Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja BattleForge - Kto ma szczęście w kartach...

Sebastian Oktaba | 05-06-2009 22:55 |

Kowal kuje popierduje

Wspomniane we wstępie elementy karcianki to, jak łatwo wydedukować... karty. Kolorowe kawałki wirtualnej tekturki przedstawiają nie tylko potężne jednostki, ale również budynki oraz czary. W edycji premierowej ich ilość szacuje się na około 200 unikalnych wzorów. Wypada zatem mniej więcej po 50 na każdy z czterech żywiołów (ogień, zimno, natura oraz cień), co jest liczbą całkowicie satysfakcjonującą. Naturalnie, nie mogło zabraknąć indywidualnych statystyk dla każdego przyzywanego obiektu. Obok pięknie wykonanych rysunków znajdują się zarówno punkty życia, siła jednostki czy charakterystyczne zdolności. Skrupulatne wymienianie najciekawszych przykładów nie ma najmniejszego sensu, bowiem są ich setki, o ile nie tysiące. Ów element bardzo przypomina Magic: The Gathering i został zrealizowany wręcz wyśmienicie. Na brak różnorodności trudno narzekać, ale zdarzają się też klony bezczelnie dublujące inne regimenty. Warto także dodać, iż jednostki podzielono na cztery kategorie zaawansowania. Wraz z postępami w grze, uzyskamy do nich pełny dostęp, ale o tym za momencik. Początkowo otrzymujemy zestaw kilkudziesięciu kart, który można dowolnie modyfikować oraz 3000 BFP (BattleForge Points). Za punkty możemy między innymi nabywać „boostery” (o losowej zawartości) do swojej talii, stale ją rozbudowując. Stworzenie naprawdę zawodowej kolekcji, obfitej w unikatowe okazy przesadnie łatwe nie jest i wymaga sporo czasu. Cóż, praktyka czyni mistrza, a wiedza to potęgi klucz. Zarządzanie „flotą” zrealizowano w sposób przyjemny oraz przejrzysty, dzięki wielu pomocnym filtrom i zakładkom. Funkcjonalność inwentarza docenimy szczególnie przy rozbudowanych zestawach. Początkowo ogarnięcie nawału spraw i przyswojenie ton informacji faktycznie może frustrować. Wbrew pozorom opanowanie podstaw nie trwa długo, będąc niezwykle przyjemnym doświadczeniem.

Co prawda, zabawa w BattleForge jest darmowa, niemniej niektóre funkcje i drobne przyjemności wymagają realnych nakładów. Z chwilą, gdy początkowa pula punktów BFP ulegnie wyczerpaniu, najprostszą drogą do uzupełniania konta jest wykupienie specjalnego pakietu. Jeżeli mamy zamiar przeznaczyć określone środki na rozwój armii, sprawa wydaje się bajecznie prosta. W gorszej sytuacji znajdują się osoby przeciwne płaceniu za dodatkowe usługi. Dla nich właśnie powstał rynek wtórny, gdzie pozyskać można towary z drugiej ręki m.in. na licytacjach. Opcje wymiany bądź sprzedaży kart otwierają nowe możliwości, a co najważniejsze nie jesteśmy zmuszani do niepotrzebnych wydatków. Nie zawsze będziemy chcieli rozstać się ze starymi znajomymi, niemniej życie to sztuka wyboru. Mechanizm giełdy oparto na sprawdzonych od lat rozwiązaniach doskonale funkcjonujących w MMO. Wartości poszczególnych egzemplarzy dyktowane są przez zasady popytu i podaży, więc to gracze de facto ustalają ceny. Zaletą BattleForgowego Allegro jest sposobność wybierania tylko interesujących pozycji. Wyjątkowe sknery ucieszy zapewne fakt, że wcale nie muszą topić swoich oszczędności życia w BF lub kombinować. Równie dobrze mogą korzystać wyłącznie z zestawu podstawowego, tylko przyjemność z zabawy jakby mniejsza. Uwaga farciarze - sporadycznie wygramy coś w formie nagrody za osiągnięcia, ale na szczodrość i uśmiech losu lepiej nie liczyć. Ufff, założę się, że do tego momentu połowa wielbicieli „zwykłych” RTS kilka razy przełknęła nerwowo ślinę. Bez obaw, BattleFoge absolutnie nie jest rasową (nudną?) karcianką!

Zasady rządzące polem walki są prawie identyczne jak w każdej innej strategii czasu rzeczywistego. Począwszy od pozyskiwania zasobów, a na kierowaniu oddziałami kończąc. Prawie robi jednak wielką różnicę i BattleForge nie jest pod tym względem wyjątkiem. Przede wszystkim nie zakładamy regularnej bazy oraz nie prowadzimy procesu produkcyjnego. Jednostki przywołujemy wprost z talii, na co nałożono pewne ograniczenia. Niebagatelną rolę w całej zabawie pełnią odkrywane w trakcie przemierzania map tzw. Power Weels oraz Monuments. Pierwszy z obiektów regeneruje moc, niezbędną do wzywania kolejnych posiłków i tutaj więcej tłumaczyć raczej nie trzeba. Z kolei Monuments, to już sprawa nieco bardziej skomplikowana. Podczas aktywowania owych budowli, wybieramy „kulę”, która podwyższa poziom biegłości w żywiole. Dzięki temu uzyskujemy dostęp do potężniejszych stworów, budynków oraz zaklęć danej grupy. Najrozsądniej opanować minimum dwie specjalizacje, z czego jedna dominująca powinna zostać rozwinięta do trzeciego z czterech stopni zaawansowania. Taki wybór podyktowany jest wymogami kart, które musimy spełniać, aby móc z nich korzystać. Generalnie jednostki żądające pełnego opanowania określonego żywiołu nie występują. Skoro więc nie widać różnicy, po co inwestować weń w nadmiarze? Prawda, że proste? Wcale nie? Przyznaję, teoria potrafi wprowadzić w konsternację, ale praktyka jest iście miodna. Tytułowa „Kuźnia” pozwala na swobodne sprawdzenie walorów bojowych naszych pupilków, dokładne obejrzenie modeli oraz ich potencjału w starciu z konkretnym przeciwnikiem. Pomysł świetny, pozwalający dobrze przygotować się do przyszłych utarczek. Koniec z ruszaniem w bój „na pałę” i hołdowanie maksymie „jakoś to będzie”. Poza tym warto znaleźć chwilę na swobodną rozmowę z pozostałymi uczestnikami zabawy lub inne typowo społecznościowe inicjatywy - specjalnie przygotowany kanał w grze czeka.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.