Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Kupno nowego, droższego telefonu? Można, tylko po co?

Arkadiusz Bała | 04-08-2018 16:30 |

Kupno nowego, droższego telefonu? Można, tylko po co?Jest godzina 3:30 w nocy. Normalny człowiek - oczywiście przy założeniu, że akurat by nie spał - pewnie zacząłby się zastanawiać co jeszcze do cholery robi o tej porze przed komputerem. Ja na całe szczęście nie muszę, bo doskonale wiem, co robię - piszę teksty na portal, żeby szef miał mnie z czego rozliczyć przy wypłacie. Dlaczego o tej porze? Bo o każdej innej jest przynajmniej setka rzeczy ciekawszych niż praca (nie mówcie naczelnemu). Wracając jednak do meritum, zamiast rozważania wad i zalet leżenia pod miękką kołdrą moje myśli (które powinny kręcić się gdzieś wokół następnego zdania w artykule) uciekają w stronę tematu wymiany smartfona. Z obecnym jestem już dwa lata, a z racji tego, że muszę nadążać za nowinkami w branży, to wypadałoby mieć coś nieco świeższego. Problem tylko w tym, że przez te dwa lata nie trafił do sklepów żaden model, na który warto byłoby się przesiąść.

Co ciekawego nowe smartfony mają do zaoferowania potencjalnemu użytkownikowi? Okazuje się, że w porównaniu ze starszymi modelami zaskakująco niewiele.

Kupno nowego, droższego telefonu? Można, tylko po co? [4]

Obecnie korzystam z Samsunga Galaxy S7 w jedynej słusznej wersji - płaskiej. Jest to moim zdaniem jeden z absolutnie najlepszych smartfonów, jakie kiedykolwiek trafiły na rynek. Piszę to nie bez powodu (i nie, powodem tym nie jest to, że ktoś mi za to zapłacił), a raczej po to by zaznaczyć, że Koreańczycy tym modelem de facto wyprzedzili większość konkurentów o całą generację i przy okazji stworzyli urządzenie, które ma wszystko, czego można wymagać od smartfona. Wydajny procesor? Jest. Dobry aparat? Jest. Wodo- i pyłoszczelność? Jest. NFC, szybkie ładowanie, ładowanie indukcyjne? Jest, jest i jest. Na pokładzie znajdziemy nawet coś tak egzotycznego w dzisiejszych czasach jak gniazdo jack. Jeśli porównać bezpośrednio specyfikacje, to naprawdę niewiele współczesnych smartfonów ma do zaoferowania tyle co S7 i jest to poważny problem, bo to model sprzed dwóch lat, któremu powoli kończy się wsparcie. Tylko co można zyskać decydując się na jego wymianę?

Kupno nowego, droższego telefonu? Można, tylko po co? [1]

Mocniejszy procesor? To chyba jedyny punkt, co do którego nie mam wątpliwości. Tak, kupując nowego flagowca faktycznie dostaniemy wyższą wydajność. Ba, nieraz niemal dwukrotnie wyższą! Pytanie tylko co z tego? Smartfony, nawet te najbardziej flagowe z flagowych, nie są sprzętem do zaawansowanych obliczeń. Na tym nikt nie będzie robił projektów w AutoCADzie czy renderował wideo, natomiast najbardziej wymagającą aplikacją, jaką uruchomi większość użytkowników, jest Facebook. Nawet gry na Androida nie są tworzone pod kątem jak najlepszej, najbardziej realistycznej grafiki, a żeby trafić do jak największego grona odbiorców. W związku z tym siłą rzeczy muszą działać nawet na słabszych sprzętach. A skoro już o tym mowa, to nawet jeśli za ten słabszy sprzęt uznać popularne obecnie urządzenia ze Snapdragonem 636, kosztujące po ok. 1000 - 1500 zł, to nadal mówimy o wydajności niższej niż w przypadku dwuletniego Samsunga Galaxy S7. Oznacza to, że ewentualne profity ze skoków wydajnościowych w kolejnych generacjach flagowców odczuwalne będą być może za jakieś 2-3 lata, kiedy pułap ten osiągnie reszta rynku, a developerzy nie będą musieli obawiać się o pozostawienie na lodzie rzeszy użytkowników. Zanim to jednak nastąpi, to konia z rzędem dla osoby, która odczuje różnicę między flagowcem dwuletnim, a nowiutkim rekordzistą we wszystkich benchmarkach. W takim razie skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać? Żeby minimalnie szybciej ładowały mi się pliki RAW podczas obróbki? Nie wydaje mi się.

