Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

King's Bounty: Legenda - Bajka niekoniecznie do poduszki

Sebastian Oktaba | 21-12-2008 02:29 |

Przygoda co krok

Wróćmy jeszcze na chwilę do kwestii, czym będziemy się zajmować. Podczas gdy Heroes of Might and Magic orbitował wokół głównego wątku, w King's Bounty przygoda czeka na każdym rogu i za każdym krzakiem. Zadań do wykonania jest całe zatrzęsienie. W trakcie kilku godzin grania wpisów w dzienniku pojawia się całe mrowie. Niestety ilość nie idzie w parze z jakością, a większość misji oparto na banalnych schematach. Najczęściej trzeba przynieść jakiś przedmiot, złoić skórę złemu bandycie, zanieść wiadomość do adresata lub zdobyć wrogie umocnienia. Niemniej od tej reguły zdarzają się odstępstwa i niektóre zlecenia potrafią zaintrygować lub rozbawić. Tym bardziej, że poczucia humoru w King's Bounty nie brakuje. Razi jedynie lakoniczność informacji o questach w notatniku oraz brak ponownego odtwarzania dialogów, ale można to przeboleć. Najważniejsze, że gra wciąga niczym lotne piaski. Nieraz sobie powtarzałem „jeszcze tylko minutka”, a na zegarze już druga w nocy ... Miodność jest zaiste niesamowita. Dla urozmaicenia trudów służby przewidziano kilka ciekawostek. Między innymi istnieje sposobność zawarcia małżeństwa ze wszystkimi tej decyzji konsekwencjami. Jako poszukiwacz skarbów z dyplomem, otrzymaliśmy zdolność namierzania zakopanych w ziemi kosztowności, więc artefakty i ekwipunek możemy znaleźć w różnych nietypowych miejscach. Najprzyjemniejsza jest jednak swoboda działania, możliwość zmarginalizowana głównych zadań i skupienie się na pomniejszych.

Świat Endorii składa się z pięć baśniowych krain, będących odrębnymi obszarami. Topografia terenu obejmuje bodajże wszystkie znane uwarunkowania geograficzne obecne w niemal każdej grze fantasy - od niedostępnych, ośnieżonych szczytów gór po bezkresne i niespokojne morza. Prywatny statek okaże się zresztą niezbędny, aby dotrzeć do pomniejszych wysepek, na których czekają nowe przygody i wyzwania. Zawędrujemy do przybytku krasnoludów, lasu elfów, mrocznych cmentarzy, bagien oraz wyspy gryfów. Swoje szanowne cztery litery pofatygujemy także w rozliczne podziemia, groty i katakumby. Lokacji jest sporo, ale po pewnym czasie konieczność docierania do najdalszych zakątków lądu wyłącznie na własnych nogach (tudzież końskich) zaczyna nieco męczyć. Opcja szybkiej podróży byłaby mile widziana, szczególnie iż teren błyskawicznie się rozrasta. Co prawda pomiędzy kontynentami musimy skorzystać z transportu zewnętrznego np.: sterowca krasnoludów lub pirackiego okrętu, ale dowolnego wyboru w twej kwestii nie przewidziano. Innych ograniczeń w poruszaniu się po świecie zasadniczo nie ma. Właśnie w tym momencie widać przewagę czasu rzeczywistego nad turami, które kompletnie nie zdałyby tu egzaminu. Zresztą ich usunięcie było o tyle uzasadnione, że na planszy nie znajduje się nasz główny przeciwnik, a kampania nie została podzielona na misje w osobnych regionach. Obowiązuje niemal free running, zatem spowalnianie rozgrywki nie miałoby sensu.

Kolorowa, pełna jasnych odcieni i przede wszystkim cukierkowa stylistyka, jak się szybko okazuje idealnie pasuje do lekkiego klimatu. Grafika jest urocza chociaż przeciętna. Dzięki soczystemu nasyceniu barw, bogactwu wykreowanego świata i wielu drobnym detalom, grze towarzyszy pozytywny wydźwięk i przyjemna aura. Co za tym idzie, wymagania jakie stawia przed komputerem Legenda nie należą do zbyt wyśrubowanych i każdy ze sprzętem nie starszym niż dwa lata spokojnie może cieszyć się zabawą. Poza tym, co tu dużo mówić, taka oprawa w zupełności wystarcza. Wielbicielom polygonów pozostawiam odpowiedź na pytanie, od kiedy to grafika jest wyznacznikiem grywalności? Muzyka, począwszy od motywu głównego, po podkłady towarzyszące określonym krainom świetnie pasuje do tego, co dzieje się na ekranie. W podziemiach jest nastrojowa i tajemnicza, podczas walki zaś podniosła i epicka. Interfejs zaplanowano świetnie. Optymalne ułożenie elementów i prostota obsługi z pewnością uprzyjemniają grę. Raptem pięć minut wystarczy, aby całkowicie zaznajomić się z klawiszami i przyciskami. Kamerę możemy dowolnie obracać i przybliżać, niemniej widok izometryczny spisuje się zdecydowanie najlepiej.

Zasadniczo ciężko jest wytknąć grze jakieś istotne błędy, aczkolwiek kilka mechanizmów mogłoby spisywać się lepiej. Przykładowo inteligencja postaci poruszających się po mapie przygody jest żenująca. Łatwo je zmylić, podbiec wyciągając z miejsca, okrążyć i dalej ruszyć otwartym szlakiem. Niemiluchy nie zaprzątają sobie nami głowy, zostawiając w spokoju, gdy tylko się nieznacznie oddalimy. Na szczęście podczas bitwy A.I. spisuje się bardzo dobrze. Sporadycznie występują przedmioty, których za nic w świecie nie można zebrać. Irytuje także sytuacja, gdy posiadamy już potężną armię, a pomniejsze wrogie oddziały nie specjalnie czują przed nami respekt i z dumą stają w szranki. Przymus klepania potworów pierwszego poziomu bywa niestety męczący. Umiejętność dyplomacji niewiele tu pomaga. Kilka razy gra bez ostrzeżenia wyskoczyła do pulpitu, na szczęście najnowszy patch załatwił sprawę. Na siłę doszukać się można jeszcze nieco banalnych dialogów, ale obszerność tekstu jest bez zrzutu. I to było na tyle, ponieważ szukanie dziury w całym nie ma najmniejszego sensu.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.