Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Flatout: Apokalipsa - Wirtualny kurs prawa jazdy

Sebastian Oktaba | 18-10-2008 14:08 |

Patrzę pod nogi, a tam same pedały!

Zupełnie bym zapomniał. Zacząłem od tras i demolki, pomijając gwiazdy każdej „imprezy”, czyli samochody! Tych mamy do wyboru grubo ponad 40. Oczywiście próżno szukać we Flatout prawdziwych pojazdów. Zadowolić trzeba się zbliżonymi wyglądem do tych znanych z filmów i ulicy. Łatwo jednak rozpoznać konkretne modele. Dominują amerykańskie muscle cary z lat 60/70 w postaci: Forda Mustanga, Chevroleta Camaro, Dodga Challengera, Forda Torino, czy Plymoutha Cuda. Nie zabrakło także przedstawicieli rynku japońskiego oraz europejskiego - Hondy CRX, De Tomaso Pantera, Nissana Skyline czy Mitsubishi Lancera. Stawkę uzupełniają pickupy m.in: Chevrolet Blazer. Samochody wykonano nieźle, ale bez rewelacji - zdecydowanie nie jest to klasa GRID czy Test Drive: Unlimited. Zresztą, po kilkunastu sekundach najczęściej są poobijane i pozbawione elementów karoserii. System zniszczeń, choć daleki od jakiegokolwiek realizmu, wygląda całkiem przyjemnie, chociaż spodziewałem się większej widowiskowości. Fizyka jest raczej mało wiarygodna, ale to przecież nie symulator.  

Zgodnie z obecnymi trendami, każdą maszynę można poddać szeregowi modyfikacji. Ciężko nazwać to rasowym tuningiem, prędzej wymianą konkretnych podzespołów, bądź dodaniem nowych. Cała procedura jest uproszczona i sprowadza się wyłącznie do zakupu części. Wybór obejmuje kilka elementów silnika, skrzyni biegów, układu wydechowego, czy nadwozia. Pojazdy posiadają także szereg statystyk, takich jak: prędkość, przyśpieszenie, hamulce, siła bądź nitro. Podczas tuningu od razu widzimy efekty, które niesie za sobą określona ingerencja w „bebechy”. Kiedy obecne lub nieużywane cztery kółka przestaną nas rajcować, zawsze można je opchnąć za trochę grosza. Prosto i bez zobowiązań - podobnie jak cała gra.

Pomimo braku jakiegokolwiek wątku fabularnego, Flatout: Apokalipsa otrzymał swoich nietuzinkowych bohaterów. Naturalnie, są nimi nasi przeciwnicy, z których każdy charakteryzuje się chociażby określonym preferencjami środka transportu. Łatwo można zauważyć, że kilku oponentów otrzymało szczególne względy, w postaci najlepszych fur już na starcie. Nie warunkuje to, co prawda, bezproblemowego zwycięstwa, ale znacznie utrudnia nam wygraną - szczególnie w późniejszych etapach kariery. W każdym wyścigu bierze udział parszywa dwunastka, w tym, jakże by inaczej,  my. Dla chętnych, do obejrzenia są powtórki, których niestety nie można zapisywać. W tym miejscu mogę mieć pewne zastrzeżenia co do ujęć kamery, która nie zawsze najlepiej pokazuje efektowne karambole.

We Flatoutowej beczce miodu znalazła się niestety przysłowiowa łyżka dziegciu. Całość mniej więcej do połowy jest niezwykle grywalna, niestety później zaczyna z lekka nużyć. Forma rywalizacji, podobnie jak trasy, w zasadzie się nie zmieniają. W każdym pucharze czeka od dwóch do sześciu wyścigów oraz tylko kilka dodatkowych atrakcji. Ciężko jest zatem czerpać nieprzerwaną przyjemność z gry, kiedy po raz dwudziesty wykonujemy prawie to samo. Lekarstwem na ten stan rzeczy jest tryb multiplayer, realizowany za pośrednictwem usługi Windows Live. Wystarczy tylko utworzyć sobie konto i można do woli „obijać” ludzi z całego świata. Mała partyjka po LAN'ie lub w kilka osób kolejno na jednym komputerze? Jak najbardziej. Pomimo iż Flatout to zręcznościówka z banalnym modelem jazdy, różnica w prowadzeniu na określonych nawierzchniach mogłaby być bardziej widoczna - niemniej twórcy są w jakimś stopniu usprawiedliwieni. Dziwnie, ale poszczególnych wyścigów w pucharze nie sposób powtórzyć, gdy już zaakceptujemy wynik. Jeżeli nie wyrobimy się w pierwszej trójce klasyfikacji ogólnej, zasuwamy od nowa. Nie udało mi się także zmienić koloru nabytego już samochodu. Taka czynność możliwa jest jedynie przed zakupem i to w ograniczonym zakresie. Brakuje też ciekawych skinów dla pojazdów. Wiem, czepiam się. Cóż, specyfika pracy.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.