Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Brothers in Arms Hell's Highway - Wojenko, Wojenko...

Sebastian Oktaba | 05-01-2009 14:28 |

Kraina wiatraków

Uwarunkowania terytorialne i historyczne nie pozwoliły autorom na przekrojową wycieczkę po frontach drugiej wojny światowej. Idzie za tym niestety niewielka różnorodność lokacji. Przemierzać będziemy głównie holenderskie wioski położone wśród zielonych traw, otoczone bujnymi żywopłotami nad którymi górują wiatraki. Sporo czasu spędzimy także w okupowanych przez nazistów miastach i wioskach (coffeshopów jeszcze wtedy nie było). Widzieliśmy to już w kilku innych tytułach, zatem o nadzwyczajnym zaskoczeniu nie może być mowy. Zdecydowanie ciekawiej wypadają poziomy w zamkniętych przestrzeniach np.: ruiny szpitala, gdzie klimat staje się chwilami iście upiorny. Niczego sobie jest także katedra oraz stara fabryka na przedmieściach. Zadania zlecane przez dowództwo jak zwykle obejmują zestaw niemal standardowy. Zajmujemy pozycje, potem ich bronimy, przebijamy się przez umocnienia, niszczymy działa 88 mm, odbijamy towarzyszy i tak dalej ... Zdarzają się jednak drobne urozmaicenia w postaci misji snajperskiej czy przejażdżki czołgiem. Szczególnie zapada w pamięci arcyklimatyczna nocna eskapada przy ostrzale baterii przeciwlotniczych, gwiździe pocisków oraz dźwiękach syren. Przypomina się wersja demo pierwszego Call of Duty ... Atmosfera jest gęsta, a lśniący złowrogą poświatą księżyc schowany za chmurami dodatkowo potęguje napięcie. Naprawdę niezłe wrażenia.

Lokacje pomimo pokaźnych rozmiarów, trudno jednak scharakteryzować jako gigantyczne. Może więc do jasnej cholery ktoś mi wyjaśni, dlaczego na 4 GB pamięci zmuszony byłem często oglądać z rozdziawioną paszczą napis „wczytywanie ...”? Dogrywanie poziomów w „locie” można wybaczyć Oblivion, Gothic III czy GTA IV ze względu na wielkość przedstawionego świata, ale nie Brothers in Arms: Hell's Higway. Cale szczęście doczytki trwają dosłowne sekundę, zatem nie wpływają bezpośrednio na komfort grania w przeciwieństwie do niesłychanej liniowości. Pozornie poruszamy się po sporym terenie, niestety przebieg ścieżki został ściśle określony przez autorów, zatem o jakikolwiek zmianie trasy nie ma mowy. Często we znaki dają się także skrypty, niemniej nie tak bardzo jak w Call of Duty 4. Pozostaje jeszcze pytanie, dlaczego sierżant Baker nie potrafi skakać? Przeszkody można pokonywać wyłącznie wciskając klawisz tuż przy obiekcie. Jeżeli w określonym przypadku autorzy nie przywidzieli takiej opcji, nawet przeskoczenie niskiego płotka nie wchodzi w grę. Wszystko zostało zaplanowane na sztywno, co uważam za sporą przesadę.

Przy okazji wspomnę, że jako dowódca brygady otrzymaliśmy do pomocy dość użyteczny gadżet. Na podręcznej mapie taktycznej zaznaczono punkty zbiórek, cele oraz niektóre patrole wroga. Przy okazji można obejrzeć okolice i opracować wstępny plan działania. Osoby spragnione wiedzy mają okazję nieco się poduczyć. W formie briefingu podczas rozgrywania kampanii pojawia się sporo historycznych faktów. Nie dość że uwierzytelnia to nasze działania, dodatkowo jeszcze niesie niekwestionowane walory edukacyjne. Pomysł łączenia przyjemnego z (względnie) pożytecznym jak najbardziej godny pochwały. Zanim przejdziemy dalej, spójrzmy jeszcze na podręczny arsenał. Oczywiście nie mogło zabraknąć takich klasyków jak M1A1 Thompson, MG 42, M1 Grand, Bazooki, M1918A2 B.A.R. granatów czy rzekomo przeklętego Colta model 1911. Uzbrojenie znane z większości wojennych shooterów, więc nie ma się nad czym rozwodzić. Wykonanie samych giwer niezłe, aczkolwiek na szczególne uznanie zasługują odgłosy broni nagrane starannie i przekonywująco.

Nadszedł wreszcie moment, aby napisać co nieco o inteligencji nie tylko naszych kompanów, ale i przeciwników. Niekoniecznie dobrego dodam do razu. Patrząc na poczynania aryjskich chłopców, trudno się dziwić czemu nie zdołali zawojować całej Europy. Sytuacji w których dowodzą ułomności swojego intelektu jest aż nadmiar. Szkop potrafi stać tuż za rogiem lub po drugiej stronie cienkiego muru będącego jednocześnie naszą osłoną, zachowując się jakby cały czas zajmował bezpieczną pozycję. Pełen luz, co najwyżej krzyknie coś w niezrozumiałym języku cierpliwie czekając aż wychylimy głowę zza przeszkody. Zdecydowanie brakuje agresywnej i zdecydowanej postawy A.I., a przecież mamy wojnę, wróg jest przyciśnięty i zdesperowany - nie stoi w kolejce do kiosku po papierosy. Dochodziło nawet do tak absurdalnych sytuacji, gdy stawałem oko w oko z Niemcem, ten zaś gapił się na mnie bezradnie jakby go zatkało. Nasi podkomendni również nie błyszczą intelektem. Co prawda od biedy dają sobie rade sami, ale lepiej nie liczyć na ich inicjatywę i roztropność. Na pewno gry (pseudo) drużynowe w których występują częściowo niezależne postacie kierowane przez komputer mają przyszłość. Brothers in Arms zmierza w dobrym kierunku, ale do ideału który by mnie satysfakcjonował jeszcze daleka droga. W kupie zawsze raźniej, czyż nie?

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.