Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Brothers in Arms Hell's Highway - Wojenko, Wojenko...

Sebastian Oktaba | 05-01-2009 14:28 |

Wczesną jesienią 1944 roku odbyła się największa operacja z udziałem wojsk powietrznodesantowych podczas II wojny światowej, znana szerzej pod kryptonimem „Market Garden”. Ambitny plan aliantów zakładał przejęcie kontroli nad szeregiem mostów wzdłuż linii rzek Moza, Waal i dolnego Renu, sforsowanie niemieckiej linii obrony i dotarcie do zagłębia Ruhry. Gdyby wszystkie postanowienia udało się zrealizować, druga wojna światowa mogłaby zakończyć się znacznie wcześniej. Dążenia do jak najszybszego przeniesienia walk na teren III Rzeszy, okazały się jednak niewystarczające. Spadochroniarze od początku napotkali zdecydowany opór wroga. Brak dostatecznej ilości samolotów zmusił dowództwo do rozbicia desantu na trzy etapy, co drastycznie zmniejszyło efekt zaskoczenia. Niemcy odnieśli swoje ostatnie wielkie zwycięstwo, gotując aliantom prawdziwe piekło. Wiele tysięcy żołnierzy zginęło, odniosło ciężkie rany lub dostało się do niewoli. Amerykańska 101 dywizja powietrzno-desantowa zawsze wysyłana była w samo oko cyklonu, zaś Brothers in Arms: Hell's Highway przedstawia losy kilku członków tego legendarnego oddziału ...

Autor: Sebastian „Caleb” Oktaba

Druga wojna, to zdaje się cały czas niewyeksploatowana i chętnie podejmowana tematyka przez twórców gier komputerowych. Obejmuje tak wiele ciekawych, choć często dramatycznych i makabrycznych wydarzeń, że jeszcze długo na rynku gościć będą pozycje korzystające z historycznych scenariuszy. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby w niedalekiej przyszłości powstał survival horror, którego akcja rozgrywałaby się w obozie koncentracyjnym. Takowy produkt pomimo swojej kontrowersyjności, mógłby wzbudzić spore zainteresowanie ... Mniejsza o to, wróćmy lepiej do właściwego tematu dzisiejszej recenzji czyli Brothers in Arms: Hell's Highway. Studio Gearbox, ojcowie cyklu i twórcy kolejnej odsłony Brothers in Arms, kontynuują wątki fabularne rozpoczęte w poprzednich częściach. Jako sierżant Matthew Baker przejmujemy kontrolę nad oddziałem zwiadowczym wchodzącym w skład 101 dywizji powietrzno-desantowej podczas operacji Market Garden. Naszego bohatera znamy już chociażby z Brothers in Arms: Road to Hill 30. Poniósł wówczas ciężkie straty w ludziach podczas lądowania w Normandii i tym razem chciałby zrobić wszystko, aby uniknąć podobnej sytuacji. Pod komendę otrzymujemy zarówno weteranów jak i żółtodziobów, za których życie bierzemy odpowiedzialność. Przed nami długa i mordercza przeprawa przez umocnione pozycje Niemieckiej obrony. Wojenna zawierucha przeplatać się będzie z wątkami pobocznymi związanymi nie tylko z osobą sierżanta Bakera, aczkolwiek zadania zlecane przez dowództwo pozostaną absolutnym priorytetem.

Wielu zapewne wydaje się, że podwórko wojennych shooterów zostało zdominowane przez Medal of Honor oraz Call of Duty i dla kolejnej serii nie ma już miejsca. Czyżby? Nic bardziej mylnego, co zostało kilkukrotnie udowodnione (właśnie BiA czy RTCW). Tym bardziej, iż Brothers in Arms okazuje się od konkurentów bardzo różne pod wieloma względami. Po pierwsze nie jest to wyłącznie opowieść o wojnie, lecz także, a może przede wszystkim o ludziach. Najważniejsze są przedstawione postacie, posiadające własne historie, marzenia, słabości i lęki. Jedni są idealistami, inni ryzykantami, zaś jeszcze inni urodzonymi przywódcami. Szczególnie duży nacisk położono na stworzenie wiarygodnych charakterów. Niełatwe zadanie udało się osiągnąć dzięki świetnym animacjom przerywnikowym oraz dialogom, służącym za wprowadzenie do każdej misji. Złożenie w całość wszystkich wstawek daje w efekcie pokaźnej długości film, oglądany z zainteresowaniem, a niejednokrotnie przejęciem. Ekipa Gearbox najwyraźniej zakochana była w serialu Kompania Braci, którego klimat od razu czuć w produkcji ich autorstwa. Podczas gdy Medal of Honor i Call of Duty oferują jedynie mordowanie nazistów i skakanie od frontu zachodniego przez wschodni aż po Pacyfik, BiA porusza bardziej drażliwe i głębsze aspekty wojny. Nie zabraknie rozważań egzystencjalnych, aspektów psychologicznych czy nawet filozoficznych. Samemu kilka razy złapałem się na rozmyślaniu, co mogli czuć ludzie na których spoczywała tak ogromna odpowiedzialność i jak znosili stres związany z wojną. W pewnym sensie obdarzyłem sympatią moich wirtualnych towarzyszy broni. Ba, nawet niezmiernie żałowałem gdy niektórzy z nich nigdy już mieli nie wrócić do rodzinnego domu. Pomimo tego, Hell's Highway nie jest melodramatyczne. Bądź co bądź, mamy do czynienia z Fps z krwi i kości wzbogaconym o elementy taktyczne. Jeżeli uważasz, że prawdziwy klimat drugiej wojny odzwierciedla wyłącznie Call of Duty lub Medal of Honor, koniecznie musisz wyruszyć ze 101 powietrzno-desantową w piekielną drogę ...

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.