Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Alone in The Dark V - Sam w Parku

Sebastian Oktaba | 10-11-2008 22:09 |

Na wiele lat zanim rynek survival horrorów opanowały produkcje z kraju kwitnącej wiśni, pojawił się tytuł, który śmiało może nosić miano protoplasty i ojca gatunku. Resident Evil oraz Silent Hill być może wyglądały by dziś zupełnie inaczej, gdyby w 1992 roku nie odbyła się premiera Alone in The Dark studia Infogrames. Produkcja dosłownie wstrząsnęła półświatkiem graczy, wprowadzając do użytku niespotykane wcześniej rozwiązania i pomysły. Trójwymiarowa grafika, mrożący krew w żyłach klimat oraz widok z perspektywy trzeciej osoby szesnaście lat temu musiały szokować i wzbudzać podziw. Seria o detektywie badającym zjawiska paranormalne liczyła do tej pory cztery odsłony, a od jakiegoś czasu dostępna jest również piąta część przygód Edwarda Carnby. Po wizycie w nawiedzonej przez złe moce posiadłości Derceto, opanowanej przez piratów-kultystów rezydencji Hell's Kitchen oraz dzikim zachodzie pełnym zombie-kowbojów, przyszedł czas na bardziej współczesne realia. Czym Alone in The Dark V zaskoczy graczy i czy zdetronizuje japońskie „straszaki”? Czy palma pierwszeństwa w kategorii „survival horror” ponownie wróci do Europy?

Autor: Sebastian „Caleb” Oktaba

Kim do diabła jestem? I co u licha robię w tym obskurnym pokoju hotelowym? Światło żarówki niemiłosiernie razi moje oczy, głowę rozsadza przeszywający ból ... A ci dwaj, ubrani w czarne płaszcze? Co to za faceci? Kim jest ten starzec ... zwraca się do mnie zupełnie jakbyśmy znali się od lat, bredząc ciągle o „niosącym światło”. Nie wiem czy coś brałem lub piłem, ale czuję się fatalnie. Jezu ... Goście najwyraźniej nie przepadają za moją poharataną gębą, inaczej nie celowaliby we mnie z automatu. Z ich słów wywnioskowałem tylko jedno: muszę umrzeć. Doprawdy, po przebudzeniu w takim stanie niewiele już może mnie zaskoczyć, ale śmierć w błogiej niewiedzy to zdecydowanie kiepski scenariusz. Chociaż ... teraz już nie wiem co gorsze. Zginąć od kuli, czy od tego, co pożarło mojego niedoszłego oprawcę. Słowo honoru - jakaś ciemna materia wchłonęła jego ciało pozostawiając jedynie krwawą plamę. Nie ma chwili czasu na zastanowienie, budynek zaczyna się walić - trzeba czym prędzej uciekać. Muszę koniecznie dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi i skąd do ciężkiej cholery wzięły się potwory w Nowojorskim Central Parku!? Jakiś bliżej nieopisany instynkt podpowiada mi w duszy, że zapowiada się upiornie długa noc ... Ciekawe ... Jakoś mnie to nie dziwi ...

Fabuła każdego porządnego survival horroru powinna skrywać w sobie przerażającą tajemnicę, coś mistycznego i tajemniczego. Alone in The Dark V za sprawą enigmatycznego początku intryguje i zaciekawia od pierwszego kontaktu. Bohater z całkowitą amnezją to może niezbyt oryginalna koncepcja, ale sposób, w jaki przedstawiono główny wątek, zdecydowanie tak. Interaktywne intro wartko wprowadza nas w realia. Nie ma mowy o dłużyznach i powolnym odnajdowaniu się w nowej sytuacji. Zgodnie ze złotą zasadą Hitchcocka, zaczynamy od trzęsieniem ziemi, a później napięcie stopniowo rośnie. Starczy powiedzieć, że Edward Carnby wedle oficjalnych danych powinien mieć już przeszło 100 lat ... Jakim cudem znalazł się więc w XXI wieku? Torturujcie mnie, ale pary z ust nie puszczę. Fabularnie więc AiTD V wypada bardzo korzystnie w moich oczach - miał odmiana od wszechobecnego banału i tandety, również realizatorskiej.

Dwa kluczowe słowa, które idealnie określają podstawowe cechy nowego Alone in The Dark, to: realizm i filmowość, a w zasadzie serialowość. Gra została podzielona na odcinki i epizody, a każdy z nich można wybrać wedle woli, pomijając poprzednie. Rozwiązanie dość osobliwe, mogące u mniej wytrwałych graczy zaowocować brakiem motywacji do skrupulatnego i kompleksowego zaliczania poszczególnych części, Z drugiej zaś strony, komfort ominięcia frustrującego etapu jest ukłonem w stronę niecierpliwych osób. Nie zmienia to faktu, że owa serialowość jest niesłychanie namacalna w przypadku AiTD V. Przy każdym powrocie do gry wita nas znane z ekranów TV: „Poprzednio, w Alone in the Dark ...”, po czym następuje krótkie streszczenie wydarzeń. Kapitalny pomysł, w razie dłuższej przerwy szybko można przypomnieć sobie najważniejsze fakty. Ponadto, zręczne zakończenie każdego epizodu dodatkowo zaostrza apetyt, aby poznać kolejne elementy mrocznej układanki.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.