Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Najlepsze filmy w historii kina. Do tych warto wracać najczęściej

Piotr Gontarczyk | 07-12-2019 09:00 |

Honorowa piątka: Triumph des Willens, Django

Honorowa piątka: Triumph des Willens (1935)

"Triumf woli" to w całym zestawieniu pozycja wyjątkowa, bo nie jest to film fabularny, a zwyczajnie produkcja propagandowa. Trwający blisko dwie godziny film to dzieło Leni Riefenstahl, która odpowiadała w nim za reżyserię, montaż oraz produkcję. Riefenstahl była, jest i zapewne pozostanie jedną z bardziej kontrowersyjnych postaci w historii kina. Znana jest przede wszystkim z filmów dokumentalnych, tworzonych na zlecenie władz w hitlerowskich Niemczech. "Triumf woli" jest jej najbardziej znaną produkcją. W 1935 roku otrzymała narodową nagrodę filmową od samego Josepha Goebbelsa. W tym samym roku film otrzymał nagrodę za najlepszy zagraniczny film dokumentalny na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji.

Najlepsze filmy w historii kina. Do tych warto wracać najczęściej [7]

Film przedstawia cztery pierwsze dni VI zjazdu partii NSDAP w niemieckiej Norymberdze, który trwał łącznie od 4 do 10 września 1934 roku. Leni Riefenstahl stworzyła dzieło, jakiego kino dokumentalne wcześniej nie widziało. Z rozmachem, stosując nowatorskie formy przekazu i narracji bez wykorzystania lektora, czy napisów (z wyjątkiem prologu). Riefenstahl na masową skalę zastosowała przemieszczające się kamery, obiektywy długoogniskowe. Nie brakowało też chwytających za serce (lub gardło) ujęć z powietrza. Wszystko to miało stworzyć obraz potęgi i wielkości nazistowskiej partii, a także samego Adolfa Hitlera. Oglądając film aż czuć, że na etapie filmowania nic nie zostało pozostawione przypadkowi. Sama Riefenstahl przyznała, że do niektórych scen prowadziło nawet ponad pięćdziesiąt prób z setkami, czy tysiącami osób.

Najlepsze filmy w historii kina. Do tych warto wracać najczęściej [14]

Filmu "Triumf woli" może nie da się lubić, głównie ze względu na jego temat wiodący. Można jednak, no i moim zdaniem warto, docenić siłę przekazu jaką ze sobą niesie. Spójną i przede wszystkim przemyślaną formę i dopracowaną choreografię, zgraną idealnie z pracą kamer. Wszystkiego dopełnia absolutnie bezbłędnie dopasowana ścieżka muzyczna, na którą składają się utwory Richarda Wagnera, którego uwielbiał sam Hitler, a także Herberta Windta. Dziś oczywiście trudno jest poczuć moc przekazu, jaką odczuwali widzowie ponad 80 lat temu, ale to nie oznacza, że "Triumf Woli" źle się zestarzał. To jest film, który warto zobaczyć. Potrzebny jest jednak odpowiedni dystans.

Najlepsze filmy w historii kina. Do tych warto wracać najczęściej [15]

Honorowa piątka: Django Unchained (2012)

Quentin Tarantino nigdy nie był reżyserem, który przejmuje się krytyką, ze strachu przed gniewem ludu dostosowującym się do jego wymagań. Tarantino jako reżyser po raz pierwszy rozbłysł filmem "Reservoir Dogs" z 1992 roku, po którym zaczął bawić się nami, widzami, jak zabawkami. "Pulp Fiction", "Jackie Brown", "Kill Bill" (dwie części), "Sin City", "Inglourious Basterds" - do 2012 roku nie było tego wiele, ale było głośno, za każdym razem. Tarantino stworzył pewien model filmu, którego trzyma się do dziś. Przytłaczająca większość jego filmów to historie ludzi poszukujących zemsty albo sprawiedliwości. Mamy mściciela lub mścicielkę, którzy nie przebierają w środkach aby dopiąć swego. W filmach Tarantino antagoniści, choć niektórzy protagoniści też, nie muszą być wybitnie inteligentni czy sprytni. Wystarczy że będą cholernie wyraziści, aż do bólu.

Najlepsze filmy w historii kina. Do tych warto wracać najczęściej [16]

"Django Unchained" to film twardo trzymający się tych zasad. W rolę tytułowego Django wcielił się Jamie Foxx. W filmie ważną postacią jest też dr. King Schultz "Christoph Waltz", ale pojawi się też Calvin Candie von Shaft (Leonardo DiCaprio), Stephen (Samuel L. Jackson), czy Leonide Moguy (Dennis Christopher). Mamy też parę innych znanych ludzi, takich jak chociażby Don Johnson, Jonah Hill, czy Tom Savini. Dr King Schultz, były niemiecki dentysta, obecnie łowca głów, natrafia na transport niewolników, wśród których okazuje się być Django znający braci Brittle, na których nasz doktor poluje. Schulz wykupuje niewolnika i oferuje mu umowę - pomoc w dopadnięciu braci Brittle w zamian za konia i 75 dolarów. To tylko pierwsza z przygód tego duetu. Schulz dowiaduje się, że Django pieniądze chciałby wykorzystać do wykupienia jego żony, Broomhildy, znającej język niemiecki. Najważniejsze starcie tego duetu to pobyt na posiadłości Calvina Candie, bezwzględnego właściciela czarnoskórych niewolników, wykorzystującego ich nie tylko do pracy, ale także do rozrywki. Zanim jednak Django i Schulz podejmą próbę dobrania się Candi'emu do skóry, najpierw jednak muszą przechytrzyć czarnoskórego Stephena, głównego służącego w domu. Stephena, który rozgrzewa wstęp do drugiej części filmu do czerwoności. Części, która zmienia film z polowania w psychologiczną grę nerwów.

Najlepsze filmy w historii kina. Do tych warto wracać najczęściej [17]

Jak na film Tarantino przystało, "Django Unchained" to taki trochę pokręcony film drogi, tyle że nie wypełniony przemyśleniami czy zadumą, a przemocą, brutalnością i wartą akcją. Quentin Tarantino pokazuje tu, że sieczka i krew wcale nie muszą być przykrywkami pustej historii. Wręcz przeciwnie, Tarantino sieczki i krwi używa jako wzmacniaczy świetnego scenariusza. Wyraziste do bólu postacie i ich arcyciekawe historie tak wciągają, że można odnieść wrażenie, że cała ta krew i brutalność to tylko takie przerwy, jak na reklamę, z hasłem "A teraz odpocznij chwilę, odsapnij, zaraz lecimy dalej". O ile Jamie Foxx w swojej roli sprawdził się poprawnie, o tyle Christoph Waltz jako dr. King Schulz przeszedł samego siebie, podobnie zresztą jak Samuel L. Jackson, jako Stephen.

Najgorsze programy i systemy, które przeszły do historii

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 64

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.