Recenzja Apache Air Assault - Latający Indianin
- SPIS TREŚCI -
Ja i (Chl)Apacz
Najwyższa pora napisać kilka słów o bohaterze albo raczej bohaterach Apache Air Assault, którymi są rzecz jasna śmigłowce szturmowe wprost z Ju.Es.Ej. Tytułowy Apache występuje tutaj w trzech zasadniczych odmianach: AH-64D Longbow, AH-1 oraz AH-64X lecz poszczególne konstrukcje są bardzo do siebie podobne. Różnice w pilotowaniu i zachowaniu maszyn wynikają bardziej z wybranego poziomu trudności (szkolenie, realistyczny, weteran), gdzie ten pierwszy pozwala praktycznie na dowolne pajacowanie pod chmurami, zaś ostatni szybko zweryfikuje nasze umiejętności dotkliwe karząc za każdą pomyłkę. Żeby jednak w ogóle spróbować sił jako weteran, trzeba najpierw pomyślnie ukończyć kampanię. Generalnie, sam Apache prezentuje się jak go inżynierowie stworzyli i został wiernie odzwierciedlony w grze - jest na czym zawiesić wzork. Poza tym, występuje także trochę innego sprzętu jeżdżącego i latającego na czele z Mi-35 Hind oraz bezzałogowym MQ-8B Fire Scout. Szkoda, że zabrakło możliwości majstrowania przy wyposażeniu oraz parametrach helikoptera w stopniu wyższym, niż znikomy. Wybór malowania lub jednego dodatkowego zasobnika, to zdecydowanie zbyt mało. Twórcy mogli pokusić się również o jakieś drzewko umiejętności pilota tudzież zdobywanie doświadczenia na misjach, przekuwanego na nowe zdolności lub ulepszenia dla stalowego pupila.
Najwięcej czasu w Apache Air Assault zajmuje rozwałka, bowiem AH 64 nie powstał przecież z myślą o wycieczkach turystycznych. Eliminowanie jednostek przeciwnika, stanowi chleb powszedni oraz trzon rozgrywki w grze Gaijin Entertainment. Wbrew pozorom, szarżowanie na wroga zwykle kończy się twardym lądowaniem, więc warto wybadać teren zanim bezmyślnie wlecimy w strefę walki. Ostrzał najlepiej prowadzić z bezpiecznego dystansu w auto-zawisie, wykorzystując podczepiony arsenał. Rakiety Hellfire, pociski niekierowane, działko M230 połączone z kamerą termowizyjną czy podgląd z satelity, to repertuar potrafiący narobić niezłego zamieszania. Wróg często ukrywa się w lasach lub budynkach, zatem trzeba rozsądnie dobierać środki eksterminacji. Zależnie od wybranego poziomu trudności, amunicja uzupełnia się automatycznie albo będziemy musieli poszukać jej w okolicy lądowisk. Apache pomimo solidnego opancerzenia prędzej czy później zacznie się również dymić, jeśli oberwie wystarczającą ilość razy - flary przecież kiedyś się kończą. Możemy wtedy zobaczyć jak z silnika buchają płomienie, odpada część kadłuba lub cały śmigłowiec pęka niczym bańka mydlana. Pewne wątpliwości wzbudza celność broni, szczególnie rakiet powietrze-powietrze oraz ciężkiego karabinu maszynowego - momentami miałem nieodparte wrażenie, że albo strzelam ślepakami, albo ktoś robi ze mnie durnia. Zatem o ile pacyfikowanie wojsk lądowych jest dziecinną igraszką, tak ubicie adwersarzy w helikopterach potrafi doprowadzić do ataku apopleksji.
Jak rzecze stare oraz mądre przysłowie „lotnik lata, letnik przelatuje” - my naturalnie przynależymy do tej pierwszej grupy, wszak ktoś kompetentny za sterami siedzieć musi. I chociaż postaci pilotów oraz pozostałych członków zespołu odgrywają marginalne role, ich głosów w polskiej wersji językowej nie sposób zapomnieć. Jeżeli oglądaliście kiedyś serial telewizyjny Cobra 11 lub przynajmniej graliście w którąś z odsłon Crash Time... to możecie sobie wyobrazić jak wyglądają dialogi oraz komendy w Apache Air Assault. Bezpłciowe, pozbawione prawidłowej intonacji kwestie wzbudzają niemałą konsternację, zmuszając do postawienia pytania - czemu w ogóle miał służyć dubbing? Moim skromnym zdaniem, również oprawa muzyczna niezbyt się Gaijin Entertainment udała - utwory średnio pasują do akcji widocznej na ekranie. W tym przypadku pozostaje tylko zapuścić własną playlistę w Windowsie i problem znika. Miłą ciekawostką jest możliwość nagrywania, zapisywania oraz odtwarzania przebiegu misji z kamery filmowej, żeby na spokojnie obejrzeć własne poczynania. Pomysł jak najbardziej godny pochwały, aczkolwiek ewidentnie niedopracowany. Brakuje konsoli pozwalającej przyspieszać tempo akcji oraz swobodnego obrotu widoku, obecnego chociażby w grach wyścigowych. Obserwowanie przeszło godzinnego lotu bez wpływ na czas projekcji, nie jest wtedy już tak przyjemne, jak być powinno.