Test smartfona Google Pixel 10 Pro XL - luksusowy flagowiec, w którym czysty Android i AI grają pierwsze skrzypce

W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy miałem w swoich rękach kilka naprawdę wyjątkowych, eleganckich fotosmartfonów, które wręcz zaszokowały mnie swoimi możliwościami. Najlepiej zapamiętałem chyba vivo X200 Pro z niesamowitym teleobiektywem peryskopowym w roli głównej, który umożliwiał robienie ostrych zdjęć makro z odległości nawet kilku metrów. Miło wspominam także OPPO Find X8 Pro, smartfona o całkiem podobnych możliwościach, ale wyróżniający się dodatkowym "oczkiem" z tyłu i fizycznym spustem migawki. No i jest również Google Pixel 9 Pro XL, może nie tak zaawansowany technologicznie jak wspomniane urządzenia rodem z Chin, ale nadrabiający prostym, acz bardzo dopracowanym oprogramowaniem. Dziś właśnie debiutuje jego następca, model 10 Pro XL, ale niestety od razu widać, że zamiast pogoni za konkurencją producent zdecydował się tylko na odświeżenie bebechów. Czy to wystarczy, by entuzjaści brali nowego Pixela na poważnie?

Autor: Piotr Piwowarczyk

Obiektywnie rzecz ujmując, po samej premierze trudno zachwycać się nową serią smartfonów od Google, zwłaszcza mając w pamięci zeszłoroczną linię "dziewiątek". O ile podstawowy Pixel 10 prezentuje się jeszcze dosyć intrygująco ze względu na zestaw aparatów zapożyczony z Pixela 9a (na szczęście dodatkowo uzupełniony teleobiektywem), tak warianty Pro można z daleka poznać chyba tylko po nowych kolorach obudowy. Mimo symbolicznej "dziesiątki" w nazwie producent ledwie delikatnie odświeżył swoje topowe modele w portfolio, pozostając przy tym samym designie i oferując ten sam zestaw aparatów fotograficznych. Skupmy się zatem na tych drobnych nowościach, które wyróżniają najdroższego Pixela w ofercie. 

Google Pixel 10 Pro XL w wielu aspektach mocno przypomina poprzednika. Czy przemodelowany układ SoC, nowe funkcje AI i pomniejsze usprawnienia sprawią, że będzie to najbardziej rozchwytywany flagowiec na rynku?

Test smartfona Google Pixel 9 Pro XL - genialny aparat, świetny design, czysty Android i... tylko przyzwoita wydajność

Google Pixel 10 Pro XL wygląda jak poprzednik i nawet mierzy tyle samo, ale jeśli dokładnie sprawdzimy tabelkę ze specyfikacją, możemy zauważyć kilka nowości. Po pierwsze, całość zasila nowy układ Tensor G5 przygotowany we współpracy z TSMC. Po drugie, producent zrezygnował z wersji pamięciowej 128 GB, przestawiając się całkowicie na bardziej pojemne moduły UFS 4.0. Po trzecie, wypada także zwrócić uwagę na większą baterię 5200 mAh, obsługującą nie tylko szybsze ładowanie przewodowe, ale również magnetyczne ładowanie indukcyjne Qi2. Szkoda tylko, że nowe komponenty dodatkowo obciążyły całego smartfona. Pixel 10 Pro XL okazuje się o 11 g cięższy od poprzednika.

Niestety, wraz z wagą (rzecz jasna nie tylko) wzrosła również cena modelu Pro XL. Tym razem absolutnie bezkompromisowy telefon od Google startuje od 5699 zł, a więc jest o 300 zł droższy niż najtańszy Pixel 9 Pro XL w momencie premiery. Dobrą wiadomością jest rzecz to, że tym razem na pokładzie mamy już 256 GB szybszej pamięci, ale i tak tanio nie jest. Z drugiej jednak strony wypada zadać sobie pytanie, dlaczego telefon aspirujący do miana jednego z najlepszych na rynku miałby być tani, skoro nawet niektóre "wynalazki" z Państwa Środka także kosztują dziś po kilka tysięcy złotych? No i nie zapominajmy, że nowe Pixele są dosłownie przeładowane funkcjami AI, począwszy od integracji z Gemini, aż po zaawansowane narzędzia wspomagające fotografię i nagrania wideo.

• 1
• 2
• 3
• 4
• 5
• 6
• 7
• 8
• 9
• następna ›
• ostatnia »