Kupno nowego, droższego telefonu? Można, tylko po co? [2]

Skoro już o plikach RAW mowa, to warto pomówić także chwilę o aparacie, który byłby drugim powodem, dla którego większość osób planowałaby wymianę smartfona. Samemu także chętnie zmieniłbym moją poczciwą S7-kę na coś, co robi ładniejsze zdjęcia, tylko jest jeden haczyk - nic takiego się nie pojawiło. Owszem, przez ostatnie lata producenci mocno nad rozwojem tej sfery pracowali, jednak można odnieść wrażenie, że trafili na ścianę, której nie potrafią przeskoczyć. Wystarczy wziąć do porównania Samsunga Galaxy S7 i S9. Jasne, ten drugi jest naszpikowany nowymi rozwiązaniami, takimi jak superszybka matryca pozwalająca nagrywać wideo w 960 FPS, czy słynna już mechaniczna przysłona, jednak po zestawieniu obok siebie zdjęć z obydwu urządzeń różnica okazuje się być znikoma. Biorąc do porównania smartfony innych producentów może to co prawda wyglądać trochę inaczej, bo jednak przy okazji S7 Samsungowi udało się nieco konkurencji odskoczyć, jednak globalnie jesteśmy dziś praktycznie w tym samym punkcie, w którym byliśmy dwa lata temu. Jeśli można faktycznie mówić o jakimś postępie, to jest nim popularyzacja dodatkowych obiektywów o innych ogniskowych, jednak te w dalszym ciągu traktowane są przez producentów jedynie jako dodatek i oferują zdjęcia gorszej jakości niż główne moduły. Spore nadzieje wiążę także z rozwojem stosowanych na poziomie oprogramowania algorytmów, takich jak chociażby tryb nocny w smartfonach Huawei, jednak technologia ta musi się jeszcze trochę rozwinąć zanim przyniosą one realny skok jakościowy.

Kupno nowego, droższego telefonu? Można, tylko po co? [5]

No i pozostaje kwestia wsparcia. Nie da się ukryć że Samsung Galaxy S7 się kończy i po wydanym niedawno Androidzie Oreo raczej nie ma co liczyć na coś nowego. Przez jakiś rok, a przy odrobinie szczęścia może ciut dłużej, będą się pojawiały łatki bezpieczeństwa i na tym koniec. Tymczasem smartfony, które zadebiutowały w tym roku, dostaną nie tylko znajdującego się w fazie beta Androida P, ale także nadchodzącego Androida T. Być może jest to jedyny sensowny powód by w ogóle zmieniać telefon… ale jeszcze nie teraz. No bo po co mam kupować nowy sprzęt, skoro mój obecny nadal pracuje na najbardziej aktualnym sofcie, jaki jest na rynku? Bo we wrześniu wychodzi nowa wersja systemu, której już nie dostanę? Super, ale przy polityce wsparcia większości producentów aktualne modele też go nie dostaną przynajmniej do stycznia, a część pewnie jeszcze dłużej. Dopóki to nie nastąpi, to czym się będzie różniło posiadanie starego i nowego smartfona z Oreo? Niczym. Co innego, gdyby zdecydować się na któregoś z flagowców, które mają wyjść jeszcze tej jesieni i już na starcie będą posiadały Androida Prince Polo (czy tam jakkolwiek go Google nazwie). Nie dość, że w ich przypadku dużo szybciej będę mógł się cieszyć nowym systemem, to ich okres aktualizacji skończy się w większości o jedną wersję Androida później niż modeli z początku tego roku. Jeżeli nadal chcemy się trzymać dłuższego wsparcia jako głównego argumentu za kupnem nowego modelu, to w zasadzie trudno znaleźć powód by kupić jakiś model dostępny obecnie na rynku zamiast po prostu zaczekać.

