Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Alone in The Dark V - Sam w Parku

Sebastian Oktaba | 10-11-2008 22:09 |

Survival Party

Zasady panujące w skostniałym światku survival horrorów zobowiązują. Musi być przede wszystkim posępnie, mrocznie oraz w miarę realistycznie, co bezpośrednio przekłada się na poziom trudności. AiTD V kultywuje tradycję, przemycając także kilka ciekawych pomysłów. Co powiecie na konieczność mrużenia powiek, gdy jakaś substancja dostanie się do oczu, zamazując widok? Albo sekwencję reanimacji człowieka? Ja byłem pozytywnie zaskoczony. Strefowy system obrażeń, który jak żywo przypomina ten zastosowany w Call of Cthulhu - Dark Corners of the Earth - aby opatrzyć głębokie rany mamy określony limit czasu, inaczej wykrwawimy się na śmierć. Niezbędne są zatem bandaże i leczniczy spray, dostępne tu i ówdzie np.: w apteczkach pierwszej pomocy. Twórcy Alone in The Dark poszli nawet o krok do przodu, wprowadzając kilka niespotykanych dotąd rozwiązań.

Klasyczny inwentarz zastąpiono ciekawym, ale mało praktycznym rozwiązaniem. Gdy rozchylimy płaszcz ujrzymy ... nie, nie „wacka” (Carnbiemu daleko do ekshibicjonisty), lecz niezwykle ograniczoną przestrzeń użytkową. W podróż możemy zabrać zaledwie kilka najpotrzebniejszych przedmiotów: pistolet, naboje, latarkę, alkohol, medykamenty itp. mieszczących się w kieszeniach i zakładkach kurtki. Nie ma jednak dramatu, ponieważ większość przedmiotów można ze sobą łączyć, tworząc domowej roboty broń. Dajmy na to, butelka z benzyną i stara szmata - koktajl Mołotowa gotowy. Z kolei zestawienie środka na owady w spray'u z zapalniczką owocuje miniaturowym miotaczem płomieni. Wariacji jest co najmniej kilkanaście, każde zaś sprawdza się w określonych warunkach. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie niezbyt przystępny interfejs - niezwykle toporny w obsłudze. Skutecznie potrafi wydłużyć na pozór prostą czynność, a dodatkowo trzeba się sporo naklikać (nakląć też). Nie ma mowy o intuicyjności.

Każdy, kto lubi używać szarych komórek, w Alone in The Dark V znajdzie całkiem sporo logicznych i ciekawych zagadek. Ciężko nazwać je łamigłówkami, ponieważ zasadniczo ograniczają się do wykorzystywania elementów otoczenia i użycia określonych przedmiotów. Przestrzelenie zamka w drewnianych drzwiach, lub w razie braku amunicji, wyważenie ich czymś ciężkim otwiera dalszą drogę. Wykorzystanie przewodów wysokiego napięcia jako liny, po uprzednim wyłączeniu zasilania pozwoli wspiąć się na wyższe piętro etc. Proste i logiczne, choć poziom niektórych zagadek pozostawia trochę do życzenia. Mamy więc do czynienia bardziej z koncepcją mocno rozwiniętego Half-Life niż wspomnianego wcześniej Call of Cthulhu. Gra jest niestety dość liniowa, ale podczas zabawy specjalnie tego nie odczuwamy, w końcu to nie Deus Ex. Uzupełnieniem całości pozostają elementy zręcznościowe. Skakanie po gzymsach budynków, wspinaczka po stromych półkach skalnych, czy balansowanie ciałem pomiędzy spadającym gruzem z walącego się wieżowca, to tylko część atrakcji. Ucieczka taksówką przed rozjuszonymi siłami zła, rozpruwającymi asfalt i demolującymi wszystko na swej drodze, jak mało co przyśpiesza bicie serca. Trzeba przyznać, iż Alone in The Dark zostało wręcz po brzegi wypełnione wyreżyserowanymi akcjami i filmikami, co tworzy bardzo przekonywający oraz trzymający w napięciu obraz ... ale nie straszy tak jak Silent Hill, Clive Barker's Udnying czy Resident Evil. Nie oznacza to na szczęście, że poziom adrenaliny we krwi pozostanie bez zmian - wręcz przeciwnie.

Widać, że autorzy sporo czasu spędzili nad modelem fizycznym, szczególnie gdy spojrzymy na ogień. Nie tylko na to jak wygląda, ale przede wszystkim jego realistyczne oddziaływanie na środowisko. Deska, drzwi lub krzesło w kontakcie z płomieniami po kilku chwilach zostaje pochłonięte przez żywioł, zaś sam przedmiot ulega destrukcji! Pożoga, gdy tylko damy jej sposobność, rozprzestrzenia się samowolnie (choć najczęściej pod wpływem skryptów ...). Nie muszę chyba dodawać, jak wiele możliwości otwiera się przed grającym. Gdy przejście tarasuje nam drewniane rusztowanie, co robimy? Rozlewamy benzynę, podpalamy i czekamy aż szlag trafi przeszkodę. Fantastyczne! Niestety, nie ma róży bez kolców. W wielu miejscach ogień wcale nie rozchodzi się, pomimo sprzyjających warunków. A szkoda. Fakt pozostaje jednak faktem - AiTD V w tej kwestii jest wzorem godnym naśladowania.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.