Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Obcy: Izolacja to horror na miarę filmowego oryginału. Recenzja

Sebastian Oktaba | 09-10-2014 12:00 |

Ripley, to nazwisko nie jest obce dla Obcych

Główną bohaterką gry została Amanda, biologiczna córka niezmordowanej Ellen Ripley, która w momencie jej zaginięcia była jeszcze dziewczynką, grzecznie czekającą na powrót rodzicielki. Optymistyczne wieści o odnalezieniu kapsuły ratunkowej lub przynajmniej wraku Nostromo jednak nie nadchodziły. Piętnaście lat później Amanda pracując dla korporacji Weyland-Yutani, wciąż poszukuje odpowiedzi na pytania z przeszłości - gdzie przepadł frachtowiec z siedmioosobową załogą? Niestety bezskutecznie... Bieg wydarzeń przyspieszył dopiero sygnał z niezależnego statku Anesidora, rzekomo będącego w posiadaniu czarnej skrzynki Nostromo, który zakotwiczył w stacji orbitalnej Sewastopol. Weyland-Yutani organizuje więc wyprawę po zagubioną własność, zaś Amanda bez chwili zastanowienia przystępuje do zespołu ratunkowego. Pogrążeni w anabiozie członkowie ekspedycji po kilkunastu tygodniach spokojnego lotu przybywają do Sewastopolu, ale sytuacja zaczyna się poważnie komplikować - placówka wysyła sygnał ostrzegawczy i odmawia pozwolenia na lądowanie. Oczywiście nikt zawracać z pustymi rękoma nie zamierza...

Fabułę zręcznie umieszczono między dwoma pierwszymi filmami, kontynuując i uzupełniając przede wszystkim wątki rozpoczęte w Ósmym pasażerze Nostromo, którego Obcy: Izolacja stara się wiernie naśladować. Nareszcie ekipa odpowiedzialna za egranizację sumiennie odrobiła pracę domową, dzięki czemu zbudowano wiarygodną opowieść garściami czerpiącą z mrocznego uniwersum. Wybranie na protagonistkę Amandy Ripley było świetnym posunięciem, ale spójność intrygi pieczętują też nagrane wiadomości, informacje zapisane w terminalach i konwersacje z postaciami niezależnymi, zawierającymi mnóstwo smaczków czytelnych dla entuzjastów sagi. Chociaż historyjka nie należy do szczególnie skomplikowanych, a osoby dobrze zorientowane w temacie szybko odszyfrują kolejne posunięcia scenarzystów, to Creative Assembly odwaliło kawał solidnej roboty. Jeśli po obejrzeniu obrazu Ridleya Scotta brakowało Wam epilogu wyjaśniającego pewne niedopowiedziane kwestie, niniejsza produkcja będzie ciekawym uzupełnieniem kinowej opowieści.

Ogromnym plusem omawianego tytułu jest również wygląd, aczkolwiek nie skądinąd znakomita oprawa graficzna, tylko aranżacja i wykonanie lokacji. Uruchamiając najmłodszy twór brytyjskiego studia odbyłem prawdziwą podróż w czasie - wszystko dookoła zostało żywcem wyjęte z pierwowzoru, tworząc unikalny klimat retro science-fiction. Wracamy zatem do epoki pierwszych komputerów klasy IBM 5150 z monochromatycznymi monitorami, taśm magnetycznych oraz analogowych przełączników, kiedy ekrany ciekłokrystaliczne i hologramy pozostawały w sferze marzeń inżynierów. Pamiętacie korytarze wyłożone białymi panelami? Toporne klawiatury mechaniczne? Staroświeckie skafandry astronautów z dyszami? Twórcy zadbali o wszystkie niuanse tego rodzaju. Efekt końcowy jest kapitalny! Spowite oparami, niedoświetlone, często zapuszczone wnętrza bardziej do mnie przemawiają, niż sterylne laboratoria oraz wyprasowane stroje, których nie brakowało w bardziej optymistycznych wizjach najbliższej przyszłości. Obcy to absolutne przeciwieństwo Star Treków i Star Warsów, które nareszcie wiarygodnie przeniesiono ze srebrnego ekranu na mniejsze wyświetlacze.

Kampania trwa ładnych kilkanaście godzin lecz oferuje niewiele niespodzianek, dlatego trzeba wyraźnie zaznaczyć, że Isolation zwolennikom Call of Duty, Battlefield czy innych typowych strzelanin raczej nie przypadnie do gustu. Akcja rozkręca się stosunkowo powoli, żadnych dynamicznych scen wymagających małpiej zręczności nie przewidziano, a wyzwania polegają przeważnie na szukaniu właściwych ścieżek i wciskaniu przycisków. Recenzowanej produkcji najbliżej chyba do pierwszego Dead Space. Specyfikę spotkań czwartego stopnia z głównym szwarccharakterem pozwolę sobie opisać nieco później, natomiast teraz pokrótce scharakteryzuję filozofię zabawy - krótko i zwięźle. Chodzi o przeżycie za wszelką cenę, nieważne jakimi sposobami. Ripley potrafi o siebie zadbać, ale Sewastopol jest wyjątkowo niebezpiecznym miejscem, dlatego zamiast zgrywać kolonialnego Marines lepiej pozostawać w ukryciu. Najskuteczniejszą strategią okazuje się bezszelestne omijanie przeciwników, bowiem walka to ostateczność mogąca przysporzyć nam jeszcze większych kłopotów.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 33

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.