Kupno nowego, droższego telefonu? Można, tylko po co? [3]

W ten sposób trzy główne argumenty za zmianą smartfona upadły, a kolejnych brak. No bo nie oszukujmy się, czy pojawiło się przez ostatnie dwa lata coś, co kompletnie zmieniałoby jakość pracy z telefonem? Nowe rozwiązania konstrukcyjne? Nowe technologie? Nie, nic z tych rzeczy. No dobra - szerokie ekrany o proporcjach 18:9 lub zbliżonych to rzeczywiście fajna sprawa i nie obraziłbym się, gdyby mój smartfon wyświetlał tych kilka linijek więcej, ale kiedy po chwili zabawy z takim wracam do mojego S7, to kompletnie nie odczuwam by mi tego brakowało. Nie jest to zmiana na miarę chociażby pojawienia się pierwszych skanerów linii papilarnych, które znacznie podniosły komfort i bezpieczeństwo pracy ze smartfonem. Nie jest to także zmiana na miarę technologii 5G, która powinna już lada chwila trafić do pierwszych urządzeń dla masowego odbiorcy. Nie trzeba się ze mną zgadzać, ale uważam, że przez ostatnie dwa lata na rynku smartfonów nie pojawiło się nic nowego, na czym faktycznie mogłoby zależeć racjonalnie podchodzącemu do sprawy użytkownikowi. Zamiast tego dostaliśmy spore zmiany w designie urządzeń i skromne eksperymenty z wykorzystaniem nauczania maszynowego, z których machina marketingowa próbuje zrobić rewolucję większą niż pojawienie się pierwszych telefonów z kolorowym wyświetlaczem (choć przyznaję, że technologia ta ma potencjał i pewnego dnia faktycznie może upragnioną rewolucję przynieść). Słowo stagnacja w kontekście obecnej sytuacji na rynku byłoby pewnie przesadą, ale nie oszukujmy się - dużo do niej nie brakuje.

Kupno nowego, droższego telefonu? Można, tylko po co? [6]

Co wcale nie oznacza, że nowe smartfony są złe i nie warto się nimi interesować. Wręcz przeciwnie, w dzisiejszych czasach naprawdę trudno kupić kiepskiego smartfona z wysokiej półki. Klienci są z roku na rok coraz bardziej wymagający, a producenci z roku na rok coraz bardziej starają się te wyśrubowane oczekiwania spełnić. Dzięki temu możemy naprawdę przebierać wśród ciekawych urządzeń, takich jak Samsung Galaxy S9, Huawei P20 Pro, iPhone 8, Xiaomi Mi MIX 2S i wiele, wiele innych. Wszystkie one będą lepsze od tego wychwalanego przeze mnie Samsunga Galaxy S7 i gdybym miał komuś polecić na dzień dzisiejszy telefon, to prędzej bym zaproponował któregoś z nich niż "zabytek" dobijający powoli do trzecich urodzin, którego wsparcie skończy się za kilka miesięcy. Perspektywa zmienia się jednak, kiedy już ktoś ma taki "zabytek" w kieszeni. W takiej sytuacji człowiek patrzy na chore ceny współczesnych flagowców, potem na to co na takim biznesie zyskuje, a potem liczy ile zapiekanek może sobie za te zaoszczędzone 3000 zł kupić, bo i tak wyjdzie na tym lepiej niż na kupnie nowego telefonu.

Czyżbyśmy wreszcie dożyli czasów, kiedy przeciętny użytkownik może bez bólu korzystać ze smartfona dłużej niż dwa lata? Na to wygląda.

Kupno nowego, droższego telefonu? Można, tylko po co? [7]

Właściwie cały ten tekst brzmi tak, jakby narzekał na fakt, że nowe smartfony nie oferują nic, co potrafiłoby mnie przekonać do ich zakupu. Cóż, pewnie trochę tak jest - jako osoba żyjąca z pisania o telefonach, w tym w szczególności o nowościach na rynku mobilnym wiecznie odkładać przesiadki nie mogę i strasznie mnie irytuje fakt, że wydając kilka tysięcy na nowy sprzęt prawdopodobnie nie odczuję z tego tytułu wymiernych korzyści. Z drugiej jednak strony bardzo się z obecnej sytuacji cieszę, bo po raz pierwszy od dobrych kilku lat rozwój na rynku mobilnym nareszcie zwolnił na tyle, że dla przeciętnego odbiorcy nie ma presji by co roku przesiadać się na kolejny najnowszy i najwspanialszy model. Jasne, jeśli ktoś chce, to można. W końcu z roku na rok smartfony lepsze, nawet jeśli tylko o nieco mocniejszy procesor. Jednocześnie jednak różnice między kolejnymi generacjami są ostatnio na tyle małe, że czasem nawet dwa lata nie wystarczą żeby skumulowało się ich na tyle dużo by uzasadnić zakup nowego urządzenia, szczególnie przy obecnych astronomicznych cenach. Trochę szkoda, bo rynek stał się przez to znacznie mniej ekscytujący, ale może tak właśnie wygląda długo wyczekiwana normalność?

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 98

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.