lojalności, zwyczajów panujących w familiach. Twórcy świadomie wybrali pewną konwencję, niejako dorabiając Mafii makaroniarską gębę. Porzucenie tego wizerunku byłoby ryzykowne i niepotrzebne, prawda? Tymczasem protagonistą długo wyczekiwanej Mafii III został Afroamerykanin, co wywołało niespotykaną eskalację nienawiści wśród internetowej społeczności, która najwidoczniej poczuła się zrobiona na czarno... przepraszam... personalnie dotknięta decyzją developera.
Krytykom tego pomysłu natychmiast zarzucono rasizm, wszak żyjemy w czasach politycznej poprawności, gdzie wyrażanie własnych opinii zaczyna być postrzegane jako naruszanie standardów moralnych. Oczywiście, pomijam tutaj najbardziej chamskie przypadki rzeczywiście godne potępienia, aczkolwiek genezę problemu doskonale rozumiem, częściowo popierając narzekających. Osobiście oczekiwałem klasycznej mafijnej historii utrzymanej w duchu powieści Mario Puzo, które wymuszają stosowanie pewnych klisz, szablonów i archetypów. Afroamerykanin wydawał się wyborem, nazwijmy to możliwie najdelikatniej, niezbyt optymalnym z punktu widzenia konesera. Zapewne pojawią się teraz argumenty, że bohaterami konkurencyjnego Grand Theft Auto również bywali czarnoskóry, rozgrywce niczego nie brakowało i większość graczy ich polubiła. Stuprocentowa racja! Jednak charakter produkcji Rockstar jest znacznie luźniejszy, więc protagonistą przy właściwej aranżacji mógłby zostać nawet Indianin, Aborygen albo Eskimos. Mafia natomiast była produkcją dojrzalszą, hermetyczną i znacznie bliższą filmowym wzorcom, której eksperymenty mogłyby tylko zaszkodzić.
Wybaczcie trochę przydługi wstępniak, ale decyzje producenta zapewne niejednego weterana zaskoczyły, zmuszając do postawienia arcyważnego pytania - jak czarnoskóry protagonista wpłynął na utrzymanie mafijnego klimatu? Przede wszystkim niewymieniony jeszcze z nazwiska Lincoln Clay, gangsterskiej posady nie otrzymał zupełnie przypadkowo, mogąc pochwalić się solidną kartoteką i bagażem życiowych doświadczeń. W gruncie rzeczy jest charakterem zbliżonym do Vitto Scaletty - miał trudne dzieciństwo, zaliczył służbę wojskową, potem postanowił wkroczyć na ścieżkę przestępstwa itp. Gdyby wstawiono tutaj facjatę opalonego Sycylijczyka społeczność byłaby zachwycona. Dlatego ocenianie Mafii III wyłącznie przez pryzmat karnacji głównego bohatera, nawet jeżeli teoretycznie Lincoln nie pasuje do pierworysu mafiosa, byłoby niesłychaną ignorancją. Poza tym, najważniejsza jest warstwa fabularna oraz mechanika, która również przeszła gruntowną przebudowę, nawet bardziej fundamentalną niż obsada. Zapowiedzi kreowały bowiem obraz niebezpiecznie przypominający Grand Theft Auto, które dotychczas swoich konkurentów bezlitośnie miażdżyło.
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- następna ›
- ostatnia »
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Chłopaczki z sąsiedztwa robią gierkę
- 2 - Mama, I'm Coming Home
- 3 - Sodoma, gomorra i cholerra jasna
- 4 - Niezbyt kolorowe lata sześćdziesiąte
- 5 - Najpierw strzelaj, potem pytaj
- 6 - Brawurowa gonitwa ku przepaści
- 7 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 8 - Galeria screenów Mafia III
- 9 - Antygaleria screenów Mafia III
- 10 - Oprawa wizualna i podsumowanie
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150