Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Devil May Cry 4 - Chłopaki Nie Płaczą

Sebastian Oktaba | 28-10-2008 14:41 |

Jak diabeł z pudełka

Chociaż główne postacie włos mają siwy, zaciekle polują na demony, preferują broń białą i skórzane wdzianka, z Geraltem łączy je stosunkowo niewiele. Sprostuję przy tym, że gustują w gigantycznych mieczach i dużych ... pistoletach. Czuć ducha japońskich anime. Dodając jeszcze demoniczne moce, z których obficie korzystają, wachlarz narzędzi mordu oraz technik eksterminacji prezentuje się nadzwyczaj okazale. Nero i Dante ... Tak, bohaterów jest dwóch, przy czym jeden z nich to właśnie ... nie, nie mogę tego zdradzić. Nie tym razem. Jedno trzeba chłopakom przyznać, imponują swoimi umiejętnościami i różnorodnością dostępnych ciosów. Wszystko to przydaje się podczas setek mniejszych i większych potyczek, wprost kpiących od ilości akcji i fruwających wszędzie korpusów przeciwników. Zdecydowanie „walenie po ryjach” można uznać za trzon DMC 4, a jednocześnie świetnie zrealizowany element gry. Doprawdy, ze świecą szukać drugiej tak dynamicznej „sieczki”.

Kombosy, zaczerpnięte wprost z mordobić i „chodzonych bijatyk” (Cadillac & Dinosaur pamiętacie?) są fundamentem każdego starcia. Kombinacji udostępniono tak wiele, że nawet nie zaprzątam sobie głowy, aby je zliczyć. Sekwencje składają się często z kilku lub kilkunastu ciosów. Zabawa tym lepsza, ponieważ można łączyć poszczególne techniki płynnie przechodząc od użycia miecza przez broń palną po „ramię diabła”. Ostatnia pozycja świetnie sprawdza się do chwytania i ciskania oponentami, a także jako swoisty środek transportu. Zdziwi się ten, kto lubi stąpać twardo po ziemi. W DMC 4 kombosy można wyprowadzać również w powietrzu. Wybicie w górę, podskok, zawiśnięcie oraz solidny łomot zakończony przepołowieniem nieszczęśnika trwa zaledwie kilka sekund, ale wrażenia i frajda temu towarzyszące są niesamowite. Scenariuszy mordu jest bardzo dużo. Przykładowo można przytrzymać „gościa” na dystans przy użyciu rewolweru, następnie ślizgiem przybić do ściany, wyprowadzić bezpośrednią serię mieczem, chwycić ramieniem i gruchnąć o podłogę. Przy tym płynność i różnorodność animacji jest więcej niż satysfakcjonująca. Kawał solidnej roboty.

Początkowo zakres możliwych do wykonania ruchów jest ograniczony, ale z biegiem czasu i w zależności od uzyskanych wyników, można swojego herosa solidnie rozbudować. Ot, takie bardzo uproszczone elementy RPG. DMC 4, wzorem gier zręcznościowych przelicza nasze osiągnięcia na punkty, które posłużą do wykupienia kilkudziesięciu różnych umiejętności. Przebierać i wybierać będziemy w kategoriach łączących się bezpośrednio z typem preferowanej broni. Dla Nero będzie to: Czerwona Królowa (miecz), Niebieska Róża (rewolwer), czy wspomniane „Ramię Diabła”. Dante zadowoli się zaś sprawdzonym arsenałem w postaci pary pistoletów Ebony & Ivory, mieczem Rebellion, czy shotgunem, a do jego dyspozycji oddano cztery style walki. O samych „narzędziach śmierci” nie ma co się rozpisywać, można jedynie dodać, że Czerwona Królowa otrzymała moduł działający jak piła mechaniczna - uroczo. Ciekawie też wygląda demoniczna teczka Dantego - „Pandora” - jak nazwa wskazuje, pełna niemiłych niespodzianek. Co powiecie natomiast o możliwości zamiany w demona za sprawą katany Yamato? Przyjemna perspektywa, szczególnie, gdy siła, szybkość i wytrzymałość zdecydowanie wzrastają. W tym momencie następuje apogeum mordu i destrukcji. Od smug pozostawianych przez miecz i upiornie błękitnej poświaty trudno oderwać wzrok.

Jak te wszystkie wygibasy wykonywać bez pada? Spokojnie, nie wpadajcie w panikę. Pomimo, iż posiadając stosowny kontroler byłoby znacznie przyjemniej, sterowanie na klawiaturze zrealizowano całkiem przyzwoicie. Poza tym zalecam wybierać tryb automatyczny, dzięki czemu efektowne i często wcale niełatwe kombosiska wychodzą gładko i bezproblemowo. Czy to nie lameriada? Co mnie to obchodzi - liczy się dobra zabawa! Dla bardziej ambitnych pozostaje pełnowartościowy tryb „łowca demonów”, zatem po problemie. Suma summarum, tempo rozrywki w połączeniu z pełną kontrolą nad postacią daje kupę przyjemności. Miejscami, przy zbyt dużej ilości przeciwników na ekranie potrafi zapanować chaos, ale to w niczym nie przeszkadza. Jeżeli szukasz czegoś, przy czym można się wyżyć, Devil May Cry 4 powinien przypaść ci do gustu. Piszę to z tym większym przekonaniem, że sam w tego typu miszmaszach nie gustuję.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.