Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Achtung! Blazkowicz! Recenzja Wolfenstein: The New Order

Sebastian Oktaba | 29-05-2014 10:07 |

Blazkowicz! Ju hef noł czens tu eskejp!

Pewnie zastanawiacie się dlaczego Blazkowicz nie zapobiegł wygranej znienawidzonych szkopów? Gdzie przepadł kiedy uciśnione narody potrzebowały go najbardziej? Biedaczysko poważnie oberwało, cudem wprawdzie przeżyło lecz ostatecznie trafiło do przytulnego zakładu dla psychicznie chorych tudzież niepełnosprytnych. Weterani wojenni często dogorywali w podobnych miejscach, ale historia naszego bohatera jeszcze nie dobiegła końca. Czternaście długich lat spędził B.J. uwięziony we własnym ciele obserwując ptaszki za oknem, wcinając owsiankę i wypróżniając do nocnika. Smaczku sprawie dodaje lokalizacja przybytku, który znajduje się gdzieś na terenie okupowanej Polski, zaś personel to rodowici Słowianie. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy usłyszałem kwestie dialogowe wypowiadane w ojczystym języku! Blazkowicza wyrywa z permanentnej inercji dopiero dramatyczna scena w szpitalu, kiedy esesmani przychodzą zlikwidować pensjonariuszy niepasujących do wizji idealnego społeczeństwa wąsatego Führera. Wówczas w starym pierniku odżywają mordercze instynkty... Naziole zyskali poważny powód do niepokoju... Come get some!

Fabuła Wolfenstein: The New Order orbituje przede wszystkim wokół zuchwałych akcji dywersyjnych, dokonywanych na newralgicznych punktach militarnej infrastruktury III Rzeszy dłońmi członków podziemnego ruchu oporu, jakiego szeregi zasilił również świeżo zrehabilitowany Blazkowicz. Osłabienie niemieckiej potęgi wymaga jednak czegoś więcej, niżeli rozwalenia kilku posterunków, ubicia tuzinów piechoty czy wykradnięcia pilnie strzeżonych tajemnic. Głównym celem do wypatroszenia będzie charyzmatyczny Generał Wilhelm Strasse a.k.a. Trupia Główka, odpowiedzialny za wdrażanie nowych technologii na potrzeby wojska, któremu szkopy zawdzięczają swoją bezdyskusyjną dominację. Narwany B.J. zamierza wyrównać ze szpetnym dziadygą zaległe rachunki, bowiem obydwaj panowie zdążyli się poznać jeszcze podczas II Wojny Światowej w Return to Castle Wolfenstein. Zanim dojdzie do nieuniknionego starcia zwiedzimy jednak pół świata, wystrzelimy miliony pocisków, zbierzemy potrzebny arsenał oraz sojuszników. Kampania przy skrupulatnym przeczesywaniu poziomów zajmuje jakieś dziewięć do dwunastu godzin.

Scenarzyści przygotowali całkiem zgrabną opowieść z wyraziście nakreślonymi sylwetkami bohaterów, gdzie szczególną uwagę poświęcono protagoniście, zwykle zostającemu w cieniu wydarzeń i kałużach krwi pokonanych. Blazkowicz w Wolfenstein: The New Order zyskał odrobinę charakteru, chociaż w gruncie rzeczy to bardzo nieskomplikowana jednostka. Liczne scenki przerywnikowe ukazują B.J. jako niestrudzonego eksterminatora o stalowych nerwach oraz żelaznym żołądku, jednocześnie posiadającego typowo ludzkie odruchy, zdolnego współczuć i kochać mimo wszechogarniającej wojennej zawieruchy. Nooo dobra... sami zobaczycie co według tego zakapiora oznacza żywić uczucie wobec kobiety... Poznamy też sporo faktów z przeszłości chojraka o barkach szerokich niczym amerykańskie autostrady i szczęce bardziej kanciastej od komunistycznych bloków mieszkaniowych. Reszta bohaterów niezależnych po obydwu stronach barykady także prezentuje się bardzo interesująco, co potwierdzi każdy kto spotkał Caroline Becker, nieobliczalną Frau Engel ze swoim blondwłosym pieszczoszkiem albo demonicznego generała Trupią Główkę.

Doskonale widać inspiracje Bękartami Wojny autorstwa Quentina Tarantino zarówno w formie, jak i treści najnowszej produkcji MachineGames, która pomimo przeniesienia czynności operacyjnych do alternatywnej wersji rzeczywistości zachowała ducha poprzedników. Jednoznaczne przedstawienie Niemców jako mięska armatniego usprawiedliwiają sceny obrazujące ich bezkresne bestialstwo i pogardę dla odmienności, często przybierające drastyczne kształty, ponieważ Wolfenstein: The New Order wprost ocieka okrucieństwem. Poruszano tutaj pośrednio problematykę ludobójstwa, braku poszanowania praw jednostki czy wreszcie granicy między szaleństwem i potrzebami nauki. Względem poprzedników to zasadnicza, korzystna chociaż trochę niespodziewana zmiana. Przed premierą obawiałem się utracenia wojennego wydźwięku, zbytniego przerysowania historii oraz ogólnej głupawki spowodowanej mieszaniem stylów niepasujących do sukcesora Wolfenstein, a tymczasem stylistycznie The New Order mile zaskoczył. Owszem zdarzają się dziury fabularne, absurdalne momenty, niektóre zwroty akcji są lekko naciągane, ale całokształt wypada pozytywnie.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 12

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.