Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Borderlands 2 - Miodne połączenie Diablo i Quake

Sebastian Oktaba | 29-09-2012 09:35 |

Humor uber alles!

W Borderlands dominowały pustynie i skaliste stepy, które jednoznacznie kojarzą się z postapokaliptycznym klimatem, wykreowanym w legendarnym Mad Max czy Fallout. Chociaż w sequelu piaski ustąpiły miejsca pokrytym śniegiem połaciom, skąd gdzieniegdzie wystają ostre zęby górzystych szczytów, to atmosfera nadal jest typowo postapokaliptyczna. Równolegle z ciężkawym obrazem świata funkcjonuje zabawne spojrzenie na rzeczywistość, objawiające się najróżniejszymi akcentami humorystycznymi. Pomijając oryginalnych NPC i zwariowane zadania, Pandora jest dosłownie naćkana mniej lub bardziej oczywistymi szyderstwami, zaś twórcy często poszczają oczko do grających. Jednym z mini-bossów jest Mad Mike, łatwo znaleźć można też nawiązania do Minecrafta, Top Gun, The Man With the Golden Gun i Króla Lwa (!). Osobiście wyłapałem jeszcze odniesienia do No Country for Old Men, opery Pierścień Nibelnugów autorstwa Wagnera czy Batman The Dark Knight. Zresztą, sprawdźcie nazwy umiejętności Salvadora (Gunzerkera) - jest tam pełno nawiązań do filmów za lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.

Zastępy przeciwników czekających na rozsmarowanie po ścianach, to przedstawiciele przynajmniej trzech różnych frakcji niekoniecznie za sobą przepadających, więc zdarzają się spięcia na kilku frontach. Bandyci, roboty oraz lokalna fauna, to wesoła gromadka ostro dająca do pieca. Bossowie mają ten przywilej, że bezpośrednio przed starciem są krótko przedstawiani - oczywiście w lekko żartobliwy sposób. Jednak walka to żadna komedia tylko ciężka przeprawa, bowiem zginać jest łatwo, wrogowie nacierają hurtowo i czasami bywa naprawdę hardcorowo. Jeśli pasek życia spadnie do zera, to możemy jeszcze ubić pierwszego lepszego przeciwnika i odzyskać siły, ale w przeciwnym wypadku wrócimy do ostatniego checkpointa. Życie regeneruje się baaardzo powoli, tarcze znacznie szybciej lecz w ogniu krzyżowym wystarczy chwila, żeby obudzić się z ręką w nocniku. Poziom trudności momentami bywa przegięty, jakby został domyślnie ustawiony pod cooperative, co grającym w pojedynkę trochę krwi napsuje.

Pierwszego poważnego oponenta, który sprawiał solidne problemy, załatwiłem wyjątkowo cwaniackim sposobem. Podminowany trzecim zgonem z rzędu wyszedłem poza arenę zmagań, gdzie zauważyłem dziurę w płocie... skąd bezczelnie zacząłem ciąć jegomościa ze strzelby snajperskiej. Chwilę trwało zanim poległ... No co? Przecież nie wchodzimy w rolę szlachetnego rycerza tylko bezwzględnego najemnika, chwytającego się każdego sposobu na wygraną :) Szeregowi przeciwnicy całkiem dobrze reagują na rany postrzałowe - padają na ziemię wijąc w konwulsjach, chwytają za ramię bądź czołgają chcąc nas jeszcze trochę poharatać, zanim definitywnie zakończymy ich cierpienie. Podczas wymiany ognia koniecznie trzeba wykorzystywać zasłony terenowe, ponieważ taktyka w stylu Rambo sprawdza się wyłącznie na krótką metę. Poza tym mechanikę doszlifowano w taki sposób, aby wymusić konieczność używania rożnych rodzajów uzbrojenia - poszczególni przeciwnicy mają swoje słabe strony i zgubne nawyki, jakie warto wykorzystać.

W Borderlands 2 mocno przemodelowano system uzbrojenia, bowiem wszystkie giwery stworzono od początku, aby zwiększyć różnorodność noszonego za pasem cekhauzu. Faktycznie, wybór jest przeogromny - modele pistoletów, karabinów, strzelb, wyrzutni rakiet, snajperek i granatów liczyć trzeba w setkach, jeśli nie tysiącach. Broń cechuje się również pięcioma statystykami, a dodatkowo efektami specjalnymi np.: porażeniem, podpaleniem itp. Maksymalnie możemy wyposażyć postać w cztery sztuki oręża, trzymając dodatkowo kilka w plecaku, gdzie znajdziemy także inne zabawki: generatory tarcz, modyfikatory klasowe i tym podobne graty. Podczas wojaży zbieramy gotówkę na zakupy w sklepach, aczkolwiek funkcjonuje też druga waluta (Eridium) niezbędna do nabywania ulepszeń na czarnym rynku, które zwiększaj ilość miejsca na broń, amunicję czy granaty. Kwestia sprzętu jest bardzo ważna, praktycznie jak w każdym rasowym hack'n'slash bez względu na formę, więc ciągle coś dłubiemy w ekwipunku.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 11

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.