Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Call of Duty 4: Modern Warfare - Odrodzenie serii?

Sebastian Oktaba | 24-07-2008 15:15 |

Więc choć, pokażę Ci ...

Głównym mankamentem Call of Duty 4: MW jest nieomal całkowite oskryptowanie. Zawsze ktoś otwiera nam drzwi, zawsze trzeba gdzieś dobiec, żeby kolejne zdarzenie miało miejsce. Nasz wspaniały oddział składający się często z dziesięciu marines jest bezradny bez naszej interwencji. Z kolei my, jako gracz, nie mamy w zasadzie żadnej swobody działania. Podobnie, jak w poprzednich częściach, na siłę popychani jesteśmy do przodu. Przykre wrażenie liniowości maskuje zręczna realizacja, jednak za drugim razem, gdy zechcemy przejść główny wątek schematyczność zaczyna ostro kłuć w oczy. Jednoczesna zaleta i przekleństwo nowego Call of Duty. Czyż to nie ironia losu?

Oskryptowanie przejawia się w najróżniejszych sytuacjach. Przykłady można mnożyć by w nieskończoność. Przytoczę więc tylko jeden z moich ulubionych. Punkt pewnego zadania wymagał zniszczenia dwóch czołgów ostrzeliwujących nasze pozycje ze wzgórza. Normalna rzecz, po to wymyślono sprzęt ciężki. Sęk w tym, że siła ludzka nacierająca z przeciwnej strony nie ustanie dopóki czołgów szlak nie trafi. Całość wyglądała następująco: strzelamy do wroga, aż skończy się amunicja ... Polegną setki, tysiące, miliony ... Chyba, że ktoś wreszcie (czyli my) rozpieprzy dwa radzieckie pancerniaki. Paranoja. Rozumiem, gracz kupuje grę i musi być „pępkiem wszechświata”, tylko dlaczego równocześnie otrzymuje brak jakiejkolwiek logiki? Zwolennicy mordowania i masakry będą zachwyceni, osoby ceniące klarowność przedstawionych sytuacji raczej nie. Nawet nie wspominam o A.I., gdyż go po prostu nie ma! Opróżniamy magazynki, waląc do urodzonych samobójców. Rozumiem stronę Arabską - oni podobno tak mają w standardzie, ale Rosjanie? Zero uników, zero manewrów, zero inteligencji.

Drążąc temat drobnego niedosytu, doszedłem do pewnego wniosku. Ewidentny brak epickich inscenizacji znanych z poprzednich części. Pamiętny desant na plażę Omaha znany z „Szeregowca Ryana”, czy samobójczy rajd przez Stalingrad wzorowany na „Wróg u bram” nie mają swoich odpowiedników w nowej części Call of Duty. Czyżby zabrakło gotowych wzorców? Nie sądzę. Liczba filmów, których akcja rozgrywa się współcześnie, zawierających potencjalne sceny, jakie można by umieścić w grze jest ogromna. Zasadniczo obejrzymy dwie lub trzy spektakularne akcje. Osobiście wcale mi tego nie brakuje, znajduję również proste wytłumaczenie takiej postaci rzeczy. Działania wojenne w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat znacznie się zmieniły. Teraz nie wystarczy wysłać oddziału wyposażonych w byle jaką broń palną, żeby zdobyć cel. Obecnie bardziej liczy się rozpoznanie, planowanie, przeszkolenie i zajmowanie punktów strategicznych. Oddział kilkunastu świetnie wyszkolonych komandosów może często więcej niż setka nieogarniętych baranów. Autorzy zmieniając realia, zmienili także podejście do tematu. Dobre posunięcie.


 

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.