Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Legendary: The Box - Przeterminowana puszka

Sebastian Oktaba | 25-12-2008 13:01 |

Strzelanie na śniadanie

Legendary: The Box oferuje zabawę łatwą, szybką oraz, no właśnie - czy przyjemną? Owszem, chociaż nie jest to tytuł z najwyższej półki, kilka godzin wesołej rąbanki mamy jak w banku. Pod jednym warunkiem - że nieco oldschoolowe podejście do tematu nam nie przeszkadza. Naiwna fabuła, której wydarzenia obserwujemy bez większych emocji, równie dobrze mogłaby nie istnieć. Jednak obowiązujące standardy wymagają nawet najbardziej wyświechtanych historyjek, aby umotywować czymś działania głównego bohatera. Zadania także dalekie są od różnorodności czy choćby szczypty oryginalności. Najczęściej biegniemy szaleńczo przed siebie, przekręcamy kolejne zawory, otwieramy przejścia i oczywiście zabijamy setki potworów. Sporadycznie występujące zagadki i elementy zręcznościowo - platformowe nie są specjalnie wymagające, ale zawsze odrobinę urozmaicają czas spędzony z grą. Kilkukrotnie zajdzie potrzeba utorowania sobie drogi wykorzystując do pomocy fragmenty otoczenia, aczkolwiek poziomem skomplikowania Legendary nie może mierzyć się nawet z Half Life 2. Nowy wymiar rozrywki ani miraż gatunków nam zdecydowanie nie grozi. W zasadzie The Box pod pewnymi względami przypomina Turoka, który do najbardziej innowacyjnych Fps'ów przecież nie należał i ciężko sklasyfikować go w czołówce tegorocznych tytułów.

Z pewnością ciekawie prezentuje się niecodzienny bestiariusz, przy tworzeniu którego autorzy czerpali inspirację z mitów, nie tylko starożytnej Grecji, ale również skandynawskich. Nieco wychudzone, lecz piekielnie szybkie, wilkołaki (ala Dog Soldiers) w większych grupach mogą stanowić poważne zagrożenie, nijak się jednak mają do dumnych i potężnych gryfów. Nari są dla odmiany małymi stworkami przypominającymi bezrękie dzieci (?!), posługujące się telekinezą i materializujące dopiero w chwili ataku. Z kolei Minotaur to już prawdziwy taran, chłonący ołów w ilościach hurtowych, z którym walka może zająć dobre kilka minut. Legendarny Kraken, okupujący pałac Buckingham i Big Bena, to zaiste ciekawa wizja, zaś golem złożony z fragmentów autostrady, gruzów i samochodów, wysoki na kilka pięter, wręcz wbija w fotel. Warto wspomnieć przy tym, że każda maszkara posiada jakąś piętę achillesową. Wilkołak pozbawiony głowy nie zdoła zregenerować sił, Minotaur posiada wrażliwe plecy, a ogniste jaszczury źle znoszą kontakt z wodą. Niestety, menażeria szybko się wypala i w dalszej części gry nie spotykamy zbyt wielu nowych przeciwników. Szkoda, tym bardziej, że wybór mitycznych stworzeń jest przecież ogromny. Gdzie harpie, bazyliszek lub cyklop? Przynajmniej wykonanie potworów stoi na przyzwoitym poziomie, czego nie sposób powiedzieć o żołnierzach, zarówno Czarnego Zakonu, jak i Rady 98. Zwracam w tym momencie szczególną uwagę na twarze humanoidów, które wyglądają nienaturalnie, plastikowo i sztucznie. Zachodzę w głowę, czemu główny bohater decyduje się ratować Vivan Kane, której uroda ... no cóż, jest wysoce wątpliwa.

Bezbronni absolutnie nie jesteśmy, chociaż arsenał niczym nie zaskakuje. Pistolety, karabiny maszynowe, granaty, koktajle Mołotowa, strzelba, miotacz ognia oraz CKM i wyrzutnia rakiet to w zasadzie wszystko. Sposób prowadzenia ognia całkiem przypadł mi do gustu, szczególnie długie serie z CKM po dwieście naboi, aż chciałoby się wywrzeszczeć „aaaaa!!!” wypruwając kolejną taśmę. Klasyczne wyposażenie uzupełnia wielokrotnie już wspomniany Animus. W Legendary: The Box nie występują apteczki, leczymy się więc energią pozostawiona przez zabite monstra. Owa moc może również posłużyć jako broń ogłuszająca, szczególnie przydatna podczas starć z większymi oponentami. Gwoli ścisłości trzeba przyznać, że zestrzelenie gryfa z RPG potrafi uszczęśliwić nawet największego ponuraka. Na plus należy zaliczyć momenty, gdy nie sposób oderwać dłoni od spustu. Wróg napiera ze wszystkich stron, towarzyszący nam członkowie oddziałów Rady 98 giną rozszarpywani przez wilkołaki, a gdzieś w oddali właśnie rozbił się śmigłowiec. Ogółem, scenek, w których potwory masakrują ludzi, nie brakuje, sporadycznie można nawet zobaczyć rywalizację pomiędzy niektórymi gatunkami. Kilka przykładów możecie zobaczyć na załączonych screenach. Jako, że The Box jest grą nastawiona na bezpardonową akcję, opracowanie błyskotliwego A.I. najwyraźniej nie było celem programistów. Zarówno mitologiczne, jak i zupełni współczesne, siły nieprzyjaciela charakteryzuje jedno - głupota. Maszkarom jeszcze można wybaczyć, ale elitarne oddziały złożone z nieporadnych imbecyli to już nic ciekawego.

Klimat waha się, w zależności od planszy, pomiędzy katastroficznym, grozy i totalną jatką. Wykonanie lokacji jest przyzwoite, chociaż w oczy uderza sterylność, ubogość zastosowanych dekoracji oraz niewielka ilość przygotowanych poziomów. Metro, kanały, klasztor, gotycki cmentarz oraz ruiny miast i biurowce to dość skromne zestawienie. Kolejnym problemem okazuje się totalna liniowość map. Po prostu nie ma żadnej możliwości, aby samemu choć w minimalnym stopniu wybrać ścieżkę, którą zechcemy podążać. Przeskoczenie kupy gryzu lub barierki okazuje się niemożliwe, jeżeli taka opcja nie została przez autorów przewidziana. Trasę dyktują elementy otoczenia oraz skrypty, dlatego często czujemy się prowadzeni za rączkę lub wręcz popychani na gwałt do przodu. Sytuację ponownie ratuje spora dawka akcji, która niespecjalnie pozwala na błądzenie i rozmyślanie nad alternatywami. Kierowana przez nas postać porusza się żwawo, biega zaś szybciej od samego Flasha Gordona, co czasami utrudnia wyczucie gdzie wyląduje po skoku. Poza tym gra nie grzeszy długością, wystarczą raptem trzy lub cztery wieczorne posiedzenia i sprawa załatwiona.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.