Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Darksiders: Wrath of War - Apokalipsa na pececie

Sebastian Oktaba | 09-10-2010 13:00 |

Kossacka gra

Wojna kosi mięso armatnie niczym rolnik łany złocistego zboża, więc delikwentów chętnych do rozwałki przygotowano kilkadziesiąt gatunków, aby uatrakcyjnić czas spędzony na patroszeniu hałastry. Najpierw przetrzepiemy tyłki zwykłym wychudzonym zombie ledwo utrzymującym się na nogach, ale zanim zdążymy przeliterować A-P-O-K-A-L-I-P-S-A do imprezy dołączą rodowici mieszkańcy piekła. Obok zmutowanych maszkar kroczą w pełni ukształtowane rogate demony, kościotrupy, jaszczuroludzie oraz przerośnięte nietoperze w różnych rozmiarach od S do XL. Szeregowi „rogacze” pękają po trzech-czterech porządnych ciosach - ich starsi koledzy już niekoniecznie. Mało tego! Trzepoczące skrzydłami Anielskie zastępy wyposażone w wyrzutnie rakiet do rzadkości wcale nie należą, stąd często na arenach powstaje kosmiczny harmider. Kiedy zaczyna robić się naprawdę wesoło, wtedy w ruch idzie cały arsenał z podręczną kosą włącznie. Bestiariusz jest przebogaty, co rozdział dochodzą też nowe paskudztwa spragnione łomotu. Uprzedzając pytanie, które musiało w końcu paść - tak, monstrualnych bossów napotkamy od cholery i ubicie ich wymaga nieco kombinowania. Wygląd pokrak? Jak najbardziej komiksowy, wszak za ich design odpowiada sam Joe'ego Madureiry, twórca serii X-MEN. Osobliwości pokroju „Klatkarza” czyli wielkiej kupy zbitej masy mięśniowej albo Królowej Nietoperzy, to dopiero początek...

Lokacje zostały świetnie zaprojektowane, zaś każdy kolejny etap, to odmienna dzielnica metropolii charakteryzująca unikalną atmosferą. Zajrzymy do zalanych tuneli metra, cmentarzyska, kanalizacji, gotyckiej katedry, ruin dawnej drogi szybkiego ruchu, dzielnic mieszkalnych oraz handlowych, ale momentami trudno poznać, że wciąż przebywamy w obrębie miasta wzniesionego ręką człowieka. Plansze są przecież odpowiednio zaaranżowane. Przemierzając poszczególne poziomy wpadniemy też z wizytą do tuneli międzywymiarowych i przedsionka piekła, więc żeby się nie zgubić, przydatny bywa system teleportów i podręczna mapa. O zbytnim pospiechu w eksploracji nie ma mowy, bowiem twórcy wręcz zmuszają nas do odwiedzania wcześniej splądrowanych obszarów. Część przejść jest na początku zablokowana i dopiero po znalezieniu pewnych przedmiotów, staną przed nami otworem zupełnie nowe korytarze. Łamigłówki w Darksiders: Wrath of War trafiają się nadspodziewanie często, co podkreśla przygodowe aspiracje tej piekielnie miodnej produkcji. Spokojnie - nadmierne wysilanie szarych komórek nikomu raczej nie grozi, niemniej chwila zastanowienia nad doraźnym problemem bywa konieczna. Pomijając cele nadrzędne, wyzwania polegają zwykle na przełączaniu wymyślnych mechanizmów, kompletowaniu układanek lub torowaniu sobie drogi, podobnie jak to miało miejsce we wspomnionych już Soul Reaver czy Prince of Persia. Łamigłówki stanowią przyjemną odskocznię od walki, są logiczne i akuratne.

Darksiders: Wrath of War trafił w moje lekko spaczone gusta, pomimo iż nie jest produkcją pozbawioną wad. Pierwsze co razi, to niezbyt imponująca oprawa graficzna o czym piszę szerzej poniżej. Druga sprawa dotyczy pracy kamery umieszczonej za plecami postaci. Dopóki walczymy spisuje się nienagannie - problemy wynikają dopiero przy specyficznych sytuacjach, jak wspinaczka, przyparcie do muru bądź skoki z wysokości. Niekiedy irytują także ograniczenia w ruchach, gdy nie sposób dostać się na pozornie osiągalną platformę czy wrak pojazdu. Podobne drobnostki na szczęście nie mają wpływu na kapitalną grywalność tytułu. Mimochodem dodam, że grałem wyłącznie na klawiaturze (pad od xBoxa 360 gdzieś wyemigrował) co sprawiało pewne problemy zwłaszcza pod koniec przygody, kiedy kombinacje ciosów liczyłem już w dziesiątkach. Przełączne się pomiędzy TAB, Caps Lock, ostre maltretowanie ALT, Spacji oraz przynajmniej dziesięciu innych przycisków, wymaga pewnej wprawy. Ostatni zarzut jest czysto subiektywny oraz nieco na wyrost, więc nie wpłynie na ocenę końcową. Rzecz dotyczy zawartości pecetowej wersji Darksiders, ściślej zaś braku ekskluzywnych dodatków względem wydań konsolowych, choć od premiery minęło blisko dziesięć miesięcy. Szczęśliwie o uatrakcyjnienie wydania zadbał rodzimy dystrybutor (CD Projekt), dorzucając do pudelka m.in.: soundtrack.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 2

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.