Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Left 4 Dead 2 - Trup ściele się gęsto

Sebastian Oktaba | 25-01-2010 14:34 |

Po trupach do celu

Radosne uganianie się za zombie z giwerą w ręku tudzież zmykanie przed rozszalałą hołotą, rozłożono na pięć powiązanych ze sobą kampanii. W poszczególnych epizodach widać wyraźne nawiązania do filmów (min.: Świt Żywych Trupów) o podobnym klimacie, stanowiące miły akcent dla fanów gatunku. Jednak scenariusz, jak się rzekło, odgrywa marginalną rolę, tylko utrzymując całość w twardych ryzach. Gdzieś na horyzoncie majaczy widmo bezpiecznego opuszczenia „Dead Zone”, ale to wyłącznie pretekst... Do czego? Maskary, rzecz jasna! Left 4 Dead 2 to przecież rzeź w znaczeniu dosłownym, równie obrzydliwa, co cholernie miodna. Ot, sytuacja rodem ze „straszaków” klasy „B”, kiedy w pełni świadomi niedyspozycji fabularnych, zasiadamy przed ekranem z zupełnie odmiennego powodu. Spragnieni mocnych wrażeń. Trup ściele się gęsto, zalewając ekran juchą oraz najróżniejszymi organicznymi wydzielinami, podczas gdy gęby graczy rozświetla promienny uśmiech. Zainfekowani potrafią napierać nieprzerwanymi falami dobrowolnie zgadzając się na szatkowanie, przypalanie i dziurawienie wrzeszcząc przy tym opętańczo. Ewentualnie to my skończymy jako obiad rozrywani na strzępy ostrymi pazurami umarlaków. Istne pandemonium, dzięki czemu nie mamy wrażenia uczestnictwa w makabrycznej komedii, lecz w krwawym interaktywnym survival horrorze. Left 4 Dead potrafi także przerazić, szczególnie gdy preferujemy nocne sesje ze słuchawkami na uszach. Drodzy rodzice, nie kupujcie opisywanego tytułu Waszym milusińskim, jeżeli chcecie należycie dbać o ich zdrowie psychiczne. Produkt Vavle jest propozycją dla zdecydowanie starszych graczy, odpowiednio wypaczonych przez długoletnie obcowanie z podobnymi produkcjami.

W Left 4 Dead 2 zgodnie z tradycją (wybitnie świecką) usilnie przebijamy się do punktów kontrolnych, sporadycznie rozwiązując proste zadania oraz unicestwiając po drodze tysiące wygłodniałych adwersarzy. Czasami, żeby przejść dalej zachodzi potrzeba przesunięcia przeszkody zawalającej drogę albo dostarczenia spragnionemu sklepikarzowi jego ulubionej coca-coli. Nadarzy się również niebywała okazja pomajstrowania przy rollercoasterze, celem wywołania jeszcze większego chaosu niż obecnie panujący (motyw z Zombieland). Zazwyczaj czynności ograniczają się do wciśnięcia odpowiedniego klawisza, aczkolwiek widywaliśmy shootery znacznie mniej skomplikowane. Owszem, filozofia rozgrywki jest stosunkowo prosta, ale nie banalna, zaś atmosfera bije na głowę większość „przekombinowanych” tytułów aspirujących do miana horroru. Właśnie dlatego gry autorstwa Vavle nie sposób postawić w jednym rzędzie obok NecroVision czy Painkillera. Poza tym, tak się niefortunnie składa, że niemal zawsze po udanym zaliczeniu polecenia, pojawia się kolejna horda gotowa nas zmasakrować. I tak w kółko, do samego końca - naszego lub ich. Liczy się kooperacja, taktyka oraz celność. W tym monecie można popuścić (uuu)... wodze fantazji naturalnie, zastanawiając się, czego w sequelu Left 4 Dead naprawdę zabrakło. Osobiście liczyłem głównie na etapy z aktywnym udziałem pojazdów lub ciężkiego sprzętu, niestety takich niespodzianek Vavle nam poskąpiło. Wielka szkoda, tym bardziej iż przygotowanie chociażby jednego poziomu rozgrywanego na „pace„ jeepa lub z wnętrza śmigłowca niesłychanie uatrakcyjniłoby rozgrywkę. Cóż, pozostaje wystosować podobne postulaty pod adresem Left 4 Dead 3... Na szczęście pomimo braku widocznych innowacji, zabawa jest tak samo wyborna, jak w przypadku utytułowanego poprzednika.

Lokacje jakie przyjdzie nam zwiedzać są dość zróżnicowane, więc na monotonię nie sposób narzekać. Pasowałoby wręcz pochwalić bardzo dobre projekty etapów, odpowiednio wyważone i klimatyczne. Ogromne centrum handlowe, jak żywo przypomina sceny z filmu Dawn of the Dead. Z kolei motel przy autostradzie zawalonej dziesiątkami opustoszałych aut, absolutnie nie będzie miejscem upragnionego odpoczynku. Zajrzymy również do parku rozrywki, gdzie czeka wycieczka przez tunel miłości oraz wspomniany wcześniej rollercoaster. Wcale nie gorzej wypada scena rockowa, na której ocaleni bronią się przed hordami zombie - mocne nagłośnienie, fajerwerki oraz Nick, Rochelle, Coach i Ellis w roli „gwiazd wieczoru”, to groteskowe widowisko. Poza tym będą jeszcze miasteczka, cmentarz, pola kukurydzy, fabryki oraz bagna inspirowane fenomenalnym modem do Half Life - They Hunger. I chociaż część misji rozgrywa się w trakcie dnia, o dziwo Left 4 Dead nic nie straciło na sile wyrazu. Zmagania z truposzami są emocjonujące zarówno o północy jak i w samo południe. Twórcy, oprócz oczywistych poprawek, zapowiadali także odświeżenie AI Detectora - systemu odpowiadającego za implementowanie zmian w trakcie rozgrywki. Zmienne ścieżki do punktów kontrolnych czy dostosowywanie gry do naszego stylu, brzmiały obiecująco. Niestety, ostatecznie tylko w kilku z góry ustalonych miejscach można odczuć faktyczne działanie AI Detectora. Najwyraźniej nikt w Vavle nie pomyślał o generowanych losowo planszach rodem z Diablo 2 - wtedy Left 4 Dead 2 byłoby prawdziwą rewolucją. Tymczasem pozostaje przynajmniej nieprzewidywalność, kiedy może pojawić się wataha trupów forsująca bramy, ogrodzenia, wywarzająca drzwi czy wysapująca się z kanałów...

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.