Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Borderlands - Diablo w stylu Fallout

Sebastian Oktaba | 09-12-2009 11:39 |

Piaskiem po oczach

Pandora to miejsce nie tylko surowe, bezwzględne i niebezpieczne, ale przede wszystkim dość rozległe. Ciągłe bieganie do zleceniodawców, odbieranie nagród oraz uzupełnianie zapasów w automatach, zmęczyłoby nawet Usaina Bolta. Twórcy wychodząc naprzeciw oczekiwaniom gracza, wrzucili więc do gry pojazdy, znacznie ułatwiające przemieszczanie po Pustkowiach. W pierwszej chwili pomyślałem, że do Diablo i Call of Duty dołączy namiastka Fuel, tworząc produkt zaskakująco wszechstronny. Jednak kilka chwil za kierownicą pozbawiło mnie wszelkich złudzeń. Zastosowany model jazdy nie należy ani do realistycznych, ani nadzwyczaj przyjemnych. Brakuje dynamiki oraz precyzji, co jest wystarczającym powodem do niezadowolenia. Ale to nie koniec złych wiadomości. Masywny łazik okazuje się wybitnie marnym środkiem transportu, notorycznie blokując o porozrzucane kości i kaktusy. Krew człowieka zalewa, gdy zmuszony zostaje do nieustannego slalomu pomiędzy najmniejszymi przeszkodami i za to Borderlands otrzymuje zasłużonego minusa. Przynajmniej rozjeżdżanie przeciwników rekompensuje straty moralne wynikające z podłego sterowania, przywracając uśmiech na posmutniałej twarzy. Szczypta Carmageddon zawsze jest mile widziana. Pomysł z uwzględnieniem wehikułu zaiste doskonały, szkoda iż realizacja pozostawia sporo do życzenia. Oby Id Software w Rage nie popełniło równie kompromitujących błędów. Tak czy owak, jeżeli komuś korzystanie z „dobrodziejstw” czterech kółek wyjątkowo obrzydnie, może zedrzeć zelówki w butach lub wypróbować sieć teleportów.

Spośród pozostałych ciekawostek jakie twórcy przygotowali na potrzeby gry, uwagę zwraca przynajmniej jeszcze jedna. Ileż to razy ginąc od kuli przeciwnika głośno rzucaliśmy mięsem, sfrustrowani faktem, że wystarczyłby jeden strzał i walka rozegrałaby się na naszą korzyść. Tak.. wystarczy spytać sąsiadów... Najwidoczniej ekipę Gearbox również irytował podobny stan rzeczy, więc postanowili zmienić odwieczne zasady rządzące kanonem FPS wprowadzając akcję ostatniej szansy. Borderlands umożliwia odegranie się na oprawcach zanim odejdziemy do krainy wiecznych łowów w sposób wyjątkowo motywujący. Jeśli zdołamy ukatrupić przeciwnika przed ostatecznym zgonem, wracamy do czynnej walki z odrobiną energii życiowej. Proste? Genialne! Owszem, zdarza się wpaść z deszczu pod rynnę, ale niejednokrotnie to rozwiązanie oszczędzi konieczności zasuwania od ostatniego checkpointa. Niby drobnostka, a ile zmienia? Niemniej nawet gdy zmarnujemy okazję do natychmiastowego rewanżu, na automatyczny system zapisu trudno narzekać. Wszak to rozwiązanie, zresztą niejedyne, doskonale znane z Diablo. Inspiracje grami Blizzarda widać chociażby w respawnie oponentów i zawartości skrytek oraz odkrywanych poziomach trudności. Brakuje tylko skrzynki służącej za magazyn, przez co trzeba starannie selekcjonować łupy. Swoją drogą, znajdowanie fantów w muszli klozetowej wyrabia instynkt poszukiwacza i uczy spostrzegawczości. Luźna atmosfera panująca na Pustkowiach, to nie tylko zasługa grafiki (o czym później), ale również sporej dawki humoru. Wystarczy spojrzeć na CL4P-TP, który wprowadza nas w realia Pandory. Bardziej wygadany krewniak R2D2 obdarzony osobowością dziecka z wybujałą wyobraźnią i syndromem ADHD naprawdę potrafi rozbawić.

Wybierając się w podróż do świata Borderlnads najlepiej zrobić to grupowo, jako że tytuł oferuje bardzo przyjemny tryb multiplayer. Cooperative z trzema kumplami nadaje grze zupełnie nowego wymiaru i odkrywa ukryte pokłady grywalności. Oznacza to automatycznie większą ilość przeciwników, lepsze przedmioty oraz więcej frajdy ze wspólnego rozbijania pojazdami. O ile kampania dla pojedynczego gracza wypala się po jednorazowym zaliczeniu całości, tak rozgrywki sieciowe charakteryzuje nieporównywalnie dłuższa żywotność. Niestety nie jest to produkt dopracowany jak rasowe MMO. Przeszkadza między innymi brak dobrze zorganizowanego handlu oraz wolna amerykana przy łapaniu łupów wypadających z adwersarzy. Niemniej gra stanowi miłą odskocznię od standardowych shooterów, jakich w swoim niekrótkim życiu przerabiałem dziesiątki. Znamiona rewolucji nie są być może wyraźnie, ale widać jak FPS powoli ewoluuje. Twórcy obrali słuszny kierunek, ale zabrakło kilku szlifów.

 

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.