Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Ghost Recon: Wildlands PC - Dziki kraj, dziki sandbox

Sebastian Oktaba | 05-04-2017 08:00 |

Największy sandbox w historii Boliwii

Ghost Recon: Wildlands to rasowy sandbox konstrukcją przypominający Just Cause czy Grand Theft Auto, zatem oferujący ogromną swobodę przemieszczania po gigantycznej planszy. W zasadzie powinienem napisać GIGANTYCZNEJ, ponieważ Boliwia jest naprawdę wielgachnym terenem, wielokrotnie przerastającym wspomniane wcześniej produkcje. Szczerze powiedziawszy, kiedy objechałem pierwszą prowincję byłem święcie przekonany, że zwiedziłem wszystkie zakamarki, ale przesunięcie rolką na kilkupoziomowej mapie ujawniło ponad dwadzieścia takich dystryktów! Byłem nieźle zszokowany tym widokiem. Dlatego później poruszałem się wyłącznie śmigłowcem rezygnując z pojazdów kołowych. Chodziło o zaoszczędzenie czasu, gdyż najwięcej miejsca zajmują tereny zalesione, węzły górskie, akweny, pastwiska oraz plantacje, gdzieniegdzie tylko przeplatane ośrodkami miejskimi, fabrykami, bazami wojskowymi, wypasionymi rezydencjami. Różnorodność nie dorównuje niestety rozmiarowi. Wrażenie pustki próbowano zatuszować widowiskowością i... Ghost Recon: Wildlands faktycznie wygląda wspaniale. Takich plenerów nie zobaczycie nigdzie indziej, zwłaszcza kiedy usiądziecie za sterami helikoptera. Tylko czy zabiegi estetyczne wystarczyły?

Recenzja Ghost: Recon Wildlands PC Dziki kraj, dziki sandbox [nc4]

Gigantyczny świat wykreowany na potrzeby Ghost Recon: Wildlands, oprócz stosunkowo niewielkiej różnorodności bezsprzecznie pięknego otoczenia, cierpi na schorzenie zwane martwicą. Brak tętniącego życiem ekosystemu wzorem ostatnich Watch Dogs lub Grand Theft Auto, prędzej czy później zaczyna doskwierać. Wystarczy na chwilę zatrzymać samochód, poobserwować postacie niezależne, sprawdzić jak reagują kiedy zaczniemy rozrabiać. Wtedy wychodzi przysłowiowe szydło z worka - algorytmy sztucznej inteligencji są wyjątkowo ograniczone. Czasami dojdzie gdzieś do strzelaniny, a nawet dostrzeżemy jakiś wybuch, jednak to zasadniczo wyczerpuje temat spontanicznych akcji. Zapomnijcie również o beztroskim rozjeżdżaniu, faszerowaniu ołowiem bądź nękania cywili, ponieważ skutkuje to komunikatem Game Over. Zresztą, zwykli przechodnie wyjątkowo sprawnie umykają pojazdom, więc trudno kogokolwiek tak uśmiercić (wygląda to zabawnie, przypominając Midtown Madness 2). Oczywiście, limity zapobiegające nadużywaniu przemocy normalnemu graczowi nie powinny specjalnie przeszkadzać, ale apatyczne zachowanie gawiedzi skutecznie podkopuje klimat każdego sandboxa. Zabrakło także losowych sekwencji wywołanych interakcjami z otoczeniem, które doskonale znamy z Grand Theft Auto - tutaj ludziki nie przejawiają żadnych aktywności wykraczających poza maszerowanie, bezczynne stanie lub umieranie.

Recenzja Ghost: Recon Wildlands PC Dziki kraj, dziki sandbox [nc24]

Fabularnie w gruncie rzeczy również jest średnio ciekawie, pomimo iż najmłodsze dziecko Ubisoftu próbuje stwarzać pozory dobrze napisanego - przygotowano sporo filmików nakreślających sylwetki bandziorów, mamy precyzyjnie przedstawioną machinę brutalnego biznesu narkotykowego, wprowadzono elementy zaczerpnięte z filmów sensacyjnych. Teoretycznie wszystko to powinno zaowocować niezłą produkcją, ale summa summarum Ghost Recon: Wildlands okazuje się nijakie. Brakuje naprawdę solidnego wątku głównego, wartkich dialogów, godnych zapamiętania postaci drugoplanowych czy nawet charyzmatycznego protagonisty. Jednym zdaniem - otrzymujemy piękną i rozbudowaną wydmuszkę, nastawioną wyłącznie na niezobowiązującą kooperację. Każda dzielnica Boliwii to zestaw osobnych misji fabularnych i pobocznych, zamkniętych jednak w nieustannie powtarzanych schematach, które zazwyczaj kręcą się wokół oczyszczenia obszaru z mafiosów. Przygotowanie do konfrontacji zawsze wygląda podobnie - najpierw przeczesujemy dzielnicę szukając danych wywiadowczych, odblokowujących zlecenia, potem przystępujemy do wykonania brudnej roboty, ostatecznie stając naprzeciwko lokalnego watażki. Ukatrupienie kilku mniejszych bossów otwiera drogę do załatwienia wiceszefów, później bierzemy na celownik oficerów i finalnie samego El Sueño.

Recenzja Ghost: Recon Wildlands PC Dziki kraj, dziki sandbox [nc27]

Większość misji tworzących rdzeń kampanii nie imponuje również złożonością, wyglądając na robotę amatorów lub owoce generatora - przeważnie jedziemy pod wskazany palcem adres, zabijamy watahę żołnierzy kartelu, wykonujemy cel operacji (likwidacja, eskorta, przechwycenie, dywersja) oraz inkasujemy nagrodę. Kontrakty są bardzo szybko rozgrywane, brakuje etapów pośrednich i skrupulatnego planowania kolejnych kroków, czyli otoczki budującej zaangażowanie oraz tworzącej odpowiednią atmosferę. Pewnie dlatego zupełnie nie czułem adrenaliny związanej z przeprowadzaniem tajnych operacji w czteroosobowym zespole z komputerowymi botami. Watch Dogs 2, Grand Theft Auto V albo ostatnie odsłony Assassin's Creed miały zdecydowanie lepsze kampanie, gdzie zarówno wirtualny świat, klimat, fabuła i zadania, stanowiły filary odpowiadające za grywalność. Tutaj single player w ogólnym rozrachunku niestety zawodzi, mając niewiele do zaoferowania komuś obeznanemu w sandboxach, chociaż przy niezobowiązującym multiplayerze takie podejście się sprawdza. Pozostaje kwestia priorytetów - jeśli szukacie porządnej rozgrywki w samotności, Ghost Recon: Wildland raczej Was rozczaruje, chyba że lubcie trwonić nadmiar czasu na zaliczanie dziesiątek podobnych zadań. Aha - opcji przechodzenia kontraktów po cichu nie traktujecie poważnie, to ryzykowny pomysł.

Recenzja Ghost: Recon Wildlands PC Dziki kraj, dziki sandbox [nc22]

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 34

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.