Pillars of Eternity to prawie jak Baldur's Gate III - Recenzja
- SPIS TREŚCI -
- 0 - Kiedyś grałem w Baldur's Gate, Icewind Dale...
- 1 - Przygoda! Przygoda! Każdej chwili szkoda!
- 2 - Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę
- 3 - Gdzieś tam niebezpieczeństwo czyha na nas
- 4 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 5 - Pillars od Eternity - Galeria screenów
- 6 - Podsumowanie, oprawa graficzna i wymagania sprzętowe
Przed wyruszenie w drogę należy zebrać drużynę
Zadania podzielono na bezpośrednio związane z wątkiem fabularnym, poboczne lecz bardziej zaawansowane i okraszone ciekawymi historyjkami, zaś trzecią kategorię stanowią krótkie zlecenia o mniejszym znaczeniu. Sumarycznie do rozwiązania czeka kilkaset spraw. Co szczególnie warto podkreślić - Pillars of Eternity nie zawiera zapchajdziur pokroju przynieś biednej zielarce kilka listków paproci rosnącej na bagnach, bowiem twórcy całkowicie wyeliminowali takie żenujące pseudo-misje. Każde z podejmowanych wyzwań jest bardziej ambitnie niż większość questów wpychanych do miałkich action-RPG, gdzie bohater zamiast ratowania świata albo przynajmniej zajmowania się rzeczami ważnymi, biega grzecznie po zakupy dla leniwych rzemieślników. Zapomnijcie o takich sytuacjach - tutaj nawet najprostsze kontrakty mają odpowiednią otoczkę, motywującą do zaliczania pozornie błahych zleceń podjętych w karczmie przy kufelku spienionego trunku. Natomiast jeśli dodacie do tego wspomnianą wcześniej wolność wyboru, chyba sami zrozumiecie jaką produkcją jest Pillars of Eternity.
Nasze uczynki oczywiście nie pozostają bez wpływu na reputację prowadzonej drużyny, która w różnych rejonach świata może wyglądać zupełnie inaczej, skutkując skrajnymi scenariuszami począwszy od serdecznych pozdrowień, a skończywszy na natychmiastowym wyciągnięciu mieczy. Postaci gotowych na wspólną przygodę jest zaledwie ośmioro, ale przynajmniej charakternych i posiadających bogatą przeszłość odkrywaną w trakcie podróży. Muszę jednak uczciwie przyznać, że godnych następców Edwina, Minsca czy Korgana mnie osobiście zabrakło. Baldur's Gale II: Shadows of Amn wciąż pozostaje niedoścignionym wzorem, niemniej Pillars of Eternity pod względem NPC wypada naprawdę porządnie. Maksymalnie sześcioosobowy skład możemy wypełnić też „kadłubkami” wzorem Icewind Dale, czyli samodzielnie stworzyć wszystkich pozostałych chojraków, ale tracimy wówczas ogromną część unikalnej atmosfery tworzonej przez bohaterów niezależnych. Nie polecam iść w masówkę.
Pomimo licznych opcji dialogowych, perswazji, dyplomacji i zastraszania, notoryczne unikanie walki okazuje się w dłuższej perspektywie praktycznie niewykonalne. Prędzej czy później trzeba spożytkować zdolności ofensywne, których opanowanie na wyższych poziomach trudności decyduje o wszystkim... zwłaszcza jeśli wybierzemy tryb ekspercki, gdzie podopieczni giną definitywnie, ewentualnie zdecydujemy się podjąć próbę żelaza, udostępniającą tylko jeden slot zapisu kasowany w przypadku śmierci drużyny. Potyczki są absolutnie taktyczne, oparte na aktywnej pauzie zatrzymującej upływ czasu, pozwalającej spokojnie przeanalizować dostępne posunięcia. Mechanika jest bardzo zbliżona do wielokrotnie wspominanych Baldur's Gate oraz Icewind Dale, zatem gracze pamiętający klasykę cRPG-ów na licencji AD&D błyskawicznie odnajdą się w Pillars of Eternity. Uczucie przyjemnego deja vu skutecznie podsyca też widok izometryczny zastosowany raczej nieprzypadkowo.
Walka jest jednak bardziej skomplikowana niż mogłoby się wydawać, bowiem wymaga monitorowania statystyk, używania zdolności aktywnych oraz wspomagaczy (jedzenie, zwoje). Modyfikatory dodatnie i ujemne zależą od najróżniejszych czynników m.in.: rodzaju uzbrojenia czy oflankowania adwersarza, więc niezwykle istotne jest również prawidłowe ustawienie drużyny w szyku bojowym. Optymalny skład to kolejny czynnik mający niebagatelne znaczenie podczas konfrontacji - najpierw trzeba odseparować przeciwników od postaci dystansowych (maga, łucznika, pieśniarza), aby mogły atakować z drugiej linii jednocześnie wspierając wojowników klasowymi specjałami. Grając na zwykłych poziomach trudności znokautowani bohaterowie wstają po zwycięskiej rozgrywce, wytrzymałość regeneruje się wtedy automatycznie, ale punkty życia trudniej uzupełnić. Tutaj wymagane jest zastosowanie specjalnych zdolności, miksturek lub odpoczynek, jeśli posiadamy zestawy biwakowe albo gospodę nieopodal.
- SPIS TREŚCI -
- 0 - Kiedyś grałem w Baldur's Gate, Icewind Dale...
- 1 - Przygoda! Przygoda! Każdej chwili szkoda!
- 2 - Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę
- 3 - Gdzieś tam niebezpieczeństwo czyha na nas
- 4 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 5 - Pillars od Eternity - Galeria screenów
- 6 - Podsumowanie, oprawa graficzna i wymagania sprzętowe