Recenzja Dishonored 2 PC - Genialny sequel z małymi problemami
- SPIS TREŚCI -
Gramy jak chcemy: chowamy się albo mordujemy
Zanim rozpoczniemy zmagania proszeni jesteśmy o dokonanie wyboru głównej postaci - Corvo Attano lub Emily Kaldwin - nieodwracalnego do samiutkiego finału burzliwej przygody, dlatego polecałbym chwilę zastanowienia przed kliknięciem którejkolwiek z sylwetek. Jeszcze na etapie wprowadzenia zabrakło niestety czytelnego opisu nakreślającego różnice między bohaterami, stawiając mniej zorientowanych grających przed koniecznością strzelania w ciemno. Chociaż deklaracja po którejkolwiek stronie marginalnie wpływa na wydarzenia fabularne, kształt rozgrywki ulega już pewnej metamorfozie, toteż arcyważna decyzja wpływająca na przebieg zabawy powinna być dokonywana świadomie. Corvo i Emily posiadają bowiem odmienne zestawy umiejętności specjalnych, jakich praktyczne wykorzystanie pozwala inaczej dyskutować z przeciwnikami. Podstawy mechaniki pozostają identyczne dla obydwu protagonistów. Dishonored 2 kwestię przechodzenia poszczególnych rozdziałów pozostawia zresztą otwartą, nie narzucając odgórnie jedynego słusznego rozwiązania - możemy oddać się bezceremonialnemu siekaniu oponentów, poszukać dogodnych sytuacji do cichego wyrżnięcia strażników bądź całkowicie zrezygnować ze stosowania jakiejkolwiek formy przemocy.
Pierwsza ewentualność jest najbardziej oczywista lecz pozbawiona finezji, spłycając sequel Dishonored do poziomu zwykłego shootera, któremu oprócz standardowego uzbrojenia dorzucono jeszcze wachlarz magicznych zdolności. Mordowanie chociaż przyjemne nie stanowi jednak głównego atutu produkcji. Tutaj zasadne będzie posłużenie się przykładem Deus Ex: Mankind Divided, również pozwalającego na swobodny wybór strategii, gdzie bezpardonowa rozwałka niekoniecznie pomaga dostrzec największe plusy konwencji. Dishonored 2 wyraźnie zyskuje jeśli skorzystamy z alternatywnych ścieżek. Skrytobójstwo wymaga zdecydowanie więcej kombinowania, ale wszystkie plansze zostały zaaranżowane w sposób pozwalający uniknąć wszczynania alarmu, zostawiając dużą swobodę decyzyjną grającemu. Chcesz dyskretnie eliminować strażników? Cierpliwie wyczekiwać za winklem, żeby błyskawicznie zatopić stalowe ostrze w tętnicy żołdaka? Lubisz przenosić zwłoki w ustronne miejsce lub wywabiać wrogów z posterunków? Dishonored 2 wręcz zachęca do uprawiania takich praktyk! Jako skradanka wypada nienagannie, ujawniając kunszt programistów dobrze rozumiejących, że największą satysfakcję z zabawy niekoniecznie przynosi szlachtowanie oponentów.
Skrytobójstwo jest niezwykle istotnym elementem składowym Dishonored 2, nadającym produkcji studia Arcane unikalnego charakteru. Adwersarzy możemy zaatakować z wysokości, poddusić pozbawiając przytomności, obezwładnić zatrutymi strzałkami, zaszlachtować kiedy odpoczywają, zmiażdżyć ciężkim przedmiotem, ewentualnie kopniakiem w cztery litery zepchnąć w przepaść jeżeli znajdują się blisko krawędzi. Sposobności jest mnóstwo, wystarczy tylko dobrze prześwietlić najbliższą okolicę, zaś doprawienie wszystkiego finezyjnymi umiejętnościami owocuje naprawdę wybuchową mieszanką. Ciała natomiast ukryjemy w dowolnym miejscu - śmietniku, rynsztoku, kanciapie albo korzystając z dodatkowych zdolności sprawimy, że zostaną zjedzone przez gryzonie lub dosłownie wyparują. Samo skradanie jest oczywiście mocno uproszczone, bowiem kwestia detekcji została sprowadzona do wskaźników umieszczonych nad głowami adwersarzy, czytelnie symbolizujących ich zaniepokojenie. Kiedy to nastąpi wszczynają poszukiwania, wzywają posiłki bądź zaczynają szarżować, niemniej zgubienie ogona większego problemu nie stanowi. Szybko zresztą odpuszczają pozwalając spokojnie wrócić do polowania, wszak znikający wartownicy nie wzbudzają zaniepokojenia kolegów.
W Dishonored 2 przewidziano nawet możliwość całkowicie bezkrwawego ukończenia kampanii, ale ścieżka stworzona dla zadeklarowanych pacyfistów wymaga odrobiny samozaparcia. Ambitnych mścicieli zainteresuje pewnie opcja rozwiązywania zadań fabularnych w dwojaki sposób - poprzez zabicie lub oszczędzenie głównego adwersarza danego rozdziału. Pierwszy scenariusz jest zdecydowanie prostszy, wymagający minimum myślenia i niewielkich nakładów, bowiem przeciwnicy to najczęściej zwykli śmiertelnicy. Kilka cisów mieczem załatwia sprawę. Istnieje też trudniejsza lecz bardziej wyrafinowana metoda, gdzie neutralizujemy gagatka bez niepotrzebnego przelewania krwi, ostatecznie osiągając co chcieliśmy - zemstę. Jednego można pozbawić nadprzyrodzonych zdolności, drugiego wtrącić do więzienia oszukując współtowarzyszy, trzeciemu zafundować elektrowstrząsy niszczące zdolność racjonalnego myślenia. Warto jeszcze wspomnieć, że nasze decyzje wpływają na poziom chaosu, zmieniający ogólne nastawienie postaci niezależnych, ilość przeciwników oraz zakończenie historii. Jeżeli namiętnie będziemy mordować zamiast pozostawać w ukryciu, różnice odczujemy na własnej skórze, a szczegółów dowiemy się przeglądając wskaźniki po zakończeniu misji.